Mówiąc jednym zdaniem to książka o tym jak brak porozumienia komplikuje życie.On kocha ją,ona ,powiedzmy,jest nim mocno zainteresowana ale brak umiejetności rozmowy na interesujące ich tematy to potężna przeszkoda.Obydwoje nie umieją ze soba przebywać.on w jej obecnosci jest skryty,choc uprzedzająco grzeczny,ona skrepowana.efektem tego jest fakt,że rachel przebywa zwykle w Londynie,a Michael na wsi.I pewnie dalej by tak było gdyby nie pewien napad na powóz wiozący Rachel...
Rozpoczynając czytanie książki poczułam sie zagubiona.multum osób i ich powiązań początkowo mnie zaskoczył i nieco przytłoczył,chociaż w końcu jakoś pojęłam ich wzajemne powiązania.Mimo wszystko do końca książki miałam wrażenie że coś wcześniej sie działo,pewnie były jakieś wcześniejsze części z innymi parami bohaterów,powiąznych z Rachel i Michaelem.
Bohaterowie-no cóż,powiedzmy że dość zwyczajni jak na romans historyczny.Lekka odmiennością może być fakt,że Michael współpracuje z policjantami z Bow Street,rozwiązując kryminalne zagadki w kręgach arystokratycznych.Muszę tu nadmienić,że podobała mi się jego maskarada(występowanie jako swój własny,przyrodni brat).Ogromnie rozśmieszyła mnie zemsta Rachel,dokonana z tego właśnie powodu...
Zagadka kryminalna nawet dość interesująca,choć według mnie troche naciągana.tożsamość sprawcy nie była dla mnie wielkim zaskoczeniem,ale przecież nie o kryminał tu chodziło.Na pewno jest to romans o tyle inny od innych,że choć fabuła rozgrywana jest w XIX-wiecznym Londynie ,obecności bohaterów na balach jest jak na lekarstwo.Książka kończy sie oczywiście wielkim HEA.
Nie jest to zła książka,choć czyta się nawet fajnie,a czytanie boli.
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2008 (data przybliżona)
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 410
Dodał/a opinię:
ewa7310
Dziki Zachód, Teksas - na tej surowej ziemi jedynym prawem jest przemoc, jedyną wartością pieniądz, siłą sprawczą - żądza zysku. Cóż więc tutaj robi piękna...
Gideon Banks był zmuszanym do kradzieży ulicznikiem, poznał, co to głód i brak dachu nad głową; napatrzył się na ludzkie nieszczęście. Wydostał się z tego...