Fallout, rozdział 5: Złomowo - część 1 - partia a

Autor: AS-R
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

            Czym prędzej odbił w bok mijając wielobranżowy sklep Killiana i zawieszając oko na rozległej noclegowni. Zastanawiało go ile może kosztować jedna noc w zdającym się nieźle prezentować z zewnątrz przybytku.

            Ile to już minęło, Blaine? Kiedy ostatni raz spałeś jak człowiek?

            - Ciężko stwierdzić – mruknął pod nosem Blaine i sięgnął po swój przenośny komputerek.

            Dzisiejsza data wskazywała drugi stycznia dwa tysiące sto sześćdziesiątego drugiego roku. Oznaczało to, że Blaine Kelly „gości” już w świecie zewnętrznym pełne cztery tygodnie. Dwadzieścia osiem dni włóczęgi  przekładało się na sto dwadzieścia dwa dni, nim zapasy wody w Krypcie 13 zeszczupleją tak, iż wszyscy będą z wolna ciągnąć słomki, a pechowcy z najkrótszymi poświęcą się dla reszty oddając własną krew by chociaż część mieszkańców miała szanse pożyć nieco dłużej.

            Oczywiście Nadzorca Jacoren znajdzie się bez wątpienia w grupie, która przetrwa niemalże do końca. Niezależnie od tego, czy Blaine odnajdzie hydroprocesor.

            Wszystkiego najlepszego, Blaine! Szczęśliwego Nowego Roku! Kalendarzowo masz już dwadzieścia dziewięć lat! Co chcesz w prezencie?

            Jedną noc w normalnym łóżku, pomyślał Blaine. Mam już serdecznie dość walania się w tym dupnym, przepuszczającym zimno śpiworze. Wszędzie tylko skały i piasek. Łóżko…

            Ale na łóżko czas przyjdzie nieco później. Należało jeszcze zerknąć na Kasyno i odwiedzić Killiana. Do tej pory perspektywy zarobienia niezłej forsy zapowiadały się całkiem dobrze. Złomowo wyglądało na dość zamożne – jak na panujące w post-apokaliptycznym świecie warunki – i na samą myśl o tym, że już niebawem zawita do Hub, gdzie NA PEWNO odnajdzie jakieś wskazówki dotyczące hydroprocesora, zaś spanie na twardej ziemi w końcu się skończy, Blaine rozpromienił się nieco.

            Lecz już po chwili ostudził go podmuch dość przenikliwego wiatru. Temperatura była chyba najniższa od kiedy dwadzieścia osiem dni temu opuścił Kryptę 13. Zastanawiał się, czy w tym świecie pada jeszcze w ogóle śnieg.

            Tutaj chyba koczują Czachy, nie?

            Faktycznie, tyły noclegowni stanowiły zamkniętą część dużego budynku. To tutaj wedle słów Larsa kisił się lokalny gang zbuntowanych, żądnych seksu, adrenaliny i wiecznie  niosącego na fali taniego bimbru melanżu. Blaine zerknął przez przeszklone okno, lecz pokrywający szybę syf i kurz uniemożliwił mu zobaczenie czegokolwiek.

            Teren kasyna wyglądał chyba jak mała wersja Strip’u w Las Vegas. Duży – blaszany jak wszystkie – rozłożysty budynek zajmujący znaczny obszar przestrzeni z obrotowym neonem reklamowym informującym czerwonymi, jarzącymi się niczym dogorywające flary literami wszystkich potrafiących czytać, iż tu można w łatwy i szybki sposób wzbogacić się, a potem przepuścić forsę na dziwki w każdym wieku. Blaine otaksował miejsce wzrokiem, a kiedy dwóch stojących przed wejściem, odzianych w takie same pancerze jak noszony przez Garla, strażników zaczęło łypać na niego groźnie i podejrzliwie, oddalił się nieco w kierunku Nory Szumowin.

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
AS-R
Użytkownik - AS-R

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2015-02-27 21:39:56