- Nie wyciągnę cię z gówna i nie odwiodę od próby samobójczej. I nie zamierzam ci pierdolić, że od czasu, kiedy przestałam grać, moje życie jest usłane różami i piękne jak zachód słońca nad morzem. Mam długów po kokardę i generalnie przejebane...
Uzależnienie przeżarło jej silną wolę niczym rdza stara blachę. Jako patologiczna hazardzistka stała się marionetką w szponach nałogu, który pociągał za sznurki, kierował każdym jej ruchem, zniewalał umysł. Przez długi czas nie była sobą. Za jej gesty, słowa i czyny odpowiadała choroba. Tego nauczyła się na terapii.
Wiedziała, że zarówno dla świata, jak i dla miłości drobne kłamstwa stanowią solidny fundament.
- A wie pani, że nasze budowanie jest jak pani praca w policji? Pani tez musi ułożyć całość z niewielkich kawałków.
- Trochę tak, a trochę nie - odparła. - Bo wy przynajmniej macie klocki do tej zabawy, a ja muszę je sobie znaleźć.
Popołudniowy upał nie przeszkadzał turystom i mieszkańcom. Pomarańczowe promienie słońca ślizgały się po dachówkach, błyszczały, odbijając się od bruku.
Mamusia się nie martwi. I się nie złości, bo jej się brzydkie zmarszczki zrobią.
Miał wrażenie, że miała okres od chwili, gdy urodziła Amelkę. Kochali się niezwykle rzadko. W zasadzie coraz rzadziej.
W takich sprawach tylko trup mówi prawdę.
W żywiołach ludzie mogą się przeglądać jak w lustrze.
Trzy dni temu popełniła wielki błąd, ale każdy błąd, jak mawiał jej ojciec, można było naprawić. Każdy. I lepiej to zrobić później niż wcale.
Cwaniak całe życie umiał się ustawić ryjem do koryta.
Zdarza się, że po terapii ludzie wracają do nałogu. To tylko świadczy o tym, jaka to groźna choroba.
Hazard był moją ucieczką od świata, od problemów, z którymi nie chciałam się mierzyć. Od relacji z matką, z którą nie znajdowałam wspólnego języka i która nigdy nie okazywała mi miłości. Zawsze trzymała mnie na dystans jak niechcianego psa.
Policjantka zdała sobie sprawę, że ten młody mężczyzna także usłyszał wyrok śmierci, podobnie jak ona rok temu. Że w zasadzie sam go sobie odczytał.
Nie wiedział, jak to jest stracić matkę za życia, zawieść zaufanie najbliższej osoby, która świadomie odtrąciła swoje dziecko i nie chciała go znać.
Ciemność wkraplała się przez szyby do jego mieszkania i wypełniała kawalerkę, a on bezwiednie wodził wzrokiem po czarnych kształtach mebli.
Panuj nad emocjami, nakazała sobie, jeśli wezmą nad tobą górę, będziesz w dupie. Nie mogła dać mu się sprowokować, bo wtedy już zawsze uderzałby w jej najczulszy punkt.
Niemal każdego dnia policyjnej służby docierało do niej, że zarabia na życie dzięki temu, że człowiek nadal jest człowiekowi wilkiem. Że jest zdolny do zabijania.
- Nie wyciągnę cię z gówna i nie odwiodę od próby samobójczej. I nie zamierzam ci pierdolić, że od czasu, kiedy przestałam grać, moje życie jest usłane różami i piękne jak zachód słońca nad morzem. Mam długów po kokardę i generalnie przejebane...
Książka: Wiatrołomy
Tagi: nałóg, dług, samobójstwo