Bo miłość nie jest taka prosta. Każdy ma sumienie. Tom 3, część 4.

Autor: art_roxana
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-Dlaczego chciałeś tu przyjść?- Spytała.

-Chciałem spędzić z tobą ranek.

-Znów wyjazd?- Zobaczył w jej oczach już nie smutek, zawód lecz jakby rutynę, spokój.

-Trzeba pracować aby móc żyć. Wynagrodzę ci to.- Ujął jedną ręką jej podbródek.

-Mówiłem ci już jaka jesteś piękna?- W jego oczach pojawiło się nieukrywane uwielbienie.

-Tak.- Pocałował ją. Pocałunek był krótki, jedynie lekko musnęli się ustami.

-Na długo wyjeżdżasz?

-Nie wiem jeszcze dokładnie. Na razie mam zaplanowane dwa tygodnie.- Na razie, to wystarczyło Herminie do tego by wiedzieć, że nie zobaczy męża pewnie z miesiąc. Będzie sama w wielkim, niemal pustym domu pod okiem kamer i ochroniarzy. Jak w szklanej bańce. Wtedy Hoffman jakby czytając w jej myślach powiedział:

-Lidia na kilka dni będzie mi potrzebna więc poleci ze mną. Ale jak tylko będzie to możliwe wróci do ciebie. Do tego czasu towarzyszyć ci będzie Bruno.

-Bruno?

-Tak. Już z nim wszystko ustaliłem.

-Aha.- Odrzekła cicho. Spojrzał na nią i powiedział:

-Nie martw się.

-Nie martwię się.- Popatrzył na nią dłuższą chwilę. Nie wytrzymała tego i odwróciła wzrok na co zareagował.

-Kiedy wrócę wynagrodzę ci to. Zabiorę cię w jedno z moich ulubionych miejsc. Zobaczysz jak tam jest pięknie.- Wszystko co mówił jakoś jej umykało. Nie zwracało uwagi. Poza moich ulubionych miejsc. Zawsze było moich, moje, mój. Zastanawiała się czy kiedykolwiek było nasze. Nie przypominała sobie.

-Dobrze. W takim razie nie mogę się już doczekać.- Odpowiedziała z wystudiowanym uśmiechem.

***

Na sali panowała niemal idealna cisza. Wszyscy poza kilkoma wyjątkami wpatrywali się w swoje kartki. Większość pisała wylewne odpowiedzi a pozostali pocierali czoła jakby to miało pomóc im w myśleniu. W końcu jeden z dwóch wykładowców odwrócił się i zerknął na zegar, który wisiał na ścianie. Wskazówka pokazywała, że czas na kolokwium upłynął.

-Proszę odłożyć długopisy.- Wraz z drugim wykładowcą zaczął przechadzać się między ławkami i zbierać kartki.

-Fatalnie mi poszło.- Powiedziała Hermina markotnie gdy wyszli na korytarz.

-Może nie będzie tak źle.- Pocieszył ją Bruno.

-Łatwo ci mówić.- Rzuciła mu wymowne spojrzenie. Można było dostrzec, że Bruno uśmiechnął się do niej. Rozbawiło go jej podejście. Widząc, że wciąż jest spięta zaproponował:

-Może chciałabyś jakoś odreagować dzisiejszy stres?- Spojrzała dziwnie na niego.

-To znaczy?

-Nie wiem. Podobno kobiety tak mają. Chodzą na siłownie czy zakupy aby poprawić swoje samopoczucie. Słyszałem też, że lubią zajadać swój stres.- Widać było, że nerwy po kolokwium zaczynają opadać. Odetchnęła i zaczęła:

-Wyglądam na taką, która zaraz urządzi napad na cukiernie?

-Nie. Po prostu chciałem poprawić ci humor.- Wsiadła do samochodu a Bruno zajął miejsce kierowcy. Jechali nie odzywając się do siebie. Bruno był skupiony na drodze a Hermina patrzyła w okno zamyślona.

-Może jednak masz rację.- Przyznała po długiej chwili.

-Rację?- Spytał, bo nie wiedział o co dokładnie chodzi. Hermina próbowała wrócić do ich rozmowy, którą zaczęli wychodząc z uczelni.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
art_roxana
Użytkownik - art_roxana

O sobie samym: Pisanie to moje hobby, nie zawsze wychodzi idealnie. Chętnie wczytuję się w opinię innych. Uważam, że każdy ma prawo do własnego zdania. Szanuję to i chcę, aby inni szanowali moje.
Ostatnio widziany: 2024-02-25 16:54:12