Trzy Rzeźby

Autor: alberto92
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Z resztą sytuacja Kasi nie była tak zła, większość ran ukrywały włosy. Właściwie prawie wszystkie, oprócz jednej na skroni, która już prawie zaczęła reagować na „Maciuś”.

-Przyjechał do nas wczoraj.

-Kto...? A...Kurr...ra żeby to zadziobała. Co wie?

-Nic, spławiłam go, ale wróci. I co wtedy?

-Nie wiem.

Chwilę później rozmowa dobiegła końca ustępując miejsca myślą. Dziwnym myślą. Były prawie tak osobliwe jak rzeczy dziejące się w ciele Kasi. Słońce bardziej ją grzało, cukier był słodszy, kwiaty pachniały. Od dawna nie pachniały. I nie był to uraz mózgu, ponieważ żadnego nie wykryto. Jakby bez żadnej widocznej przyczyny, wszystko wokół naszej bohaterki było... Bardziej. Tak naprawdę przyczyna była jedna, ale jej tajemnicę pozostawię Katarzynie. 

Wraz z tymi odczuciami zaczęły się inne zmiany. Nazywanie, znanego wam, drania, draniem, zaczęło dla Kasi być jakby nie na miejscu. Jakby ta nazwa już nie pasowała. Zaczęła rozpatrywać wszystkie wydarzenia na nowo. Zastanowiła się jeszcze raz dlaczego ochrzciła swojego niegdysiejszego „ukochanego” „pozbawionymi jaj rzygowinami paskudnej kaczki żyjącej w zagnojonym bagnie. Wyjątkowo paskudnym, zagnojonym bagnie.”. Myłała o tym co on takiego zrobił i czego nie zrobiła sama. Co mogła zrobić a co on powinien. Dlaczego teraz chce go zobaczyć w celu innym niż dekapitowanie tego bulwiastego co mu z szyi wyrasta. I dlaczego chciała, by właśnie teraz był tutaj. 

Odpowiedź znalazła się następnego dnia, gdy właśnie on stanął w drzwiach. A dokładniej w momencie gdy podszedł, zbliżył się i spróbował coś powiedzieć. Kasia, przerwała tę próbę w sposób o którym marzą małe, romantyczne dziewczynki. A mężczyzna stwierdził, że nigdy tych dziewczynek nie zrozumie. Stało się tak ponieważ świat Kasi znowu miał sens. Góra znowu była u góry a dwa plus dwa dawało coś tam. Już wiedziała wszystko. Wystarczyło dostać w głowę.

 

 

On.

 

Kluczyki. Gdzie są te... 

-Kochanie, czy widziałaś...?

Przecież tu nikogo nie ma. Pojechali. Ale wrócą. Albo nie wrócą. Nie ważne. Teraz kluczyki. Szybko. O! Są.

Chwilę potem wypadł z domu. Burknął coś na przywitanie sąsiadowi a potem parę przekleństw do rozrusznika motocykla. Ten ostatni jakby odczuwając presję sytuacji postanowił po chwili nie robić problemów i spełnił swoje zadanie wprawiając motor w ruch. Ledwie nasz bohater minął pierwszy zakręt a już był zmuszony zatrzymać pojazd i zawrócić pod dom. Powstrzymał się ze wszystkich sił aby nie zabić uśmiechniętego sąsiada, żartującego na jego ponowny widok. Odpowiedział coś na odczepkę i usłyszał śmiech sąsiada. Wszedł do domu, wyszedł, trzasnął drzwiami i znów odpalił motocykl. Tym razem z kaskiem na głowie.

Jadąc minął plac zabaw. Dzieci korzystały z ostatnich, ciepłych, jesiennych dni. Zwalniając popatrzył na ten poniekąd, ujmujący ubrazek. Parki są piękne o tej porze roku. Właściwie tylko przez chwilę, zanim zamienią się w bagno. Dzieciakom tak naprawdę to wszystko jedno, ale poddenerwowanym tatusiom już trochę mniej. Taki tatuś najczęściej uważa, iż wyjście w wolnym czasie z dzieckiem to poświęcenie, które kochana żona powinna wynagradzać przez całą noc. Takie nastawienie dodaje sił, mimo tego, że jest całkowicie błędne, o czym tatuś boleśnie dowiaduje się po każdym spacerze. Lecz do momentu jego skończenia będzie sobie fantazjował. 

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
alberto92
Użytkownik - alberto92

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2021-04-12 16:00:56