Poprzez krew moją

Autor: Fasoletti
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 

VI

W nocy śniła mu się Kaśka. Trzymając się za ręce spacerowali brzegiem morza, a przyjemnie ciepła woda obmywała im stopy. Księżyc za nimi przypominał gigantyczny lampion, za sprawą jakiejś tajemnej magii zmieniający kolor dosłownie co kilka sekund. Od różnych odcieni bieli, aż po krwistą czerwień. Na jego tle przytulali się i całowali namiętnie. Bartek zrozumiał, że to właśnie ta dziewczyna jest mu przeznaczona, że tylko dla niej warto żyć, a związanie się z Pamelą to największa głupota, jaką tylko mógł zrobić.

Obudził się rześki i wypoczęty. Na ustach wciąż czuł dotyk Kasinych warg, a w nozdrzach aromat jej perfum. Nie wiedział, co się z nim dzieje. Przecież ona nawet nie była w jego typie. I w dodatku ubierała się jakoś tak dziwnie, jak te wariatki, z którymi wywiady oglądał kiedyś w jednym z popularnych telewizyjnych talk show. Wcale by się nie zdziwił, gdyby Kaśka miała poprzebijane sutki, albo wytatuowanego na plecach kozła w pentagramie. Tylko jaki salon zgodziłby się tak oszpecić szesnastolatkę?

Ubrał się, zjadł śniadanie i poszedł do szkoły. W drodze łapał się na tym, że jego myśli wciąż krążyły wokół Kasi. Wyobrażał ją sobie, a wtedy serce zaczynało mu bić szybciej. Coś łaskotało go w brzuchu, a po członkach rozlewało się kojące ciepło. Czegoś takiego nie doświadczył w obecności żadnej dziewczyny. Nawet Pamela tak na niego nie działała. Owszem, pożądał jej, ale był to raczej zwierzęcy instynkt, a nie coś poważniejszego. Tego, co ciągnęło go do Kaśki, nie potrafił nazwać. Słowo „miłość” jakoś nie chciało mu przejść przez gardło. Bronił się przed wypowiedzeniem go choćby szeptem. Zwykłe zauroczenie? Ale czemu stało się to tak nagle? Czyżby Amor istniał naprawdę i ugodził go swoją strzałą?

Pogrążony w tych rozmyślaniach, nawet nie zauważył, kiedy dotarł do budynku szkoły. Idąc korytarzem bezwiednie rozglądał się w poszukiwaniu Kaśki. Nigdzie jej jednak nie zauważył. Wszedł do klasy i mechanicznie przywitał się z kolegami. Usiadł w ławce i wtedy, jak uderzenie gromu z jasnego nieba, dopadła go czarna rozpacz. A jeśli nie ma jej dzisiaj w szkole? Przecież mogła nie przyjść. A to wszystko jego wina. Zaczęła wagarować przez to, jak potraktował ją wtedy na korytarzu. Narobił jej wstydu, a ona postanowiła zaszyć się w domowym zaciszu. Ale widział ją na ognisku. Gdyby jego słowa tak bardzo ją zabolały, z pewnością i tam by się nie pokazała.

- Bartek! – krzyk nauczycielki nieco go otrzeźwił. – Ogłuchłeś? Trzeci raz wzywam cię do tablicy.

Chłopiec spojrzał na rozpisane przez panią od matematyki równanie. Cyfry zaczęły mu wirować przed oczyma. Układały się w różne niesamowite wzory i kształty, aby na końcu przybrać formę twarzy Kasi. Wstał i wybałuszył oczy na to oblicze. Jego oddech stał się szybki i nieregularny. Serce zaczęło bić tak mocno, że niewiele brakowało, by niczym obcy wyskoczyło z klatki piersiowej.

- Dobrze się czujesz? Mam zawołać higienistkę? – spytała zaniepokojona matematyczka.

- Niedobrze mi – wystękał Bartek, po czym wybiegł z klasy.

Na Kaśkę natknął się przypadkiem, kiedy szybkim krokiem okrążał szkołę, by złapać nieco powietrza. Stała z Dagmarą nieopodal wejścia do liceum. Za jedną z tui rosnących koło boiska czaił się Tomek. Wlepiał w Kaśkę skryte za grubymi szkłami okularów oczy.

Kiedy Bartek go dostrzegł, jego dusza zagotowała się z zazdrości. Podbiegł do chłopca, złapał go za koszulę i siłą wytargał na boisko. Tomek skulił się z przerażenia. Bartek zaczął go kopać i okładać pięściami. Uspokoił się dopiero, kiedy z nosa jego ofiary bryzgnęła krew.

- Żebym cię tu więcej nie widział, ty skurwielcu – syknął.

Tomek pozbierał się z trudem i, tamując krwawienie rękawem koszuli, chwiejnie pokuśtykał do domu.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Fasoletti
Użytkownik - Fasoletti

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2021-01-13 10:06:52