Buszujacego w zbożu już kiedyś czytałam, teraz postanowiłam sobie go odświeżyć. To jedna z tych książek, które trudno jednoznacznie przyporządkować do określonej kategorii przed jej przeczytaniem. Nie szukajcie więc opisu z tyłu okładki, tę książkę trzeba po prostu przeczytać i poczuć. Nie jest to historia z zawrotnym tempem fabuły, wciągająca bez opamiętania, ale zdecydowanie wymagająca skupienia i skłaniająca do refleksji.
Książka jest swego rodzaju zbiorem przemyśleń nastolatka niezgadzającego się z porządkiem świata, krytykującego stereotypy, zakłamanie i sztuczne zachowania. Po wydaleniu ze szkoły, w wyrazie buntu postanawia nie wracać do rodzinnego domu, lecz spędzić kilka dni w wielkim mieście. Podczas tułaczki ulicami Nowego Jorku, oddaje się różnym formom rozrywki, które skrupulatnie nam opisuje.
Jak to bywa z klasykami - jedni je kochają, inni nienawidzą. Ja ulokuję się gdzieś po środku. Doceniam specyficzny język i styl oraz refleksję, do której zmusza nas autor. Podziwiam za stworzenie ponadczasowego dzieła. Czytając jednak inne recenzje, zauważam u siebie brak bezgranicznego zachwytu nad tą pozycją, jaki można zaobserwować u innych osób piszących i tej książce.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2011-02-02
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 304
Tytuł oryginału: The Catcher in the Rye
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Skibniewska Maria
Dodał/a opinię:
alliwantisbooks