Wyobraź sobie, że studiujesz optykę. Od dziecka nosisz okulary i Twoim zamiłowaniem było ozdabianie opraw tanimi sposobami, dzięki czemu masz już bogatą kolekcję własną. Pracujesz w salonie optycznym Zbigniewa, gdzie rozkwitasz. Szanujesz klientów, a nawet oprawiasz szkła - nieufny Zbigniew darzy Cię ogromnym zaufaniem i wsparciem, nawet gdy wpadasz na wariacki pomysł - założyć własny salon, w którym będziesz sprzedawać własną kolekcję opraw. Twoim surowcem ma stać się trwałe drewno i kruche szkło. Potrzebna Ci huta - z tym nie ma problemu, ale potrzebny Ci też rzeźbiarz, a ten który Cię zafascynował stanowczo odmawia. Co robisz? Walczysz? Szukasz innego rzeźbiarza? Czy się poddajesz i wracasz do Zbigniewa z podkulonym ogonem? Jak wielu wrogów spotkasz na swojej ścieżce karierowiczki? Co musi się stać, żebyś odpuściła?
Dorota Milli to póki co jedyna polska autorka, której książki chętnie czytam. To moje trzecie spotkanie z "serią" "To jedno...". Powiem szczerze, że było mi żal, że akcja powieści dzieje się w Warszawie a nie nad morzem. Dodatkowo romans rozpoczyna się bardzo późno, ale... uważam, że bardzo ciekawa fabuła, zamiłowanie i wielka pasja bohaterki wszystko wynagradzają.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2018-03-14
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 520
Tytuł oryginału: To jedno spojrzenie
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Katarzyna Drapacz
Mówią – trzeba dążyć do spełniania swoich marzeń, walczyć i pokonywać kolejny metr, wciąż wspinając się wyżej i pewniej, by dosięgnąć celu
Radosna i rozgadana Alwina zjawia się w Dziwnowie. Wiecznie uśmiechnięta specjalistka od łapania szczęśliwych chwil, podejmuje się fotografowania zmian...
Zbliża się czas cudów, a w kamienicy rodziny Orłowskich ponownie ruszają przygotowania do Świąt. Cztery siostry, w tym dwie panny na wydaniu, pochylają...
Musisz dostrzec ją wokół siebie, a zwłaszcza w potrzebie. Unosi się po niebie, promieniując niedostrzegalnym cieniem. Nocą, w mroku znacznie zanika, ale za dnia, ponownie rozkwita… […] Że mimo upadku, podnosisz się z kolan. I gnasz do przodu na jej ramionach.
Więcej