Bo miłość nie jest taka prosta. Przeszłość zawsze wraca. Tom 2, część 3.

Autor: art_roxana
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-Muszę przyznać, że mnie zaskoczyłeś.- Cicho szepnęła Debora pochylając się ku Mikeowi.

-Ja?- Uśmiechnął się.

-Powoli dzieci! Poniszczycie to zanim zdążycie otworzyć!- Jednak zdawało się, że nie bardzo słyszeli uwagę Angeliki.

-Ten jest dla siostry!- Krzyknął Bartosz i podszedł do niej.

-Dla mnie?- Spojrzała na piękny, świąteczny papier i zaczęła powoli i ostrożnie otwierać. W środku była książka. Angelika była na co dzień zwykle bardzo zajęta ale wieczorami lubiła zaczytać się w dobrej książce. Ten, kto to przysłał musiał, więc znać zwyczaje mieszkających tutaj.- Pomyślała.

-Mike, prosiłam abyś nawet nie myślał o kupowaniu żadnych prezentów. Nawet boje się pomyśleć ile to wszystko kosztowało.

-Czemu wszyscy sądzą, że to ja?

-A nie?- Wzruszył ramionami. Jednak nie był w stanie dłużej się wymigiwać. Angelika wiedziała, że to on a potwierdzeniem tego był fakt, że jako jedyny nic nie dostał. Wszyscy, każdy, kto znajdował się dziś w sierocińcu coś dostał. Nikt nie został pominięty. Dodatkowo poza prezentami sierociniec został zaopatrzony w rzeczy, które ze względu na swój wiek i wysłużenie, od dawna prosiły o wymianę. Każde dziecko dostało poza zabawkami czy innymi gadżetami nowe ubrania, z czego również się cieszyli. Rzadko, kiedy zdarzała się okazja by mogli mieć nowe odzienie. Spora część pochodziła głównie z darów, które przynosili lub przysyłali ludzie. Kiedy atmosfera nieco ostygła, emocje nieco opadły Mike opowiedział o jeszcze jednym wydarzeniu, jakie udało mu się dla nich zrobić. Oczywiście chodziło o zajęcia z Deborą, zajęcia plastyczne i comiesięczną wycieczkę. Uczucia dzieci były trochę mieszane. Cieszyły się z tego, ale myśl, że zajęcia sportowe, bo tak były nazwane ma prowadzić niewiele starsza dziewczyna powodowało u nich jakąś wątpliwość. Szczególnie to chłopaki marudzili, że co najwyżej nauczy ich jak bronić się pilnikiem do paznokci albo spuścić łomot torebką. Mina Debory zadowoliła Mikea. Wiedział, że ją to zezłościło. Tego potrzebowała. Teraz na pewno sobie nie odpuści i da wycisk tym niedowiarkom. Uśmiechy, radosne okrzyki, ogólne zachowanie przyniosły Mikeowi tyle radości i szczęścia, że nie miał żadnych wątpliwości, co do wydanych pieniędzy. W tej chwili nie potrzebował niczego więcej. Brakowało mu tylko jednej osoby, która była by teraz przy nim.

***

Rozdział 8

***

Sala sądowa. Sędzia, kobieta w średnim wieku z życzliwym a zarazem surowym tonem głosu odczytuje wyrok. Wymieniała po kolei jedenaście imion i nazwisk, do każdego wymieniając zarzuty i popełnione czyny karalne. Najniższy wyrok, jaki padł dzisiaj na sali to dziesięć lat. Trzem osobom poza udowodnionym wykroczeniom i wyskokom narkotykowym udowodnione zostały dwa zabójstwa. Osoby te dostały po dwadzieścia pięć lat odsiadki. Jeden wyrok był najwyższy, jaki sąd mógł przyznać, czyli dożywocie. Sprawa nareszcie dobiegła końca. Był to najszczęśliwszy dzień w życiu Debory. Sama się tego nie spodziewała, że przyniesie jej to taką ulgę. Wróciła do mieszkania wraz z Mikem. Uśmiech niemal nie schodził jej z twarzy. Usiedli w salonie i zaczęli rozmawiać.

-Mówiłem, że się uda.- Rzekł uradowany.

-Wiem, ale słabo w to wierzyłam.

-Nie myśl o tym. Już masz to z głowy. Możesz zacząć spokojne życie, bez stresów.- Zawiesiła na moment głowę i patrząc przed siebie dodała:

-Jedyny stres, jaki mam, to walka w przyszły wtorek.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
art_roxana
Użytkownik - art_roxana

O sobie samym: Pisanie to moje hobby, nie zawsze wychodzi idealnie. Chętnie wczytuję się w opinię innych. Uważam, że każdy ma prawo do własnego zdania. Szanuję to i chcę, aby inni szanowali moje.
Ostatnio widziany: 2024-02-25 16:54:12