Wyraźnie nie podzielam zdania "pół miliona kobiet w Polsce" które zachwyciły się Emily Giffin. Według mnie powieść wyjątkowo słaba, i mimo warsztatu a la Jodi Picoult, wszystko sypało się przez irytujące pierwszoosobowe wstawki dotyczące quasikontrolowanych czynności, jak np.: "po drodze do domu oddycham płytko ze zdenerwowania" czy ""stwierdzam nagle tonem odkrycia", które sprawiają wrażenie jakby wszystko co się dzieje było jedną wielką farsą wykonywaną pod publikę, w dodatku z całkowitą premedytacją. Bohaterki są pretensjonalnymi pozerkami, irytujące i nie do strawienia. Jak sama autorka napisała w jego charakterystyce, jedyną prawdziwą postacią jest tam Conrad, jedyny dobry moment to ten gdy tworząc spontaniczny dwuosobowy zespół w "Zeldzie" śpiewa z córką która wali w perkusję- a umie rapować do rytmu- zaś jedyną szalupą dla rusztowania powieści była historia młodocianej letniej ale dojrzałej miłości osiemnastoletnich Conrada i Marianne- cała książka mogłaby się na tym opierać, a mielibyśmy młodszą Elin Hildenbrand. A tak to do niczego, fabuła przewidywalna i nudna, stereotypowa i oklepana.
Informacje dodatkowe o Pewnego dnia:
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2012 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
978-83-7515-225-8
Liczba stron: 480
Dodał/a opinię:
Kora-Anastazja Rozmarynowska
Sprawdzam ceny dla ciebie ...