Okładka przedstawia mężczyznę, a za nim odwróconą kobietę. I oprócz tytułu i imienia i nazwiska autora nie ma nic. Jest specyficzna, jednak to nie ona sprawiła, że chciałam przeczytać tę książkę. Czytałam trzy inne powieści autora i byłam ciekawa tej jednej z pierwszych, jakie pojawiły się na rynku wydawniczym. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie kilka zdań o autorze. Ma kremowe stronice, a czcionkę dużą, dzięki czemu nasze oczy nie męczą się. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane.
Pióro autora nie jest mi obce, wiem, czego się mogę spodziewać. Czytało się na pewno szybko, lekko, ale niekoniecznie przyjemnie. Nie wszystkie wydarzenia takowe były, a poza tym uważam, że główny bohater jest największym minusem całości. Ale o tym za moment... Ma niecałe trzysta stron, które dość szybko znikają. I powiem tak, tragedii nie było, ale rewelacji również. Czytałam zarówno "Nikt", "Porzuceni" czy "Martwy ptak" i te książki po prostu jechały po bandzie. Okej, tutaj też są sceny szokujące, ale jakoś nie porwało mnie na tyle, jak w poprzednich pozycjach. Spodziewałam się po dzisiaj recenzowanej lekturze czegoś lepszego, po prostu. Określam ją jako niezły thriller, ale warto się nie nastawiać, bo niczym szczególnym nie zaskoczy.
Najbardziej zabolało mnie stworzenie tak powalonego bohatera, jakim jest Eryk. Nie lubię ludzi dwulicowych, tutaj facet gra na dwie strony, zdradza narzeczoną, którą tak rzekomo kocha, ale nie może odmówić sobie młodych kobiet, którym w dodatku załatwia pracę? I ma z nimi kontakt... Dla mnie takie zachowanie jest CHORE. Ogólnie styl bycia tego bohatera doprowadzał mnie do szewskiej pasji. Nie polubiłam go ani trochę, to egoistyczna postać, myśląca o sobie i swoich zachciankach. Cała reszta postaci również była dziwna, śliska, nie byłam w stanie do nikogo się przyzwyczaić, ani tym bardziej w maleńkim stopniu polubić. Mając rozeznanie w jego następnych powieściach jestem w szoku, bo zazwyczaj postacie są dopracowane, każdy z nich jest inny, ma charakter, a co się tutaj stało, to nie do końca rozumiem... BOHATEROWIE niestety to najgorszy minus dla całości.
Akcja jest, sporo się dzieje, za sprawą a jakże kogo innego jak Eryka. Miesza w życiu prywatnym, zawodowym, sam pakuje się w kłopoty... Do tego dochodzi dziwna sprawa, nad którą pracuje. Nie wie jeszcze wtedy, że będzie to on uwikłany w niej po uszy... Wydaje mi się, że ta książka to debiut, nie licząc innych opowiadań, krótszych form. Ta książka jest słaba w porównaniu do kolejnych i boje się, że wiele osób zraziło się nią i nie dała szansy pozostałym, które zdecydowanie są warte Waszego czasu. Recenzje tych tytułów znajdziecie w spisie RECENZJI A-Z.
Na plus miejsca akcji, głównie Łódź na zmianę z Krakowem. Niemniej jednak to za mało, by móc zmazać nieco moje negatywne nastawienie to dziennikarza, babiarza i okropnego kłamczucha.
Reasumując uważam, że nie warto zrażać się tym tytułem, tylko czytać jego następne powieści, które zdecydowanie są lepsze i warte uwagi. W ciekawy sposób napisane i przemyślane. Ta tutaj nie do końca mnie zaskoczyła, bardziej irytował mnie główny bohater i zepsuł radość jakąkolwiek z czytania. Tragedii nie było, ale i rewelacji też nie. Po dłuższym przemyśleniu, przeciętny thriller, z wątkami obyczajowo psychologicznymi. Autor w swoim dorobku ma zdecydowanie dużo lepsze pozycje, które polecam - "Nikt", "Martwy ptak", "Porzuceni".
Nie polecam Wam zbytnio tej powieści, bo możecie się zawieść, chyba, że macie ją w planach i chcielibyście sami wyrazić swoją opinię, to chętnie czekam na Wasze komentarze. A może już ją poznaliście? Jakie macie odczucia po?
Wydawnictwo: NieZwykłe
Data wydania: 2020-04-22
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 295
Dodał/a opinię:
Karmelek3
Mroczna, pełna napięcia opowieść o osamotnieniu, strachu, nadziei i sieci kłamstw, z której nie sposób się wyplątać. W jednym z łódzkich parków znaleziono...
Jakie tajemnice skrywa opuszczona ubojnia na odludziu? Skąd pochodzi przerażający okolicznych mieszkańców złowieszczy skowyt? Władzę nad Warszawą...