„Kuchnia to przestrzeń szybkiego działania, więc wszystko musi być dokładnie zaplanowane. Tu nie ma miejsca na freestyle”. Str. 208
Gastrobanda pozwala czytelnikowi przyjrzeć się kulisom pracy w gastronomii. Kamil Sadowski był kelnerem, barmanem, kucharzem, pracował nawet jako pomocnik przy kręceniu programu z Robertem Makłowiczem. Toteż z dużą dokładnością opisał w książce przykładowe sytuacje, z którymi spotkał się w branży gastronomicznej. Wiadomo, jeżeli opisuje, że kelner w ramach zemsty napluje ci do zupy, nie oznacza to, że w każdej restauracji tak jest i że wszyscy kelnerzy są tacy sami. Bo tak nie jest!
Autorzy tłumaczą, na co należy zwracać uwagę, będąc gościem restauracji. Piszą, do czego zdolni są kucharze lub kelnerzy, jeżeli klient stanie się niegrzeczny w stosunku do obsługi. Przedstawia hierarchię w kuchni, począwszy od właściciela restauracji, przez szefa kuchni i obsługę, aż po osoby stojące na zmywaku. Opisuje, jak powinni się zachowywać, jak zwracać do gości restauracji, a nawet jak powinni się ubierać. Pokazuje etapy od złożenia zamówienia do podania jedzenia na stół. Wspominają o edukacji, a raczej jej braku, ponieważ w Polsce nie ma stosownych uczelni, w których mogliby się szkolić kucharze. Kończąc technikum gastronomiczne, tak naprawdę wiedza jest żadna. Pokazali również, na jakie kategorie obsługa dzieli klientów, znajdą się tutaj: randkowicze, rodzina, grupa znajomych, biznesmeni, starsze małżeństwa, urlopowicze, młodzież, osoby niepełnosprawne, dzieci, single oraz Vip-y.
Gastrobanda to książka, w której nie znajdziecie pięknego, kwiecistego i subtelnego języka, wprost przeciwnie. Język jest dosadny, rzeczowy i męski, występują soczyste wulgaryzmy. Książka napisana z pewną dozą humoru. Autorzy zaznaczają, że tak ma być, bo właśnie takim słownictwem w dużej mierze posługują się ludzie pracujący w branży gastronomicznej. Dlaczego? Otóż praca w gastronomii do lekkich nie należy, jest ciężka i stresująca – w końcu to praca na czas! Należy wszystko ogarnąć w jak najkrótszym czasie, aby gość nie musiał długo czekać na zamówienie, ale jednak z odpowiednim odstępem, aby wszystkie dania nie pojawiły się na stole w jednej chwili. Jak wiadomo, je się również oczami, toteż danie ma nie tylko smakować, ale również apetycznie wyglądać. Kuchnia podzielona jest na kilka sekcji, w której każda odpowiedzialna jest za swoje stanowisko i wydawane dania. Jeżeli w pewnym etapie coś pójdzie nie tak, to inna sekcja musi czekać, dlatego nierzadko rzucają inwektywami, aby dać ujście emocjom.
Autorów jest dwóch, jednak w książce prowadzą narracją w liczbie pojedynczej. Jako odbiorca, nie wiedziałam, która sytuacja przydarzyła się Sadkowskiemu, a której świadkiem był Milszewski. Na końcu książki jest umieszczony słowniczek z kilkoma pojęciami występującymi w trakcie lektury. Warto wspomnieć, że pozycja wzbogacona została o liczne zdjęcia. Czego mi zabrakło? Zakończenia, jakiejś puenty. Wygląda to tak, jakby było zakończenie rozdziału, przewracam kartę, myśląc, że będzie coś jeszcze… ale niestety nie ma ostatecznego spuentowania książki.
Reasumując. Książka jest całkiem dobra i czytałam ją z dużym zainteresowaniem. Nic na to nie poradzę, że lubię literaturę faktu. Zdaję sobie sprawę, że wszystko – lub prawie wszystko – zostało oparte na prawdziwych zdarzeniach i miało miejsce w rzeczywistości. Moim skromnym zdaniem książka zasługuje na uwagę, czyta się ją błyskawicznie. Jeżeli nastawiliście się, że dostaniecie przepisy kulinarne, to byliście w dużym błędzie. To nie jest książka typowo kulinarna z przepisami, to pozycja prawdziwa, aż do bólu, posiadająca trafne spostrzeżenia na temat gastronomii.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2016-06-22
Kategoria: Kuchnia
ISBN:
Liczba stron: 256
Dodał/a opinię:
Magnolia044