Pamięć jest zmienna. Wywiad z Agnieszką Jelonek wokół książki „West Farragut Avenue”

Data: 2024-05-07 12:43:02 | artykuł sponsorowany Autor: Patryk Obarski
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Pamięć jest zmienna. Wywiad z Agnieszką Jelonek wokół książki „West Farragut Avenue” z kategorii Wywiad

– Pamięć jest nie tylko subiektywna i wybiórcza, ale też zmienna. To w sumie zrozumiałe, bo skoro zmieniam się ja i moje postrzeganie rzeczywistości, zmienia się też odbiór mojej przeszłości, a więc w trakcie życia zmieniają się wspomnienia. Mam wrażenie, że nie byłam tego jednak świadoma przed napisaniem tej książki. – mówi Agnieszka Jelonek, pisarka i dziennikarka, której powieść West Farragut Avenue – niedawno ukazała się nakładem Wydawnictwa CyrankaTo opowieść o dwojgu młodych ludziach, Drobnym i narratorce, których amerykański sen kończy się brutalnie. Bez przygotowania i możliwości poprawki w drugim terminie. Po dwudziestu latach narratorka powraca na West Farragut Avenue – do tamtego lata i do utraconego na zawsze Drobnego.

Czym jest West Farragut Avenue?

To nazwa ulicy, przy której mieszkał Drobny. Jest bardzo malownicza, z charakterystycznymi amerykańskimi domami w stylu filmu Kevin sam w domu. Filmowa jak nie wiem co.

A West Farragut Avenue?

To, że nazwa ulicy stała się tytułem powieści, oznacza przeciwwagę dla smutnej historii, którą opisałam. Skierowanie się ku życiu, do światła, do tego, co było, „zanim” Drobny zginął. Na całą radość i wszystkie głupoty, które robiliśmy wcześniej.

Pani nowa powieść to powrót do Ameryki, ale nie jest to „amerykański sen”. Nigdy nie mógł nim być?

Jasne, że mógł. Gdyby nie wypadek, Drobny doskonale by sobie poradził. Dla niego Ameryka była miejscem, w którym czuł się dobrze i uważał, że ma prawo tam mieszkać. Może to śmiała teza, ale wydaje mi się, że gdyby cała ta paranoja wizowa wyglądała normalnie, to sprawy mogłyby potoczyć się inaczej. Sytuacja, w której ludzie nie mogą legalnie pracować tam, gdzie chcą, prowadzi do napięć. A napięcia trzeba rozładować.

Przestrzenie odgrywają w tej historii istotną rolę. Wspomnienia i miejsca zawsze w jakiś sposób się ze sobą splatają, wzajemnie na siebie oddziałują?

Z tego powodu West Farragut Avenue to trochę powieść drogi. W silnych, niezapomnianych momentach, jak zakochanie albo tracenie kogoś, miejsca stają się immanentną częścią doświadczenia. Wszystko ma wtedy znaczenie, zapamiętujemy te dziwne szczegóły: ławkę, wiewiórkę, opakowanie papierosów. A co dopiero widok Wielkiego Kanionu!

Pisze Pani: żadne wspomnienie nie jest tym, za co się podaje. Może więc pamięć to jedynie czasem zapełniana wielka biała plama?

Napisałam żadne? W takim razie chyba trochę przesadziłam. Pamięć, jak się okazało, jest nie tylko subiektywna i wybiórcza, ale też zmienna. To w sumie zrozumiałe, bo skoro zmieniam się ja i moje postrzeganie rzeczywistości, zmienia się też odbiór mojej przeszłości, a więc w trakcie życia zmieniają się wspomnienia. Mam wrażenie, że nie byłam tego jednak świadoma przed napisaniem tej książki.

Już w opisie wydawniczym akcentuje się silne, pierwszoosobowe „ja” narracyjne. West Farragut Avenue to powieść, choć z wątkami auto-biograficznymi. Ten myślnik stawiam nie bez przyczyny. Na ile jest to opowieść o Agnieszce Jelonek, a na ile – o osobach, miejscach i czasie, które były częścią życia Agnieszki Jelonek?

Po napisaniu książki Koniec świata, umyj okna powiedziałam sobie, że nie będę pisać już książek autobiograficznych. Jednak ta historia tkwiła we mnie tak mocno, że postanowiłam, że znowu to zrobię. Miałam taki pomysł, żeby spróbować opowiedzieć to jakoś inaczej, zaczerpnąć z tej historii, chronić jej autentyczność. W trakcie pisania to się zmieniło. Chciałam pisać prosto, pozwolić sobie na pozostawianie niedopowiedzeń tam, gdzie nie znałam odpowiedzi, chciałam przypomnieć sobie swoje uczucia. W końcu podjęłam decyzję, że nie będę kreować bytów, będę swoim filtrem. Czyli narratorką.

Pisanie West Farragut Avenue nie było jak dłubanie we wciąż otwartej ranie?

Gdyby tak było, nie napisałabym tej książki. Czasem było trudno, ale bardzo chciałam, żeby przyszedł taki moment, że będziemy się też śmiać, przypominając sobie, co Drobny robił i co mówił.

Podkreśla Pani, że ta historia to tylko z założenia książka o pamięci. West Farragut Avenue nie ma być kolejną opowieścią o stracie?

Strata i pamięć to trochę jeden temat. Myślę, że mogą być różne odczucia i interpretacje tego, o czym to jest. I chyba nie ma znaczenia, czy jest to kolejna opowieść o stracie, bo skoro cały czas coś tracimy, to cały czas potrzebujemy wiedzieć, że to dotyczy nie tylko nas.

Ale to także historia o miłości – czy może raczej o zakochaniu? Tym pierwszym, „zero-jedynkowym”, najbardziej żarliwym?

Na pewno o zakochaniu. Nie podejmuję się stworzenia definicji pojęcia „miłość”.

To pierwsze zakochanie jest zawsze najbardziej bolesne?

Kto doświadczył, ten wie. Mało co tak boli. Nawet odwzajemnione zakochanie boli.

Happy endy to kolejne wcielenie amerykańskiego snu, efektu specjalnego z Hollywood?

W książce znajduje się fragment o happy endach. O tym, że ich nie doceniamy, ba, my ich nawet nie zauważamy. Przegapiamy naprawdę wiele happy endów w naszych życiu, wydają się nam zwykłą nudną kontynuacją. Hollywood to współczesna (chociaż już starzejąca się) mitologia. W realu lepiej, żeby historia była niezakończona i nudnawa, zawsze otwarta na coś lepszego.

West Farragut Avenue to też historia o osobach, które nie miały okazji się pożegnać?

Wszystko, co mam do powiedzenia na temat bliskich Drobnego, jest w książce. Nikt się nie zdążył pożegnać. Każdy został z tym sam, radzi sobie osobno. Albo sobie nie radzi.

Pani powieść może być więc takim właśnie ostatnim słowem?

I tak, i nie. W pewnym sensie to jest początek, bo przerwałam ciszę i zaczęłam zadawać pytania, a wtedy słowa zaczęły płynąć i Drobny, zamiast zniknąć, wrócił. 

Powieść West Farragut Avenue kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.