Bo miłość nie jest taka prosta. Tom 1, część 4.

Autor: art_roxana
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-To co, drukujemy?- Spojrzała na niego półprzytomnym wzrokiem.

-Co? A tak. Zapomniałabym.

***

Od ostatniej rozmowy Mikea i Mariki na temat mieszkania minęły dwa, może trzy dni. Przez ten czas intensywnie myślała, co zrobić aby Mike został a Roxana przekonała się, że nie jest on taki zły. W pracy wykonywała swoje zajęcia ale dużo wolniej niż normalnie. Nawet w artykuły, które pisała wkradały się aż śmieszne błędy przez to, że zamyślała się nad ostatnią rozmową z Mikem.

-„… instytuty przedstawione przez badania wykazały, że…”, że Marika buja w obłokach!

-Kto się buja?- Otrząsnęła się z zadumy. Linda, koleżanka, która pracowała biurko w biurko z Mariką zauważyła, że dzieje się z nią coś dziwnego.

-Ty bujasz! Widziałaś co napisałaś? Powinno być, że instytut przedstawia badania a nie odwrotnie. Pawlicki jak to zobaczy to cię wyśle na takie badania, że lepiej nie myśleć.

-Faktycznie.- Zaczęła korygować błąd.

-O czym tak zawzięcie myślisz, co najmniej od wczoraj?- Spojrzała ciekawsko koleżanka.

-A mam taki mały problem.

-Jaki? Może pomogę?- Zawahała się. Linda była dobrą koleżanką ale czasem o zbyt długim języku. Musiała uważać aby za dużo jej nie powiedzieć. Tym bardziej, że niemal cały biurowiec wiedział, że wzdycha ona do Mikea już od dawna. Gdyby się dowiedziała, że to jego dotyczy sprawa na pewno wymyśliła by coś głupiego.

-Linda, powiedz mi.- Przerwała.

-No, co mam ci powiedzieć?

-Jakbyś pogodziła dwoje ludzi?

-Pogodziła dwoje ludzi? Co ty kombinujesz?- Linda zmrużyła oczy.

-Po prostu stała się pewna sytuacja i oni teraz prawie ze sobą nie rozmawiają, mijają się groźnie patrząc na siebie. A ja chciałabym aby było jak dawniej. Abyśmy wszyscy znów zgodnie żyli.

-O kim ty mówisz?- Spojrzała podejrzliwie.

-Nieważne i tak nie znasz.- Nie kłamała. Prawie. Roxany przecież nie zna, pomyślała.

-Co, pokłóciłaś się z jakimś amantem?- Spytała lekko się podśmiewając. Wiedziała, że Marika nie ma szczęścia do mężczyzn. Ona sama też nie mogła pochwalić się jeszcze pierścionkiem na palcu. Była starsza od Mariki. Gdy tylko ta, kogoś sobie znalazła robiła się dla niej nie przyjemna i zgryźliwa. Zazdrościła jej szczęścia i tego, że mogłaby wyjść za mąż wcześniej niż ona. Temat jaki podjęły coraz mniej zaczął ją interesować.

-Dobra, pokłóciłam się. Co byś mi doradziła?- Odchodząc od jej biurka i wzruszając bezradnie ramionami odpowiedziała:

-Nie wiem… Chociaż. Gdy przyprowadziłam do domu Felixa, Dona szczekała na niego, warczała, fuczała. Nie mogłam ich pogodzić. Weterynarz polecił mi abym zamknęła je w jednym pomieszczeniu na noc. Podziałało!

-Wiesz co. Dzięki za taką radę.- Rzuciła, zrezygnowana z pomocy koleżanki. Felix i Dona to dwa małe pieski rasy Jork. Gdy ostatnim razem Linda rozstawała się ze swoim potencjalnym partnerem na męża bardzo cierpiała. Dostała od siostry małego szczeniaka, którego tak pokochała, że w niedługim czasie sprawiła sobie drugiego. Oczywiście pies nie zastąpił obecności człowieka w samotnym życiu ale przyjemnie jest wracać do domu z myślą, że jednak ktoś na nas czeka. Marika długo jeszcze myślała nad rozwiązaniem i po naprawdę długim namyśle doszła do wniosku, że złośliwy pomysł Lindy nie jest taki do końca głupi. Musiała tylko dokładnie przemyśleć szczegóły. Kiedy Mike wyszedł z biurowca Marika stała już przy drzwiach w recepcji i czekała na niego.

-Gotowa?- Zapytał.

-Tak.

-Zajeżdżamy gdzieś jeszcze po drodze?- Szybko przekalkulowała sobie, że jej plan może trochę potrwać. Dobrze bybyło aby coś wcześniej zjedli.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
art_roxana
Użytkownik - art_roxana

O sobie samym: Pisanie to moje hobby, nie zawsze wychodzi idealnie. Chętnie wczytuję się w opinię innych. Uważam, że każdy ma prawo do własnego zdania. Szanuję to i chcę, aby inni szanowali moje.
Ostatnio widziany: 2024-02-25 16:54:12