Bo miłość nie jest taka prosta. Każdy ma sumienie. Tom 3, część 1.
-I co wiadomo?- Zapytała Debora.
-Nie wiele. W sobotę dowiem się wszystkiego.
-W sobotę?- Zapytał Charlie.
-Tak. Umówiłam się na spotkanie. Może będzie się dało dojść do jakiegoś porozumienia.
-Tak sądzisz?- Zapytał ponownie Charlie.
-Miałam wrażenie, że nie jest zbytnio zainteresowany losem sierocińca. Jakby kupił go, bo musiał i teraz mu przeszkadzał.- Wszyscy spojrzeli po sobie dziwnie.
-Na początku miałem nieco inne wrażenie, patrząc na twoją minę.- Powiedział Mike do Roxany.
-To przez to, że głos wydał mi się jakiś znajomy. Czułam się tak jakbym go już słyszała. Dlatego tak zareagowałam.
-Nie przyszedł ci nikt na myśl?- Wyglądała jakby się zastanawiała.
-Nie.- Wszyscy zgromadzeni jeszcze długo obradowali na ten temat. Każdy miał swoje domysły i spostrzeżenia. Angelika zmęczona już ciągłym drążeniem tego tematu zakończyła te dywagacje. Zorganizowała poczęstunek i zaczęto rozmawiać na inne tematy. Wydawało się, że spotkanie nigdy nie dobiegnie końca. Tak wszyscy dobrze się czuli w swoim towarzystwie. Byli tu by wspierać Angelikę i pokazać jej, że nie jest sama. Tak samo jak ona okazywała to każdemu z nich gdy pojawili się w sierocińcu.
***
Rozdział 3
***
W sobotę nie obyło się bez protestów i żali, które serwował Roxanie i Mikeowi, Daron. Nie mógł zrozumieć dlaczego nie może iść z nimi. Żaden argument go nie przekonywał. Na koniec zaczął nawet płakać, czym również niemal doprowadził Roxanę do łez. Nie chciała się z nim rozstawać nawet na chwilę ale nie zamierzała go zabierać. Chciała w miarę spokojnie i w pełnym skupieniu załatwić sprawę sierocińca.
-Może zostaniesz z nim?- Spytała w końcu Mikea.
-Chyba żartujesz? Nie puszczę cię tam samej.- Zaprotestował Mike. Spojrzał na syna i wziął go na ręce.
-Chcę iść.- Powiedział Daron patrząc błagalnie.
-Posłuchaj, nie zawsze jest tak jakbyśmy chcieli.- Otarł mu łezkę.
-Poza tym to będzie bardzo nudne spotkanie. Trzeba będzie siedzieć i rozmawiać. Nie będziesz miał się z kim bawić.- Patrzył na niego uważnie.
-Nie będzie Emilki?
-Nie.
-Ale wujek też idzie.- Ojciec przyznał mu rację.
-Idzie, ale Emilka zostaje w domu razem z mamą.- Daron bawił się teraz kołnierzykiem koszuli u Mikea. Minę miał dalej nie zadowoloną. Odezwał się po chwili:
-Zostanę ale mam warunek.- Mike odetchnął a zarazem trochę rozbawił poważnym podejściem syna do sprawy.
-Słucham.
-Przywieźcie tu Emilkę, nie chce być sam.- Mike uśmiechnął się.
-Dobrze. Ale i tak nie był byś sam. Zaraz będzie tu wujek Harry i Debora. Poza tym Leo już czeka na ciebie.- Leo to mały chłopczyk, którego przyjęła Angelika.
-Szybko wrócicie?
-Postaramy się wrócić jak najszybciej. Obiecuję.- Po tych słowach Mike zadzwonił do Mariki. Charlie miał sam przyjechać do sierocińca i stamtąd razem z Roxana i Mikem jechać na spotkanie. Po wyjaśnieniu warunków Darona, Charlie nie mając wyboru spełnił jego życzenie. Gdy weszli do sierocińca powiedział do małego:
-Wyrośniesz na świetnego negocjatora.- Podał mu dłoń i przywitał się jak z dorosłym.
-Musi być coś za coś. Nie można dawać się wykorzystywać, bo inni się nauczą, że nie masz własnego zdania.- Po tych słowach Charlie zamarł na chwilę przyglądając się Daronowi. Mike i Roxana również spojrzeli po sobie uśmiechając się. Daron miał dopiero pięć lat, które i tak miał skończyć dopiero za kilka dni.