Bo miłość nie jest taka prosta. Każdy ma sumienie. Tom 3, cześć 5. (Koniec tomu 3)

Autor: art_roxana
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-Jesteś tego pewna?- Zapytał Charlie.

-Tak.

***

Jak postanowiła tak zrobiła. Mike cały czas czuwał nad jej samopoczuciem. Wiedział, że nie jest ono takie jak powinno. Kiedy miał wrażenie, że wraca do normy, Hoffman znów dał o sobie przypomnieć. Mike miał tylko jedno życzenie, aby ta osoba w końcu zniknęła z ich życia. Będąc w kościele podczas ceremonii pogrzebu Roxana miała wrażenie, że ciągle jest pod obserwacją. Wydawało jej się, że wszyscy się jej przyglądają. Nie czuła się z tym dobrze. Miała wrażenie, że są to złe spojrzenia. Wśród tłumu, który o dziwo był dość liczny znalazła się Lidia. Jak zawsze elegancka i opanowana. Wtedy Roxana pomyślała co się z nią teraz stanie. Całe życie była z Hoffmanem, chociaż w żaden sposób nie byli związani. Łączyły ich jedynie biznesy i praca. Patrząc na nią w tej chwili była pewna, że Lidia mimo wszystko kochała Hoffmana. Był to bardzo przykry widok.

***

Roxana sądziła, że gorzej zniesie całą dzisiejszą sytuację. Nie było jednak tak źle. Odniosła wrażenie, że w końcu zakończyła pewien rozdział w swoim życiu. Siedząc przed biurkiem, gdzie po drugiej stronie siedział prawnik czekała już tylko aż zakończy on swoją mowę. Miała złożyć swój podpis i znów być wolną.

-Jest pani pewna swoich słów?- Upewnił się.

-Tak. Nie chce nic od tego człowieka.- Jedyne co przyjęła to akt własności sierocińca, który przekazała Angelice.

-Ale wie pani, że testament zawiera nie tylko rzeczy pozostawione po Erwinie Hoffmanie ale i po Herminie Hoffman.- Roxana wiedziała o tym. Jednak, to co miała jej matka pochodziło od Hoffmana.

-Tak, zdaje sobie z tego sprawę. Gdzie mam podpisać?- Prawnik wyciągnął wtedy odpowiedni dokument i odczytał go Roxanie. Ponownie upewnił się, że wszystko zostało odpowiedni wyjaśnione i poprosił aby złożyła swój podpis. Tak zrobiła. Wychodząc z gabinetu była niesamowicie spokojna. Mike objął ją ramieniem. Wrócili do domu jako wolni i szczęśliwi.

***

Rozdział 25

***

Widząc jak jego żona wraca do sił uznał, że nie może dłużej czekać. Miał inne zamiary ale postanowił je zmienić. Wstał ostrożnie i poszedł przygotować śniadanie. Zanim Roxana otworzyła oczy wszystko było gotowe.

-Zapomniałam o czymś?- To były pierwsze słowa jakie przyszły jej na myśl.

-Nie.- Uśmiechnął się.

-To co to za okazja?- Poprawiła się na łóżku. Do pokoju wszedł Daron i rzucił się obok przytulając do matki.

-Nie śpisz w końcu!- Powitał ją.

-A ty nie śpisz już?- Pogrywała z synem.

-Jest już prawie południe!- Bronił się.

-Daron, mama potrzebuje teraz dużo odpoczynku.- Wtrącił się Mike na co mały znudzonym głosem zapytał:

-Kiedy wreszcie będę miał siostrę.

-Siostrę?- Mike spojrzał na Roxanę.

-Miałeś pilnować tajemnicy.- Roxana zwróciła się do syna.

-Co to za jakieś pakty za moimi plecami?- Zaśmiał się Mike. Roxana bardzo pilnowała tego aby płeć dziecka pozostała niespodzianką. Nie do końca jednak udało się jej tego upilnować.

-A czy ja dowiem się dlaczego dzisiaj jest tak uroczyście?- Zmieniła temat. Wtedy Mike podał jej dokument. Widząc znów oficjalne pismo Roxana nie była do końca zadowolona ale zaczęła czytać. Widział jak jej mina robi się coraz bardziej pogodna i mile zaskoczona.

-Ale…- Nie była pewna czy to co czyta jest dopiero planem czy już jednak zostało zrealizowane.

-Kiedy tylko będziesz czuła się na siłach możemy iść go zobaczyć.- Popatrzyła czule na męża.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
art_roxana
Użytkownik - art_roxana

O sobie samym: Pisanie to moje hobby, nie zawsze wychodzi idealnie. Chętnie wczytuję się w opinię innych. Uważam, że każdy ma prawo do własnego zdania. Szanuję to i chcę, aby inni szanowali moje.
Ostatnio widziany: 2024-02-25 16:54:12