Psia obstawa to podstawa!
Musicie wiedzieć o mnie coś jeszcze. Ja zawsze wszystko widzę! Mimo że mam zaćmę. Jeśli nie w standardowy sposób, to przynajmniej trzecim okiem niezawodnej psiej intuicji.
Szymon, z doświadczenia zdobytego w relacjach ze swoją zmarłą żoną oraz Różą, doskonale wiedział, ile może ważyć przeciętna damska torebka. Tonę. Albo i ze dwie.
Emerytura to nie epilog życia. Raczej nowy początek. Można wreszcie do woli podróżować. Czytać w łóżku do południa. Wyskakiwać w dresie do sklepu po bułki i nie przejmować się wyglądem. Chodzić na kawę z przyjaciółkami w środku dnia, a w autobusie z miną triumfatorki zajmować miejsce siedzące.
- Cicho! - wydał komendę, przykładając palec wskazujący do ust.
O dziwo pies posłuchał. Zwinął się w kłębek i nakrył pysk łapami. Gucio przyglądał mu się spod przymrużonych powiek. Solański najciszej, jak potrafił, przekręcił górny zamek w drzwiach. Przykucnął, opierając się o nie plecami. Wstrzymał oddech. Intruz podszedł od drugiej strony. Zapukał, po czym nacisnął klamkę. Naparł na drzwi. Odczekał jeszcze moment. Wreszcie Szymon usłyszał coraz cichsze skrzypienie desek. Został sam.
Psia obstawa to podstawa!
Książka: Trup w sanatorium