Pewna historia, o niepewnej siebie. (3/4)
-Tak jakby.- Powiedziała markotnie. Odprowadził ją pod drzwi i zapytał:
-Twoja siostra jest w domu? Ma się tobą kto zająć?
-Ja nie mam siostry.- Zaskoczony spojrzał na Różę. Ona nie zamierzała odstawiać już żadnej szopki.
-Ale… W czwartek dałem leki, dziewczynie, która podała się za twoją siostrę.
-Wiem.- Odparła ze spokojem. Wyciągnęła klucz i otworzyła drzwi.
-Dobra, nieważne. Powiedz mi tylko, czy pani Mularczyk dostała lekarstwa?- Był widocznie przejęty.
-Tak, zaniosłam jej tą cholerną reklamówkę.- Pociągnęła nosem. Zobaczył, że płacze.
-Płaczesz? Co się dzieje?- Ale nie odpowiedziała nic.
-Wezwać pogotowie?- Nie wiedział, czy płacze, bo dopiero teraz dotarło do niej co się stało czy przez to, że tak naskoczył nieumyślnie o te leki.
-Nie.- Weszła do mieszkania a Remik czując się odpowiedzialny za tą sytuację wszedł za nią.
-Słuchaj jeśli źle się czujesz, to powinien zobaczyć cię lekarz.
-Czuje się cholernie źle! Nie masz nawet pojęcia jak bardzo!- Zdezorientowany zapytał:
-Mogę jakoś pomóc?
-Nie. Po prostu jestem idiotką. Na to nie ma lekarstwa.- Próbując za nią nadążyć powiedział:
-Może jesteś zmęczona, wypiłaś trochę… Połóż się spać, jutro będzie lepiej.
-Nie będzie. Jedynie co mogę zrobić to położyć się i nigdy więcej nie obudzić!- Zaczęła gadać od rzeczy. Wiedział, że nie może jej tak zostawić jeśli nie chce jej mieć na sumieniu.
-Słuchaj…- Przerwał i zapytał:
-Nie wiem jak masz na imię.- Zaczęła się wtedy śmiać. Zaczynał mieć podejrzenia czy z nią aby wszystko jest w porządku. Raz płacze, zaraz się śmieje. Patrzył na nią a ona chwyciła się za włosy i delikatnie ściągnęła perukę. Poprawiła włosy, które były w lekkim nie ładzie i powiedziała:
-Poznajesz mnie?- Zmarszczył czoło i powiedział:
-Róża?
-Tak. Róża. Cholerna, kłamliwa suka.- Od razu zareagował.
-Przestań się obrażać i wyzywać.- Kiedy nie powiedziała nic zapytał:
-Czemu wtedy powiedziałaś, że jesteś siostrą Róży? W ogóle czemu masz to całe przebranie?
-A dużo masz czasu?- Był prosto z podróży. Wracał z pracy, gdzie ciężko pracował cały piątek i sobotę. Najchętniej rzuciłby się na łóżko i obudził dopiero następnego dnia ale coś nie pozwalało mu zostawić tej dziewczyny samej.
-Nigdzie mi się nie spieszy.- Odparł.
-Świetnie. Masz ochotę na wino?- Miała jeszcze to, które piła rozmawiając z Oliwierem.
-Szczerze, nie miałem okazji jeszcze zjeść obiadu. Więc od wina wolałbym coś konkretniejszego.
-Nie ma sprawy.- Zaprowadziła go do kuchni i pokazała gdzie co jest. Kazała się nie krępować i częstować tym, na co miał ochotę. Sama poszła wtedy do łazienki doprowadzić się do ładu.
***
Zmyła makijaż, uczesała włosy. Przebrała się w zwykłe ubranie. Teraz zamiast szpilek i sukni miała czarną koszulkę na którą narzuciła koszulę w czarno białą kratkę i jeansy. Weszła do kuchni z butelką wina w ręce. Remik właśnie kończył jeść. Gdy ją zobaczył odłożył niedojedzony kawałek na talerz i nie mógł uwierzyć własnym oczom. Choć buzia była ta sama to miał wrażenie, że stoi przed nim inna osoba.
-Nie uciekłeś, to znaczy, że albo byłeś bardzo głodny albo bardzo ciekawy.
-Raczej jedno i drugie.- Odpowiedział. Róża postawiła przed sobą dwie szklanki i nalała wina. Od razu upiła łyk. Remik przyglądał się jej i nie rozumiał po co ukrywała się pod peruką i mocnym makijażem. Według niego była ładna i nie potrzebowała żadnej maski.
-Jesteś pewien, że chcesz tego słuchać?
-Mówisz o tym tak, że zaczynam się bać.- Powiedział uśmiechając się i skosztował wina.
-Po prostu chciałam zmiany. Miałam nudne życie i chciałam by w końcu zaczęło się coś dziać. I teraz żałuje. Z resztą jak wszystkiego w moim życiu.