Nie chcę stać się zgorzkniałą suką, która zazdrości wszystkim szczęśliwie zakochanym i złośliwie dziurawi prezerwatywy w sklepach.
Raczej miała dużo szczęścia, że pozbyła się tego toksycznego gada, a jeszcze więcej siły, by mu nie ulec i bronić przed nim siebie i dziecko.
Trzeba zwariować, żeby znormalnieć. Albo w obliczu choroby nabiera się takiego dystansu do życia, że zaczyna się zauważać i doceniać rzeczy wcześniej nieważne. Trzeba doznać nieszczęścia, żeby docenić nawet najmniejsze okruchy szczęścia.
Łatwo jest być szczęśliwym, kiedy wszystko układa się po naszej myśli, a niezwykle trudno odnaleźć w sobie szczęście, gdy splot niefortunnych zdarzeń zdaje się nie mieć końca.
Nagle z everestu zawodowego szczęścia spadłą w rów mariański rozpaczy.
To opowieść o domu utraconym i odnalezionym i mam olbrzymie szczęście, że moja książka trafiła pod dach tak wspaniałych ludzi.
Gdybym siebie nie znała, pomyślałabym, że to obraz szczęśliwej i zadowolonej z życia kobiety. Możliwe, że wreszcie staję się szczęśliwą i zadowoloną z życia kobietą.
Szczęśliwy człowiek nigdy się nie kontroluje i dlatego zawsze mówi w tylko w ojczystym języku.
Nie chcę stać się zgorzkniałą suką, która zazdrości wszystkim szczęśliwie zakochanym i złośliwie dziurawi prezerwatywy w sklepach.
Książka: Stowarzyszenie Słodkiej Zemsty
Tagi: zakochani, szczęście, prezerwatywy