Pisanie pozwala mi oswajać trudne emocje. Wywiad z Anną Ziobro

Data: 2024-03-18 12:49:03 | artykuł sponsorowany Autor: Danuta Awolusi
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Pisanie pozwala mi oswajać trudne emocje. Wywiad z Anną Ziobro z kategorii Wywiad

– Jestem bardzo emocjonalną osobą, która zawsze dużo rozmyślała i zbyt intensywnie przeżywała. Pisanie pozwala mi oswajać trudne emocje. Już kiedy pracowałam nad pierwszą powieścią, odkryłam, że zdecydowanie łatwiej będzie mi czytelnika zasmucić i wprowadzić w stan zadumy niż rozbawić. Staram się poruszać trudne tematy, „ubierając je” w przystępną formę. Dlatego moje powieści nie dostarczają rozrywki, ale skłaniają do refleksji. Zresztą jako czytelniczka też wolę się wzruszać i mało kiedy humor w książkach do mnie trafia – mówi Anna Ziobro, autorka książki Ostatnia tajemnica.

Na warsztat bierzesz niełatwy temat. Starość, schyłek życia. Umieranie. Myślisz, że w kulturze dalej ciężko opowiadać o tym wprost?

Na pewno o wiele trudniej niż o rzeczach przyjemnych. Po pierwsze dlatego, że człowiek lubi snuć plany i patrzeć przed siebie, a u schyłku życia zdaje sobie sprawę z tego, że niewiele z nich być może uda się zrealizować. Traci się kontrolę nie tylko nad własnym życiem, ale i nad czymkolwiek. Po drugie: wciąż panuje kult piękna. W sieci, reklamach, filmach (w książkach, być może, nieco mniej) promowani są młodzi, zdrowi, przebojowi ludzie. Wydaje mi się, że to powoli się zmienia, ale na pełną zmianę potrzeba jeszcze czasu. No i, po trzecie, łatwiej dzielić się dobrymi rzeczami, opowiadać o miłych zdarzeniach, a te mniej przyjemne, czy wręcz ostateczne, pozostawić w sferze niedomówień.

Sabina jedzie do hospicjum i tam wspomina przeszłość. Myślisz, że gdyby mogła coś zmienić, zrobiłaby to bez wahania?

Każdy z nas popełnia błędy i większość decyzji, które podejmujemy, w jakiś sposób rzutuje na koleje naszych losów. Życie to wielka mapa, na której jest wiele dróg i często dochodzimy do rozdroży. Nie możemy jednocześnie pójść w dwie strony. Trzeba dokonywać wyborów. Po czasie często je rewidujemy, żałując niektórych z nich. Takie rozważania nie były obce mojej bohaterce. Sabina została na starość sama, więc naturalnie zastanawiała się nad tym, czy mogła inaczej pokierować swoim życiem. Jednak nigdy nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jak potoczyłyby się sprawy, gdybyśmy w danym momencie podjęli inne decyzje. Gdybyśmy poszli w prawo, a nie w lewo. Nie da się cofnąć czasu i przeżyć życia ponownie, w alternatywny sposób. Nigdy też nie mamy pewności, że wybór innej drogi zapewniłby nam lepsze życie.

W Twojej powieści poznajemy Artura i jego rodzinę. On jest taksówkarzem. Ten zawód ma w sobie jakąś emocję. W końcu taksówkarze bywają świetnymi słuchaczami. Ale tylko ci starej daty?

Niezbyt często korzystam ostatnio z taksówek. Wydaje mi się, że w obecnych czasach dużych korporacji taksówkarskich, zatrudniających często obcokrajowców, ten zawód utracił nieco ze swojego dawnego uroku. Kiedyś, rzeczywiście, mówiło się, że taksówkarz dużo słucha, niewiele mówi i że aby wykonywać ten zawód, trzeba lubić ludzi. Ta profesja miała w sobie pewną magię i – jak powiedziałaś – emocję. Chciałabym wierzyć, że wciąż możemy trafić na właśnie takie osoby i że mój bohater nie jest zbyt idylliczny i nie stanowi wyłącznie wytworu wyobraźni.

W poruszający sposób piszesz o tęsknocie, o stracie, którą można różnie rozumieć. Te emocje są Ci bliskie? Jako pisarce?

Jestem bardzo emocjonalną osobą, która zawsze dużo rozmyślała i zbyt intensywnie przeżywała. Pisanie pozwala mi oswajać trudne emocje. Już kiedy pracowałam nad pierwszą powieścią, odkryłam, że zdecydowanie łatwiej będzie mi czytelnika zasmucić i wprowadzić w stan zadumy niż rozbawić. Staram się poruszać trudne tematy, „ubierając je” w przystępną formę. Dlatego moje powieści nie dostarczają rozrywki, ale skłaniają do refleksji. Zresztą jako czytelniczka też wolę się wzruszać i mało kiedy humor w książkach do mnie trafia.

Miejscem akcji Twojej powieści jest Przemyśl. To miasto wyjątkowo Tobie bliskie?

Tak, to miasto, w którym się urodziłam i w którym jako dziecko spędzałam u dziadków każde wakacje. Pamiętam je dobrze z lat 90., w tym wąskie, wijące się w górę uliczki, rozliczne kościoły, które wyrosły niemal na każdym rogu, i słynny bazar, na którym dało się kupić wszystko. Ponieważ do dziś odwiedzam je regularnie, miałam okazję obserwować, jak się zmieniało. Starałam się oddać w powieści klimat Przemyśla i mam nadzieję, że to się udało i że czytelnicy, którzy nie mieli dotąd okazji tego miasta odwiedzić, poczują się, jakby byli tam razem z moimi bohaterami. 

Wspominasz o tym, że po raz pierwszy w swojej twórczości przenosisz czytelnika kilkadziesiąt lat wstecz. Co okazało się największym wyzwaniem? Z jakich źródeł czerpałaś?

Już od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem osadzenia akcji powieści – jeśli nie całej, to chociaż znacznej części – w dawnych czasach, tylko wcześniej ten pomysł nie chciał zgrać się z powstającymi historiami. W Ostatniej tajemnicy wreszcie mogłam go wykorzystać. Próby odtworzenia atmosfery lat 60., dawnej Warszawy, czy też szpitala z czasów II wojny światowej stanowiły pewne wyzwanie i wymagały przeprowadzenia kwerendy. Zawsze jednak traktuję etap poprzedzający pisanie jako równie istotny co samo dopisywanie kolejnych akapitów. Żeby dobrze się przygotować, sięgnęłam po kilka reportaży opisujących lata 60., przeglądałam stare zdjęcia Warszawy i Przemyśla, czytałam materiały o wywózkach na przymusowe prace do III Rzeszy, bo i taki wątek pojawia się w książce. Dopiero kiedy zyskałam szeroki obraz wszystkich miejsc i sytuacji, które chciałam przedstawić, zaczęłam pisać.

Z Twojej powieści można wysnuć wiele wniosków. Jednym z nich dla mnie jest to, że kluczem do wielu drzwi jest pojednanie. Czy ono zawsze łączy się z wybaczeniem?

Wybaczanie jest z pewnością szlachetne, ale nie zawsze przychodzi łatwo. Czasem rozmiar krzywdy wydaje się zbyt duży, jednak nosząc w sobie urazę czy nienawiść, na dłuższą metę szkodzimy sobie, a nie obiektowi tych uczuć. Warto też podkreślić, że nie zawsze wybaczenie wiąże się z zapomnieniem o tym, co nas spotkało, a jedynie z umniejszeniem ciężaru tego, co trawi nas od środka. Można więc wybaczyć i się pojednać, ale nie zapomnieć. Na okładce Ostatniej tajemnicy widnieją słowa, że zawsze jest nadzieja na pojednanie. I wierzę, że tak jest.

Patrząc na życie Sabiny, uważasz, że było spełnione? Czy jednak sama nie postawiłabyś się w jej roli?

Trudno powiedzieć, bo nie oceniam moich bohaterów. Staram się tworzyć ich w taki sposób, by byli autentyczni, wielowymiarowi, ze swoimi wadami i zaletami. Nie narzucam ich określonej interpretacji i nierzadko zdarza się, że daną postać poszczególni czytelnicy odbiorą inaczej. Myślę, że Sabinę da się lubić, a poznając jej losy, można próbować ją zrozumieć. Nie jest to jednak postać krystaliczna. Podjęła pewne decyzje, które nie popłaciły, i częścią sytuacji mogła pokierować inaczej. Czy mimo wszystko miała dobre życie? Tę ocenę pozostawiam czytelnikowi.

Ciekawy jest wątek córki Artura i Elizy. To zbuntowana nastolatka, która zawsze jest nie w sosie. To może się wydawać zabawne, ale jednak to chyba dosyć trudny etap w życiu? Dojrzewanie, bycie trochę dzieckiem, a już trochę dorosłym?

To burzliwy okres, bo młody człowiek z jednej strony chce podkreślać swoją indywidualność, odrębność od rodziców, którzy jeszcze do niedawna często byli dla niego całym światem, a z drugiej – czuje się zagubiony i nierozumiany przez dorosłych. Moja bohaterka, Sandra, córka Artura i Elizy, miała początkowo być modelową zbuntowaną nastolatką – można powiedzieć, że ziszczeniem najczarniejszych wizji rodziców, których dziecko wchodzi w okres nastoletniego buntu. Do pewnego momentu może wydawać się nawet nieco przerysowana, ale to też miało swój cel. Chciałam w ten sposób podkreślić, że nie wiemy, z czym zmaga się drugi człowiek i jaki bagaż ze sobą dźwiga, niezależnie od wieku. Niekiedy łatwiej powiedzieć, że ktoś ma gorszy dzień, „muchy w nosie” czy przechodzi okres buntu, niż porozmawiać i zrozumieć, co może kryć się za jego zachowaniem. Tak było w przypadku Sandry.

Wspominasz, że jedna z bibliotek zainspirowała Cię do stworzenia wątku w Ostatniej tajemnicy. Zdradzisz coś więcej?

Uwielbiam biblioteki i bardzo cenię ich pracę. Mam na swoim koncie dziesiątki spotkań i zwykle byłam przyjmowana z ogromną życzliwością i otwartością, co do dziś mnie zaskakuje – oczywiście pozytywnie! W marcu zeszłego roku miałam spotkanie w Bolestraszycach – filii biblioteki z podprzemyskiej Żurawicy, położonej w bezpośrednim sąsiedztwie pięknego arboretum. Sama biblioteka jest niewielka, ale tworzona przez wspaniałych ludzi, którzy niemal co do centymetra wypełnili jej przestrzeń podczas spotkania. Tamtejszym arboretum zachwyciłam się już dawno. Jest to największy tego typu obiekt w okolicy i podczas rozmowy padła propozycja, że może dałoby się je pokazać w którejś z książek. Obiecałam, że nad tym pomyślę, a ponieważ dotrzymuję obietnic, czekałam tylko na odpowiedni moment. Ten znalazł się w Ostatniej tajemnicy. Arboretum nie jest jednym z głównych miejsc akcji, ale rozgrywa się w nim pewna scenka, bardzo ważna dla fabuły.

Rodzina Sabiny ma tajemnice. I choć pewnie każdy coś ukrywa, to jednak tajemnice potrafią zniszczyć rodzinę? Poróżnić?

Często tak jest, że niedomówienia są źródłem problemów. Tajemnice sprawiają, że każdy snuje własne wersje wydarzeń, dopowiada sobie rzecz, które nie do końca pokrywają się z prawdą. Owszem, prawda może niekiedy okazać się gorsza i bardziej brutalna niż kłamstwo, ale na sekretach i ukrywaniu przed bliskimi ważnych spraw czy informacji trudno budować coś trwałego. A nawet, jeśli to się uda, jak miało to miejsce w Ostatniej tajemnicy, dzieje się to czyimś kosztem.

Jaka będzie następna opowieść, którą nam podarujesz?

Moja kolejna (dziesiąta) książka jest już właściwie napisana i mam nadzieję, że ukaże się pod koniec roku. Jest to zimowa opowieść o chłopaku, który wychował się w domu dziecka, a także o młodej kobiecie, która tkwi w przemocowym związku, nie widząc sposobu na wyrwanie się z niego. Ich losy splatają się pewnego zimowego wieczoru w dość burzliwych okolicznościach. Od razu zaznaczę, że nie jest to romans, ale historie dwojga ludzi, które – choć z pozoru bardzo różne – mają kilka punktów stycznych. Obecnie rozpoczęłam prace nad jedenastą powieścią, ale tematyka jest tak specyficzna, że jeszcze nie wiem, dokąd zawiedzie mnie ten etap mojej pisarskiej przygody.

Książkę Ostatnia tajemnica kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.