Klasyki mają to do siebie, że ciężko się za nie zabrać. Myśląc o tytułach, które w jakiś sposób trafiły do kanonu literatury czuję obawę, czy moje odczucia będą adekwatne, czy odbiorę je pozytywnie, a jeśli nie to co jest nie tak z moim gustem. Być może problemem był odbiór lektur szkolnych, gdzie tytuły uznawane przez społeczeństwo za godne ja odbierałam zupełnie inaczej, dla mnie były nudne, ciężko się je czytało i robiłam wszystko, żeby tylko przez nie przebrnąć. Jednak prawdą jest też to, że wraz z wiekiem człowiek dojrzewa do niektórych decyzji, między innymi do takich, żeby poznawać klasyków. Dlatego też nie mogłam się powstrzymać przed lekturą, kiedy pojawiła się okazja po sięgnięcie po "Ptaki ciernistych krzewów". Jednak obawa pozostała, przynajmniej w chwili, kiedy brałam do ręki ten tytuł.
"Ptaki ciernistych krzewów" to książka, która bardzo szybko zyskała miano bestselleru, dziś z czystym sumieniem można nazwać ją klasykiem literatury. Na pewno lektura dużo zawdzięcza ekranizacji z niezapominaną rolą Richarda Chamberlain'a, jednak gdyby nie sama historia, nikt by nie zdecydował się na stworzenie filmu. Colleen McCullough ma wspaniały dar, który sprawia, że ta historia wciąga od pierwszych stron. Wielkim plusem jest język, dzięki któremu razem z bohaterami przebywałam w ich biednym domu w Nowej Zelandii, na wielkiej owczej farmie w Australii, w Sidney, Londynie i Rzymie.
ak jest to jednocześnie saga rodzinna, gdyż poznajemy dzieje jej rodziców, braci, a później również dzieci. Opowieść o znoju, walki z przyrodą, ciężkim życiu na kontynencie, który rzadko jest gościnny dla ludzi, a jednocześnie historia życia ukochanego, wśród rozległych połaci ziemi, konnej jazdy, milionów owiec i bydła. Jest to również historia tragiczna ze względu na wybory ludzkie, wielokrotnie decydujące o życiu innych. Piękna opowieść, która jednocześnie jest smutna, rzewna i tragiczna.
Pisarka stworzyła książkę, która zmusza do przemyśleń, wielokrotnie podczas przerwy w lekturze zastanawiałam się nad dylematami, które dotykały bohaterów. Ich wybory bardzo często były tragiczne, ale czy inne przyniosły by im więcej szczęścia? Rzadko która historia sprawa, że zastanawiam się nad naturą ludzką, wyborami, które nigdy nie pozwolą na szczęśliwe i dostatnie życie, zawsze sprawią, że ktoś będzie cierpiał. Jest to nie tylko piękna opowieść o życiu, ale w jakimś stopniu jest to książka psychologiczna, pokazująca ludzkie charaktery i pasje, które nimi powodują.
Bohaterowie. Cała gama postaci, pokazująca przekrój charakterów i życiorysów. Prawdziwość ich natury sprawia, że mocno się do nich przywiązałam i starałam się im kibicować, a jednocześnie zżymałam się przez ich wybory. Nie raz pojawiły się sytuacje, które sprawiały, że musiałam odłożyć trzymaną lekturę, aby odetchnąć i dopiero wtedy wrócić do sytuacji, które sprawiły we mnie negatywne uczucia, momentami wielki smutek i żal. Wielokrotnie powodem dalszych losów bohaterów były ich wybory, ale nie raz to życie sprawiało problemy których nie dało się ominąć.
Dziś już wiem, dlaczego ta książka stała się tak znana i czytana. Dlaczego tak szybko zdecydowano się na jej ekranizację. Wspaniała historia, wzbudzająca wiele różnych emocji, niepozwalająca się oderwać od losów bohaterów. Świat Książki zdecydował się na kolejne wydanie tego tytułu, co pozwala poznać życie bohaterów. Sama książka jest bardzo ładnie i starannie wydana, aż się się po nią sięgnąć. Jeśli do tej pory nie byliście przekonani do lektury tej pozycji to mam nadzieje, że rozwiałam Wasze obawy. Ten tytuł naprawdę warto poznać, a ja z całego serca go Wam polecam.
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2008 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 607
Tytuł oryginału: Thorn birds
Tłumaczenie: Małgorzata Grabowska, Iwona Zych
Dodał/a opinię:
Magdalena Barwińska
Powieść obyczajowa autorki "Ptaków ciernistych krzewów".Dziennik dwudziestolatki, zaczynającej dorosłe życie.Niezwykły związek bohaterki z autystyczną...
Alexander Kinross is remembered in his native Scotland only as a shiftless boilermaker's apprentice. But when he writes from Australia to summon his bride...