Po długiej wstrzemięźliwości łatwiej o grzech.
To takie dziwne, że możesz stać w jakimś miejscu – miejscu, w którym zazwyczaj czujesz się bezpieczna i szczęśliwa – a potem nagle tkwisz w tym samym punkcie i czujesz się jak zupełnie inna osoba.
Jak na razie wszystko wskazywało na to, że jestem blisko wejścia do Wyraju. Zgodnie z legendami powinno prowadzić do niego trzęsawisko pilnowane przez żmija, dziki, rusałki, topielice i wiły. Na szczęście nigdzie nie było widać żywego inwentarza.
Jestem na świecie. A świat jest we mnie.