Martwimy się tym, jakie dziecko stanie się jutro, ale zapominamy, że jest kimś dzisiaj. (Stacia Tauscher)
Anna M. Brengos wprowadza w świat Marty i jej sąsiada Piotra. Ich zażyłość dotyczy sąsiedztwa, obydwoje zapracowani, zalatani, pochłonięci rzeczami ważnymi i społecznymi, pewnego dnia w drzwiach Piotra pojawia się jego EX która na progu mieszkania zostawia jego czteroletniego synka Piotrusia. Ten rwąc włosy z głowy nie wie co ma robić z tym ; kłopotem ; zachodzi do swojej sąsiadki która doradza, a z czasem nieświadomie zapuszcza w sercu malca korzenie. Kiedy wszystko zaczyna funkcjonować, powiedzmy normalnie, pojawia się wiadomość od mamusi, która wprowadza lekki zamęt, strach że oto ten mały człowiek który wyskoczył jak ; Filip z konopi ; z którym nauczyli się funkcjonować, kochać, bez którego nie potrafili przed sobą przyznać ile wniosło to małe dziecko, kim ono się dla nich stało do póki nie stanęli przed faktem że mogą je utracić bezpowrotnie. Jak pojawienie się synka wpłynie na życie Piotra? Gdzie podziewa się zatem matka Piotrusia? Jaką rolę odegra sąsiadka i sąsiedzi? Czy to prawda że z rodziną tylko najładniej wychodzi się na zdjęciu?
Opowieść lekka, śmieszna, z nutą refleksji, optymistyczna. Narratorką jest główna postać która roztacza przed czytelnikiem wachlarz emocji, pokazuje jak wpłynęło na nią osobiście fakt jak i dla osób postronnych, jak i na samego ojca dziecko które wypełniło ich życie, każdy dzień, serce, głowę, myśli, kiedy trzeba było zdezorganizować życie, codzienne obowiązki, a Piotruś pokazał im czym jest odpowiedzialność, troska i opieka nad nim, czym może stać się tak nieskładna rodzina, jaka może być fajna, pełna, wystarczy pokochać i dać się kochać a zdobywa się nie tylko jedno serce a kilka naraz. Pozytywnie mnie zaskoczyła, gdyż ma wiele cech które wskazują na patchworkowość, akceptację, tolerancję, ogólną chęć czynienia dobra, pokazuje jak zmagać się w sytuacjach zaskoczenia, będąc w szoku gdzie nie ma miejsca na zastanawianie trzeba wziąć byka za rogi i czynić to co potrafimy najlepiej czyli kochać, pokazuje zmiany jakie zachodzą w bohaterach, jak zbliżają się, jak razem tworzą całość, dopiero chwila kiedy są świadomi utraty malca doprowadza do momentu kiedy zdają sobie sprawę kim są dla siebie. Pełna miłości, ciepła, wrażliwości, magiczna opowieść o dorastaniu, dojrzewaniu , spojrzeniu w głąb siebie. Polecam tę książkę każdemu.
Wydawnictwo: Lucky
Data wydania: 2022-05-18
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 288
Dodał/a opinię:
Renata Mielczarek
Weronika wraz z dworkiem dziedziczy duży majątek. Jako miastowa nie ma pojęcia o funkcjonowaniu domu. Światło, woda, ogrzewanie, szambo czy komin to dla...
Nie byłam pewna, czy to pierwsze objawy klimakterium, czy też moje ciało tak zareagowało na widok, który się przede mną objawił. Najpierw zrobiło...