W pewien wrześniowy poranek
Karen Kingsbury

Amerykańska powieściopisarka Karen Kingsbury ma na swoim koncie wiele ciekawych tytułów, które szybko stały się bestsellerami na rynkach wydawniczych. Wśród nich jest kilka serii powieściowych.
 
„W pewien wrześniowy poranek” to natchniona wiarą i miłością historia oparta na tragicznych wydarzeniach 11 września  i zburzenia nowojorskich wież WTC. Książka ta to również moje pierwsze, naprawdę udane, spotkanie z prozą Karen Kingsbury. Dwóch nieznanych sobie mężczyzn spotyka się w zadymionej klatce schodowej WTC. Jednym z nich jest strażak – ochotnik Jake Bryan, który bierze udział w akcji ratunkowej, a drugi to wzięty finansista, menedżer z Los Angeles – Eric Michaels. Kompletnie różne osobowości, mężczyźni kierujący się w życiu odmiennymi zasadami, ale… podobni do siebie jak „dwie krople wody”. Kiedy jeden z nich odzyskuje przytomność leżąc poparzony i  poraniony pod wozem strażackim okazuje się, że utracił pamięć. Zostaje opatrzony i zabrany do szpitala. Co się stało z drugim mężczyzną? Który z nich wyszedł cało z opresji? 

Do sięgnięcia po tę powieść zachęcił mnie opis na okładce. Zastanawiałam się w jaki sposób autorce udało się wpleść w fabułę tak tragiczne i osobiste dla wielu Amerykanów wydarzenia. Muszę przyznać, że Karen Kingsbury wspaniale sobie z tym poradziła oddając w ręce czytelników poruszającą do głębi historię dwóch rodzin połączonych przez jedną tragedię. Opisywane wydarzenia chwilami są aż nieprawdopodobne, ale oddane w rzetelny i prawdziwy sposób. Wrażliwość, miłość, poświęcenie i poszukiwanie właściwej drogi to tematy nad którymi warto się zatrzymać. Z powieści tej każdy może wynieść wiele dla samego siebie, częste odniesienia do Boga i religii skłaniają do refleksji nad  własnym życiem i bardzo dobrze komponują się z podjętym tematem. Wypada mi więc tylko zachęcić do lektury tej interesującej i głębokiej w swojej wymowie powieści.
Polecam.