Oglądaliście serial Rojst'97? Jeśli Wam się podobał, to "Kukły" Macieja Siembiedy również mogą Wam przypaść do gustu, ponieważ powieść przypomina klimatem ten serialowy. Nie mam porównania z poprzednimi częściami perypetii głównego bohatera - Prokuratora Jakuba Kani. Po rewelacyjnym "Gambicie", a także opowieści autora o książce, jeszcze przed jej ukazaniem się w księgarniach z niecierpliwością czekałam najpierw na jej wydanie, później na przesyłkę, która się opóźniała. Sporo.
Kiedy w końcu dotarła, rzuciłam się na nią, jak sęp na padlinę.
Ale czy było warto?
Siembieda umiejętnie łączy w niej historię z literacką fikcją, sprawiając, że samemu ma się ochotę zabawić w detektywa. Właśnie dzięki temu poznałam wiele ciekawych informacji związanych z fabułą, których nieco więcej spodziewałam się w powieści, chociażby tych o działalności wspomnianego H-Sonderkommando Hainricha Himmlera. Znajdziemy tu za to ciekawą opowieść opartą na sprawie, którą Pan Maciej zajmował się, jako reporter, czyli przypadkowo odkrytej na śląsku rodzinnej krypty grobowej. Sprawy głośnej na początku lat 90 XX wieku i bardzo tajemniczej, która okazała się być idealną inspiracją do napisania "Kukieł". Trzeba przyznać, że autor ma niebywały dar do wynajdywania tematów służących za inspirację!
Sam Kania zrobił na mnie wrażenie inteligentnego, przenikliwego, sprytnego i przyzwoitego faceta, który dostał w życiu po dupie.
I jak każdy facet, spotykając piękną kobietę, tak i on, spotykając piękną, niemiecką dziennikarkę "Die Zeit" Ursulę Förster, traci głowę, dając się wplątać w prywatne śledztwo, będące niebezpieczną grą, a zagadka, jaką próbuje rozwikłać okaże się być powiązana z jego rodziną. Innych bohaterów można oceniać różnie, jednakże wypełniają rolę, jaką mają spełnić bardzo dobrze.
Akcja rozwija się ze strony na stronę przeplatając historię wojenną i powojenną, z osadzoną w 1997 roku współczesnością, kiedy to Jakub Kania jest na początku prokuratorskiej kariery. Poznajemy nowe wątki i postacie, a świetny styl oraz język pełen błyskotliwych, ironicznych wyrażeń sprawia, że choć cała historia przypomina książkę sci-fi z odrobiną magii (za którym nie przepadam), trudno się od niej oderwać.
Autor umiejętnie miesza wątek historyczny i kryminalny z politycznym, a nawet romantycznym.
Nieco zaskoczyło mnie zakończenie z nutą romantyzmu rodem ze świątecznego Harlequina.
W ogólnym rozrachunku książka jest dobra, ale nie jest rewelacyjna, dlatego cieszę się, iż mam do nadrobienia poprzednie części przygód Prokuratora Kani. Na pytanie, czy warto odpowiem krótko - warto mimo wszystkich ale.
Będę z niecierpliwością czekała na kolejną powieść Pana Macieja.
Wydawnictwo: Agora
Data wydania: 2021-04-14
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 400
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
patrycjadyrda
Żeby wygrać, trzeba kogoś poświęcić. A co, jeśli ofiarą masz być właśnie ty? ,,Kiedyś pojmiesz sens tego manewru. Nazywa się gambit." Brawurowy...
Nowe śledztwo Jakuba Kani! Czy będzie jego ostatnim? Tam, gdzie sąsiedzi mogą się dzielić opłatkiem, ale nie sprawami z przeszłości... Czego szukał po...