Nowy bestsellerowy romans autorki The Spanish Love Deception
Do pięciu razy sztuka? Josie Moore zna to aż za dobrze. Cztery razy była o krok od ,,żyli długo i szczęśliwie", ale za każdym razem zrywała zaręczyny. Teraz, kiedy jej ojciec postanowił ogłosić światu, jak idealną rodziną są Moore'owie, mieszkająca w Karolinie Północnej Josie poczuła się jak Kardashianka - z tą różnicą, że jej życie bardziej przypomina dramat niż reality show.
Matthew Flanagan uważa, że ciąży na nim klątwa. Został zwolniony z pracy, wpakował się w błoto (dosłownie) i czuje, że nie ma przyszłości. Wraca do rodzinnego miasta i wpada na Josie - siostrę swojej najlepszej przyjaciółki - która z zaskakującą pewnością siebie oznajmia, że... jest jego narzeczoną. To, co zaczęło się jako niewinne kłamstwo, szybko przeradza się w układ, w którym Matthew gra rolę kochającego narzeczonego numer pięć. Jednak im dłużej Matthew i Josie udają, tym silniej odczuwają, że to, co ich łączy, jest czymś więcej niż tylko grą.
Czy w całym tym szaleństwie jest miejsce na prawdziwą miłość?
Udawane zaręczyny, namiętne sceny miłosne i rodzinne skandale sprawią, że nie oderwiesz się od tej książki! Historia Josie i Matthew to mieszanka zabawnych scen i gwałtownych emocji, która rozgrzeje twoje serce. Jeśli kochasz romanse, ta powieść Eleny Armas jest absolutnym must-read!
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2025-04-09
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 464
Autorka bestsellerowego ,,The Spanish Love Deception" powraca z nową powieścią! Najbardziej ryzykowna gra to ta, w której stawką jest twoje serce Adalyn...
Autorka bestsellerowego ,,The Spanish Love Deception" powraca z historią, która sprawi, że twoje serce zabije szybciej! Czasem miłość potrzebuje jedynie...
Przeczytane:2025-04-21, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2025, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku, 12 książek 2025, 26 książek 2025, 52 książki 2025, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2025,
Trzy poprzednie książki Eleny Armas bardzo mi się podobały, dlatego chętnie polecałam je każdej osobie, która mnie o nie zapytała. Zatem nikogo pewnie nie zdziwi, że miałam bardzo duże oczekiwania względem jej najnowszej książki, czyli ,,The Fiancé Dilemma". Czy lektura okazała się równie fascynująca, jak trzy poprzednie? Już spieszę z wyjaśnieniem.
Zacznę od tego, że do tej pory pochłaniałam książki Eleny w mgnieniu oka i szczerze powiedziawszy, kiedy przewracałam ostatnią stronę, zawsze byłam zdziwiona, że to już koniec. Natomiast w przypadku ,,The Fiancé Dilemma" początkowo zupełnie nie mogłam wkręcić się w fabułę, przez co, zamiast przysiąść i pochłonąć książkę w jeden wieczór, męczyłam się z nią kilka dni. I to dosłownie, ponieważ przeczytanie pierwszych stu stron, zajęło mi aż trzy dni, a wszystko za sprawą głównej bohaterki, która niesamowicie mnie męczyła.
Josie to dość specyficzna postać. Niby pełni funkcję burmistrza Green Oak, czyli powinna radzić sobie z presją i mocno stąpać po ziemi, ale tak naprawdę okazała się osobą, która była niczym ciepłe kluchy. W poprzedniej książce autorki, czyli ,,The Long Game" bardzo ją polubiłam, dlatego nie mogłam zrozumieć, co się wydarzyło, że nagle okazała się zupełnie inną osobą. Niezdecydowaną, niemogącą poradzić sobie ze specjalistką od PR, która na każdym kroku narzucała jej swoje zdanie.
Natomiast zupełnie inne odczucia mam w stosunku do Matthew. Flanagan to chodząca zielona flaga i wręcz pokuszę się o stwierdzenie, że była to jak dotąd najlepiej wykreowana przez autorkę męska postać. Niby na pierwszy rzut oka wydaje się trochę nieporadny, ale kiedy trzeba tupnąć nogą i postawić na swoim, nie boi się przejąć inicjatywy i walczyć o swoje szczęście.
Myślę, że na plus należy zaliczyć również wstawki dotyczące podcastu, które dodawały książce nieco pazura, chociaż trochę żałuję, że nie zostały bardziej rozbudowane.
Za to nie do końca jestem zadowolona z użytego przez autorkę motywu slow burn. Ci, którzy już trochę mnie znają, wiedzą, że bardzo go lubię i nie ukrywam, że Elena Armas zawsze świetnie sobie z nim radziła, natomiast w przypadku ,,The Fiancé Dilemma", niestety miałam wrażenie, że autorka trochę na siłę chciała przedłużyć historię. Szkoda, bo myślę, że gdyby oszczędziła czytelnikom nieco rozmyślań głównej bohaterki, może całość nie byłaby lekko nużąca.
Niemniej jednak chociaż w mojej ocenie ,,The Fiancé Dilemma" to jak do tej pory najsłabsza książka, która wyszła spod pióra Eleny Armas, w przyszłości na pewno sięgnę po jej kolejne publikacje.