Za każdym razem, gdy tu przyjeżdżał, na niewielkiej działce rosło coraz więcej kwiatów. Winorośl i róże pięły się również po ścianie domu, więc ogród zdawał się sięgać aż do nieba. Czuł się niemal zażenowany, że przynosi skromne stokrotki. Były to jednak ulubione kwiaty Mary i miał zwyczaj zawsze je dla niej kupować. Kochała ich radosną prostotę, ich białe płatki wokół żółtych słoneczek, ich zapach - nie słodki i intensywny, jak w przypadku innych kwiatów, lecz ostry. Z charakterem. Lubiła je za to, że zakwitają w szczerym polu i przy drogach, udowadniając, że prawdziwe piękno jest spontaniczne i nieujarzmione.
(…) zło może być takie pospolite. Że człowiek, którego codziennie widuję i pozdrawiam, może się do mnie uśmiechnąć… - Urwała, po czym dodała cicho – I rozmyślać o tym, w jaki sposób mnie zabije.
Czyżby uważała, że jest odporny na burze, które rozpętują się w ludzkim sercu? Odkąd to trzeźwość ocen oznaczała brak uczuć? Wiedział, że koledzy z wydziału zabójstw nazywają go świętym Tomaszem. (…) Nie znali drugiego oblicza Thomasa Moore’a, człowieka, który stawał nocą przed szafą z rzeczami żony, wdychając ich coraz bardziej ulotny zapach. Dostrzegali tylko maskę, którą pozwalał im widzieć.
Za każdym razem, gdy tu przyjeżdżał, na niewielkiej działce rosło coraz więcej kwiatów. Winorośl i róże pięły się również po ścianie domu, więc ogród zdawał się sięgać aż do nieba. Czuł się niemal zażenowany, że przynosi skromne stokrotki. Były to jednak ulubione kwiaty Mary i miał zwyczaj zawsze je dla niej kupować. Kochała ich radosną prostotę, ich białe płatki wokół żółtych słoneczek, ich zapach - nie słodki i intensywny, jak w przypadku innych kwiatów, lecz ostry. Z charakterem. Lubiła je za to, że zakwitają w szczerym polu i przy drogach, udowadniając, że prawdziwe piękno jest spontaniczne i nieujarzmione.
Książka: Chirurg