Restaurator 9

Autor: klaudiuszlabaj
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Nie twój pierdolony interes!

- Aha. Czyli mam rację?

- Lepiej zainteresowałbyś się córką! Zadzwoń do szpitala i spytaj czy przypadkiem nie odzyskała przytomności. Jeżeli tak jest, to powie, że jej nic nie zrobiliśmy i będziemy mogli wreszcie rozejść się każdy w swoim kierunku, bez zadawania głupich pytań.

- Taki jesteś pewien siebie? Dobrze! Zadzwonię.

Zaczął obmacywać kieszenie spodni, które nie były przecież jego własnością, były puste. Obłąkany człowiek nie miał głowy do myślenia o błahostkach. Telefon, który wydawał się zupełnie niepotrzebny, gdzieś znikł, ale pojawił się na wyciągniętej dłoni Marcina. Musiał wypaść właścicielowi, kiedy przebierał się w łazience. Czarny przyglądał się Dawidowi, jak bezskutecznie próbuje uruchomić telefon. Niestety bateria była rozładowana.

- Możesz użyć mojej komórki! Mam w wewnętrznej kieszeni marynarki. No wiesz! Wystarczy tylko poprosić. – ręka bez słowa Dawida powędrowała do kieszeni jeńca. Wyciągnął ciężką, srebrną, bogato zdobioną zapalniczkę. Czarny wyszczerzył zęby w sztucznym uśmiechu. – To po moim kochanym tatusiu! Wyrwałem mu z dłoni zanim zatrzasnęli trumnę.

Pamiątka rodzinna zniknęła w kieszeni restauratora, który natychmiast przeszukał drugą kieszeń i wyciągnął to czego szukał. Rozebrał telefon i zamienił kartę. Wszyscy czekali w ciszy z niecierpliwością, wstrzymali oddech kiedy telefon zadziałał, Dawid wybrał numer a po chwili odezwał się jeden sygnał i trzaśnięcie towarzyszące nerwowemu sięgnięciu po aparat aby odebrać go w pośpiechu. Wszyscy zainteresowani bardzo wyraźnie słyszeli rozmowę.

- Halo?

- To ja. – minęło trochę czasu zanim odważył się odezwać

- Ach! To ty! Mój były mąż wreszcie się odezwał! Słuchaj!  Coś ty najlepszego narobił? – przez telefon sączył się jad.

- Ja chcę tylko wiedzieć czy odzyskała przytomność!

- Jeżeli to cię interesuje to dlaczego tu cię nie ma?... Ciągle to samo!... Nigdy cię nie było kiedy cię potrzebowała! To ja musiałam być przy niej kiedy chorowała! Ja, dźwigałam największy ciężar a ty byłeś sobie tylko dobrym tatusiem od czasu do czasu, od prezentów i spacerów. Ty, ją rozpieszczałeś a ja musiałam prawić jej morały, zmuszać do brania lekarstw i jedzenia tego co jej nie smakowało. Jak śmiesz do mnie dzwonić i żądać cokolwiek?

- Do jasnej cholery! Skończ! Co z Darią?!– kosa natrafiła na kamień.

- Owszem,… - po długiej pauzie, głos po drugiej stronie aparatu nagle załamał się – …ocknęła się jakieś dwie godziny temu. Spytała o ciebie. Powiedziałam, że znikłeś. Nie potrafiłam  wymyśleć nic lepszego. Zorientowała się, że coś jest nie tak i dostała ataku histerii. Wołała cię! Ciebie! Nie mnie! To były jej ostatnie słowa. Dostała wylew. Nie żyje. Nasza córeczka umarła… - kobieta zaczęła krzyczeć przez łzy, telefon wyślizgnął się z jej ręki i dało się słyszeć jak upadł na podłogę i wszystko ucichło. 

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
klaudiuszlabaj
Użytkownik - klaudiuszlabaj

O sobie samym: Kim jestem? Ojcem pięcioletniej Weroniki, pisarzem, robotnikiem, kucharzem, melomanem, kinomanem, samotnikiem, rowerzystą, pasażerem autobusu 672 Wesoła-Katowice. W skrócie ale prawdziwie.
Ostatnio widziany: 2013-06-19 08:52:35