Kehrseite

Autor: Leon
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Torebki herbaty pływały, obijając się o ścianki kubka. Kuchnia przebrzmiewała dźwiękami, które przebijały się przez ścianę pokoju. Nóż skończył w zmywarce, a kubki na tacy, którą zaniosłem do pokoju i postawiłem na stole. Wciąż siedziała w tym samym miejscu, związana, już chyba mniej się bała. Pokazałem, że mam puste ręce i wskazałem pusty fotel. Muzyka i tak zagłuszałaby słowa. Wyjąłem ją z pojemnika i posadziłem na fotelu, wciąż związaną. Przyłożyłem palec do ust, na znak, że ma być cicho i zacząłem odwiązywać sznurek za głową, by zdjąć knebel. Wykonany fachowo, bo zatykał ją całą. Wyjąłem z jej ust kolejne majtki. Przełknęła ślinę. I zaczęła krzyczeć! Co za bachor. Wpakowałem je z powrotem na miejsce i zaciągnąłem sznurek. Zwaliłem kota z fotela i usiadłem na swoim miejscu. Pociągnąłem łyk herbaty. Dziewczyna znów myfała, płacząc i uderzając związanymi rękami o stół. Wstałem, obszedłem stół, zdjąłem jej ręce z niego, wróciłem na swoje miejsce. Patrzała na mnie wściekłym wzrokiem pełnym nienawiści i już pozbawionym obaw i lęków. Upiłem łyk herbaty, wsłuchując się w kolejne melodie. Próbowała sięgnąć ust i szarpać sznurek, który trzymał knebel w ustach. Pierwotnymi, wyuczonymi instynktami walczyła o wolność, która nie istniała. Wyraźnie rodzice pominęli jej tę istotną lekcje w wychowaniu, mając nadzieje, że ich dziecka to nie spotka. Szkoła też ich wszystkich okłamywała. Nie ma wolności, dobra i szczęścia. Są tylko potwory z czerwonymi jabłkami, które obserwując ludzkie dusze podpalają ich wątpliwe punkty, spalając w strachu. Jelonek przyłożył smyczek do skrzypiec, rozpoczynając swoją melodię. Dołączyła gitara, potem kolejne instrumenty. Wstałem, spróbowałem po raz drugi zdjąć z jej knebel, gdy patrzała na moją twarz. Na ucho, do którego przyłożyłem wargi szepnąłem „nie krzycz”. Znów połknęła ciężko ślinę się wahała, ale nie wydawała jeszcze dźwięków. Położyłem materiał i sznur na stole. Podsunąłem jej do warg ciepłą herbatę, upiła łyk powoli, siorbiąc cicho, nie odrywając oczu od mojej twarzy. „Pisiu”, poruszyła ustami. Podniosłem ją i zaniosłem do łazienki.

W przeciwieństwie do wszystkich, jakie odwiedzałem w ramach pracy dla niego, moja była ascetyczna, powiedzieć można, pusta. Kabina prysznicowa, kibelek, umywalka i pralka. Na umywalce brzytwa oraz krem do golenia, tania woda po goleniu, grzebień z wyłamanymi zębami. Wszystko w miarę schludnie. Postawiłem ją na kafelkach koloru śliwkowego, zsunąłem majtki do kostek i posadziłem na kibelek, wychodząc i zamykając drzwi. Nigdy nie lubiłem ludzi. Żywych. Nie pachnieli najładniej, wydawali dźwięki, byli nieestetyczni i w dodatku trudno było z nimi dobrze się domówić. Wolałem milczeć i nie słuchać, niż mówić albo słuchać. A teraz miałem ją. Śmierdzącą, krzyczącą i przerażoną. Pewnie chciała wrócić do swojej mamy, do koleżanek i ławki na lekcjach matematyki i polskiego, gdzie dumna pani tłumaczyła jej dlaczego ta postać literacka jest postacią dynamiczną. Niewiele zapamiętałem ze swoich lat edukacji, ale wiedziałem więcej dzięki książkom. Sam fakt, że ich tyle posiadałem sprawiał, że czułem się mądrzejszy. Odczekałem dziesięć minut i otworzyłem drzwi. Stała przy zlewie próbując otworzyć drewnianą rączkę brzytwy z majtkami zatrzymanymi na węzłach dookoła kostek. Teraz dopiero uwidoczniło się, jak duże są sińce na jej zadku. Duże i przekrwawione. Zabrałem jej z rąk mój przyrząd do golenia, co przyjęła z kolejną falą strachu, pociągnąłem w górę i wyniosłem do pokoju w ten sposób. Jęczała z bólu i znów kolejna porcja łez, z słodkimi piskliwymi „wypuść mnie, wypuść proszę!”. Rozważałem zakneblowanie jej dalej, uduszenie poduszką lub zrobienie czegokolwiek by mieć chwile spokoju na przemyślenie. Wyjąłem z jednej z szuflad metr krawiecki, w akompaniamencie jej komentarzy o woli wolności obmierzyłem jej całe ciało. Zapisywałem to sobie na małej karteczce. Potem założyłem z powrotem knebel, wsadziłem ją do szafy, gdzie trzymałem zimowe płaszcze i usiadłem dopijając herbatę. Dom opuściłem, gdy dochodziła godzina trzynasta.

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Leon
Użytkownik - Leon

O sobie samym: Nie lubię swojego życia. Pisać też nie lubię, a jak coś piszę to to kasuje. Miewam błyskotliwe cytaty.
Ostatnio widziany: 2023-02-01 17:38:28