Zwyczajnie - miłość (II) Niechcący ślub

Autor: zielona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 

Kiedy Magda obudziła się rano w obcym miejscu w nagich ramionach Dawida z ogromnym bólem głowy nie wiedziała dokładnie co się stało. Nie pamiętała. Jego równy oddech, ciepło ciała. Jeszcze spał. Spojrzała na siebie. Była całkowicie naga. Nie trzeba było być Ajnsztajnem, żeby się domyślić co zaszło. Usiadła na łóżku i objęła głowę. Jakieś strzępki wspomnień przebiegły myśli. Bar, wino, pościg za złodziejem, deszcz, dyskoteka, hałaśliwa muzyka, alkohol, pocałunek. Bawiła się, śmiała w jego ramionach. Potem on zabronił jej pić, wyszli, skakała po kałużach, dokuczała mu… Spojrzała na śpiącego mężczyznę i teraz w jej głowie pojawiły się momenty kiedy ją całował, dotykał, a ona jego - w takiej szaleńczej namiętności jak jeszcze nigdy nikogo. Zdzierała z niego ubranie, a on początkowo się bronił, a potem przestał i było… nie wyobrażała sobie nawet, że może tak być. Teraz pękała jej głowa. Objęła ją, a unosząc ręce coś przykuło jej wzrok. Spojrzała na dłoń. Miedziane kółeczko na palcu. Zaczęła w panice przeczesywać wspomnienia.
- Niemożliwe, niemożliwe, niemożliwe – bezwiednie wydobywał się z jej ust szept. Zaczęła się rozglądać za swoją odzieżą. Mały pokoik – Oprócz dwóch łóżek dwie szafy, regał z książkami i jakimiś szpargałami, stolik zastawiony wczorajszymi naczyniami, mały telewizor, dwa krzesła. Ubrania porozrzucane po pokoju. Podniosła się ściągając ze sobą narzutę. Nie chciała paradować po pokoju naga. Tym samym odkryła Dawida. Spojrzała na jego nagość i szybko przykryła z powrotem. Tego też nie chciała oglądać. Ruszyła po swoją odzież. Kiedy schyliła się po bieliznę poczuła jak łupnęło jej w głowie. Kiedy się podnosiła jęknęła znów unosząc ręce do skroni.
- A ty mówiłaś, że nie jesteś pijana – usłyszała znajomy głos.
- Milcz – wskazała go palcem mrużąc z bólu oczy. Wstał i podszedł do niej. Chciał pocałować ramię, ale odepchnęła go z impetem. Pokazała mu swoją dłoń patrząc na niego z dzikością.
- Co to jest? – spytała.
- To? – spytał pokazując jej swoją dłoń na której błyszczało takie samo kółeczko – To co myślisz. Przypomnij sobie. – poruszył brwiami patrząc na nią wyczekująco. Objęła głowę. Myślała intensywnie, ale ta pękała z bólu. Deszcz, jakaś kaplica, płonące kadzidełka, jakiś łysy facet. Chyba mnich buddyjski.
- Nie – wypowiedziała po chwili – To nie może być ważne. Na pewno to

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zielona
Użytkownik - zielona

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-07-21 10:48:39