Dzisiaj przychodzę do was z recenzją książki Victorii Selman "Krew za krew". Jest to thriller psychologiczny.
Początek jest mocny. Ziba MacKenzie uczestniczy w katastrofie w metrze. Pociąg najeżdża na cysternę z materiałami łatwopalnymi i rozgrywa się tragedia. Jako wyszkolona była wojskowa oraz policyjna profilerka stara się pomóc ile może. Trafia również na kobietę, która przed śmiercią wypowiada słowa: "On to zrobił. Musisz komuś o tym powiedzieć". Ziba postanawia dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi zwłaszcza, że łączy się to z morderstwami które znów nawiedzają miasto po ponad 20 latach. Kim jest Kastrator?
Mam problem z tą książką. Bo niby wszytko jest. Krwawe morderstwa, fajna pani detektyw czy raczej profilerka, krótkie rozdziały, ale mi tutaj nic nie pasuje. Wszystko było jakieś takie chaotyczne. Nie potrafiłam się skupić na fabule. Nie czułam podczas czytania kompletnie nic. Żadnego napięcia czy nawet ciekawości co będzie dalej. Postać Ziby jest dla mnie kompletnie nijaka. Miota się między swoim cierpieniem po stracie męża, podejrzeniami co do swojego nowego partnera a profilowaniem mordercy. Dialogi wydały mi się sztuczne i bez polotu. Pomysł na historię był bardzo dobry, ale wykonanie według mnie zawiodło. Nie twierdzę, że książka jest zła, ale od tego gatunku wymagam naprawdę wiele. Wszystko musi się kleić. Przeć do przodu, trzymać napięcie. Szkoda. Pewnie nie zapamiętam jej na długo.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2020-06-17
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 432
Tytuł oryginału: Blood for blood
Dodał/a opinię:
pola84