Nie pasuję do tego świata. Fragment książki „Ranczo Fantazja. Droga w nieznane"

Data: 2019-10-14 13:35:02 | Ten artykuł przeczytasz w 12 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

„Jestem inna, ja do nich nie pasuję!” Znasz to? Ja owszem. Jeśli czasami myślisz, że też gdzieś nie pasujesz, ta książka jest dla ciebie. Pełna zwariowanych, czasem poważnych emocji powieść o uczennicy renomowanego liceum, która nagle zostaje zesłana – karnie! – na ranczo gdzieś na końcu świata. Bunt? No pewnie! Ale po pierwszym, szczeniackim „nie” trzeba dorosnąć, wziąć się w garść i dostosować się do nowej sytuacji. Może właśnie tam, gdzieś nad cichą wodą, odnajdzie swoje miejsce na ziemi?

Pierwszy tom serii jest pisany emocjami przez polską autorkę dla polskich dziewczyn. Nastoletnia córka dotąd męczyła mamę, aż ta zasiadła do lapka i powiedziała: „Dobra, napiszę dla ciebie tę książkę”. A jak już zaczęła, powstał tom pierwszy, potem drugi, a teraz pisze się trzeci! Oj, dzieje się od pierwszego akapitu i dziać się będzie jeszcze więcej… Do lektury powieści Ranczo Fantazja. Droga w nieznane zaprasza Wydawnictwo Mazowieckie. Dziś w naszym serwisie przeczytacie jego premierowe fragmenty: 

Rozdział 1 

            „Jestem inna” – ta myśl kołatała się po głowie Gabrysi każdego dnia. Od dawna czuła się właśnie taka. Czy gorsza? Co to właściwie znaczy czuć się gorszym? Wiele na ten temat rozmyślała. Tak naprawdę nie wiedziała do końca, co odczuwa. W zaciszu domu, we własnym pokoju, zatopiona w książkach, czuła się dobrze z własną samotnością. Lubiła ją. I lubiła chyba być inna. Jednak wszystko zasadniczo się zmieniało, gdy przekraczała próg szkoły. Tam czuła się i inna, i gorsza.

            – Cześć, Brysia – dobiegł ją głos Karioki, jej najlepszej przyjaciółki

            – Hej – odpowiedziała, uśmiechając się do niej.

            – Nie rozmazałam się? Chodź, muszę poprawić makijaż – Karioka mówiła dalej, nie czekając nawet na odpowiedź. – Deszcz mnie złapał po drodze.

            Gabi zacisnęła zęby. Tak, Karioka była jej najlepszą przyjaciółką, chociaż bardzo często ją irytowała. Gadała bez przerwy. Plotła jakieś bezsensowne bzdury, które jej, Gabrysi, w ogóle nie interesowały: o chłopakach, o nowych ciuchach oglądanych w necie, o tym, że powinny wybrać się na shopping dla relaksu i tak dalej. Gabi nienawidziła takich tematów.

            – Cholera, złamała mi się hybryda – jęknęła Karioka, oglądając z niepokojem swoją dłoń. – Co ja teraz zrobię?

            W takich chwilach w Gabrysi wszystko się gotowało. Nie mogła jednak nic na to poradzić.

            – Tak, bo to rzeczywiście największy problem na świecie – burknęła. – Ściągnij ją i już.

            – A żebyś wiedziała, że problem – odcięła się tamta. – Sama powinnaś zrobić coś ze swoimi paznokciami. No i makijaż też by ci się przydał. Jak można w ogóle się nie malować? – trajkotała. – Weź się trochę za siebie, bo chłopaka to sobie nigdy nie znajdziesz. Popatrz tylko, jak ty wyglądasz – nakręcała się coraz bardziej. – Blada, chuda, taka… wypłowiała. A może ty masz bulimię?  

            Nie, to pytanie wcale nie było złośliwe, ani trochę!

            – Żadna bulimia. Po prostu takie geny – ucięła Gabriela.

            – No wiesz… – Dziewczyna wzruszyła ramionami. – Mnie to akurat mogłabyś powiedzieć.

            Kariokę można było łatwo sprowokować. Wystarczyło, że miałaś odmienne zdanie od niej. Ale to właśnie ona była gwarancją spokoju Gabrysi w szkole. Początkowo wszyscy jej dokuczali, szydzili z niej i wyśmiewali. Co chwilę dochodziły do niej teksty, że jest odludkiem, kujonem i że w ogóle jest jakaś dziwna. Gabi nawet nie chciała pamiętać tych idiotycznych komentarzy. Wyrzucała je z pamięci, ale towarzyszących im uczuć wcale nie dało się tak łatwo pozbyć. Starała się po prostu nie reagować na te zaczepki. Ignorowała je, ale tylko pozornie. W środku przeżywała całą gamę emocji, od strachu i przerażenia, że znów ktoś ją wyśmieje, aż po smutek, próbujący wydostać się na zewnątrz z potokiem łez, który musiała usilnie powstrzymywać. Tego nie dało się zapomnieć – a zwłaszcza strachu, gdy cała drżała, a w żołądku miała istny rollercoaster: z góry w dół, z dołu w górę, a na dokładkę jeszcze ostre zakręty. Bała się tego. Z tego powodu jej głównym towarzyszem przez ostatnie dwa lata był lęk. Koszmarny lęk.

            ,,Nie wytrzymam tego dłużej! Czego oni wszyscy ode mnie chcą? Co ja im takiego zrobiłam, że nie dają mi spokoju? Nie chcę tak dłużej żyć!” – płakała w swoim pokoju, skulona niczym embrion. Obejmowała się rękoma, by powstrzymać drżenie całego ciała. Przełykała gorzkie łzy, które zalewały całe jej serce. ,,Nie chcę tak dłużej żyć!” – powtarzała bez końca.  

            Z drugiej strony ani trochę nie chciała mieć takiego życia, jakie prowadzą inne dziewczyny. Wymalowane, w obcisłych mini i butach na wysokim obcasie. Puste laski bez pasji, zainteresowane wyłącznie tym, jak wyrwać kolejnego faceta. To zdecydowanie nie był jej świat.

            Dramat Gabrieli skończył się wtedy, gdy podczas reorganizacji w szkole do ich klasy dołączyła Karioka. Wszyscy szeptali po kątach, że lepiej z nią trzymać niż być jej wrogiem. A przy okazji ogromnie dziwili się przyjaźni tych dwóch dziewczyn. Gabi znała się z Karioką jeszcze z podstawówki i nie rozumiała samej siebie, bo w jakimś sensie wciąż bała się utraty tej przyjaźni. Właśnie dlatego ustępowała Karioce prawie we wszystkim. Choć prawdę mówiąc, utrzymanie tej przyjaźni było bardziej w interesie Karioki…

            – Pospiesz się, bo nie zdążymy na lekcje – powiedziała Gabrysia, spoglądając nerwowo na ekran swojego telefonu. – Ile można poprawiać makijaż?

            – Muszę się zrobić na bóstwo – odpowiedziała dziewczyna. – Jak ktoś chce wyglądać jak szara mysz, to jego sprawa – docięła Gabrysi ze złośliwym grymasem na twarzy. – Ale to z całą pewnością nie ja.  

            – Miałaś poprawić makijaż, a nie go robić od nowa – przypomniała Gabi, coraz bardziej wkurzona opieszałością przyjaciółki.

            – Deszcz mi go rozmazał. Zmyłam więc cały i robię od początku – odpowiedziała Karioka.

            I pochyliła się nad lustrem, odrzucając do tyłu swoje czarne włosy średniej długości. Były oczywiście modnie przystrzyżone. Z kolorem ciemnych włosów kontrastowały niebieskie oczy, co dawało naprawdę nieziemskie wrażenie. Karioka miała krągłe, kobiece kształty i nie mogła opędzić się od zaczepek chłopaków, choć od wielu miesięcy chodziła z Marcinem.

            Gabrysia z kolei była jej przeciwieństwem: średniego wzrostu, chuda jak patyk, jasnowłosa, o brązowych oczach. Orzechowy kolor oczu rozjaśniały malutkie, złote drobinki. Nie lubiła ani tego brązu, ani złotych drobinek.

 

            Po lekcjach często wpadały do galerii handlowej. Czasami z większą paczką znajomych.

            – Brysia, dzisiaj ty stawiasz – pół żartem, pół serio zwróciła się do niej Karioka, gdy poszły na zakupy za pierwszym razem.

            Gabi nie znosiła, gdy przyjaciółka mówiła do niej w ten sposób. „Brysia” kojarzyło się jej z imieniem dla psa. Ale nie zaprotestowała: ani przeciwko tej Brysi, ani przeciwko „ty stawiasz”.

            – Nie ma sprawy. – Wzruszyła ramionami.  

            Kolejnym razem sama zaoferowała, że może zapłacić za wszystkich. Wiedziała, że Karioce rodzice wyliczają każdą złotówkę, a głupio jej było płacić tylko za przyjaciółkę.

            – Dajcie spokój. Ja funduję.

            I tak już zostało. Wszyscy się do tego przyzwyczaili. Mama Gabrysi do biednych nie należała, do skąpych zresztą też nie. Razem z ojczymem prowadzili własne wydawnictwo. Początki były ciężkie. Gabi rzadko wówczas widywała rodziców, wychowywana przez zmieniające się jak w kalejdoskopie opiekunki. Kiedy jednak zdecydowali się zainwestować w promocję jednego z debiutujących autorów, szybko zdobyli popularność. Od pięciu lat byli szczęśliwym małżeństwem i partnerami w dobrze prosperującym biznesie. Gabrysia kochała ich, ale czuła się w całej tej sytuacji okropnie zagubiona i samotna. Z jednej strony lubiła tę swoją alienację, z drugiej miała świadomość, że gdyby potrzebowała z kimś pogadać, komuś się zwierzyć, to nie za bardzo ma z kim. Była co prawda Karioka, ale ich przyjaźń opierała się na czymś zupełnie innym: na zdarzeniach z przeszłości. I nie były to wcale pozytywne doświadczenia.

            Gabi odpisała na pytanie Karioki „Dzisiaj shopping?” i położyła się na łóżku. Włożyła do uszu słuchawki, włączyła ulubioną muzykę i cofnęła się pamięcią o kilka lat. Dobrze wiedziała, że z Karioką nie warto zadzierać. Potrafiła być nieobliczalna i bardzo niebezpieczna. Zemsta za nielojalność była jej drugim imieniem. Sprawa Meli Fiszkowskiej z Pierwszej C była przykładem ,,niełaski” królowej liceum i przestrogą dla innych. Gabrysia westchnęła głęboko. Poczuła, jak coraz bardziej otula ją smutek i osamotnienie. W domu panowała absolutna cisza, dziewczyna pozwoliła więc, by wypełniła ją muzyka. Dźwięki tańczyły w jej głowie. Powoli i delikatnie. W oczach dziewczyny błysnęły łzy, choć tak naprawdę nie wiedziała, dlaczego teraz płacze. Miotały nią sprzeczne uczucia: samotność, którą tak bardzo lubiła, toczyła w tej chwili walkę z tą samotnością, której niekoniecznie pragnęła. I to doprowadzało ją do łez jeszcze bardziej.

            „Czy tylko ja tak mam? – myślała. – Czy tylko ja nie wiem, czego tak naprawdę chcę? Z czym jest mi dobrze, a z czym nie? Czy tylko ja jestem taka nienormalna? Wiem tylko, że z całą pewnością jestem inna. Nie pasuję tu. Nie pasuję do tego świata”.

W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Ranczo Fantazja. Droga w nieznane. Powieść Oliwii Nateckiej możecie kupić w popularnych księgarniach internetowych:

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Ranczo Fantazja. Droga w nieznane
Oliwia Natecka12
Okładka książki - Ranczo Fantazja. Droga w nieznane

„Jestem inna, ja do nich nie pasuję!”, znasz to? Ja owszem. Jeśli czasami myślisz, że też gdzieś nie pasujesz, ta książka jest dla ciebie....

dodaj do biblioteczki
Reklamy
Recenzje miesiąca
Upiór w moherze
Iwona Banach
Upiór w moherze
Jemiolec
Kajetan Szokalski
Jemiolec
Pożegnanie z ojczyzną
Renata Czarnecka ;
Pożegnanie z ojczyzną
Sprawa lorda Rosewortha
Małgorzata Starosta
Sprawa lorda Rosewortha
Szepty ciemności
Andrzej Pupin
Szepty ciemności
Gdzie słychać szepty
Kate Pearsall
Gdzie słychać szepty
Góralskie czary. Leksykon magii Podtatrza i Beskidów Zachodnich
Katarzyna Ceklarz; Urszula Janicka-Krzywda
Góralskie czary. Leksykon magii Podtatrza i Beskidów Zachodnich
Zróbmy sobie szkołę
Mikołaj Marcela
Zróbmy sobie szkołę
Opowieści o kolorach
Nadine Debertolis
Opowieści o kolorach
Pokaż wszystkie recenzje