Od dwóch dni zastanawiam się, co napisać na temat tej książki. Wszystkie słowa wydają mi się błahe i nijakie, jakby niewystarczające wobec fenomenu owej pozycji i wobec ogromnego talentu jakim okazała się Marisha Pessl. Ale spróbuję, bo napisać coś muszę i to nie tylko dlatego, że to egzemplarz recenzencki. Głównie dlatego, iż po lekturze Nocnego Filmu TRZEBA coś napisać, nie da się po niej przejść od razu do porządku dziennego, tylko że jakoś mi tak ciężko zebrać słowa, by miały sens. To było zbyt dobre, chyba...
To jest taka książka, która wciąga w swój świat od pierwszych stron i nie puszcza póki historia się nie skończy. Tom liczy sobie prawie 800 stron. 800! Potraficie sobie wyobrazić takiego grubasa? A potraficie sobie wyobrazić mnie, siedzącą z nosem w tej książce w każdej wolnej chwili? Nie mogłam się oderwać i z przejęciem przerzucałam stronę za stroną. Szczerze powiedziawszy rzadko miewam wysokie wymagania co do książek, po które sięgam. Staram się nie kierować aż tak opiniami innych żeby się nie zawieźć i móc wyrazić własną opinie. Akurat
Nocny Film stanowił wyjątek. Ze względu na to że poleciła ją (i objęła patronatem) Paula z
ruderecenzuje.pl, nie mogłam się doczekać kiedy zacznę czytać. Powtarzałam że książka po prostu musi być dobra, a więc wymagania miałam wyjątkowo wysokie. I jak już zdążyliście się domyśleć powieść jest więcej niż dobra. Cholernie dobra.
Obsesja. To doskonałe słowo. Nie tylko główny bohater książki wpadł w obsesję, bo ja również - już od pierwszych stron autorka kupiła mnie i omamiła, a z każdą kolejną czułam się jeszcze bardziej przez nią sponiewierana. Nie rozumiem do końca czemu, ale tak właśnie było.
Po pierwsze narracja, która wciąga nas od razu w wir wydarzeń, prosto do Nowego Jorku, w którym popełnia samobójstwo córka genialnego i tajemniczego scenarzysty Cordovy. Scott McGrath, dziennikarz śledczy, zamierza dojść do prawdy i rozwikłać zagadkę owego zdarzenia, ponieważ nie wierzy w zwyczajność śmierci bardzo utalentowanej i pięknej Ashley. Ma zamiar raz na zawsze rozprawić się z Cordovą i powstałymi wokół niego mitami i tajemnicami.

A jaka jest prawda? Czy w ogóle jakaś istnieje? Czy Ashley rzeczywiście popełniła samobójstwo? Co skrywa legendarny filmowiec w swojej rezydencji? Czy mają z tym coś wspólnego czarna magia, mistyczne rytuały i klątwy? Nic nie możemy brać tutaj za pewnik. Autorka genialnie zaciera granice między prawdą a fałszem, między rzeczywistością a fikcją. W jednej chwili mamy wrażenie, że to działo się naprawdę, że istnieje Stanislass, którego twórczość ma rzeszę fanów (a raczej fanatyków), którego filmy to nie tylko budzące grozę horrory czy thrillery, a niebywała podróż w głąb ludzkiej psychiki. Wydaje nam się, że jak wpiszemy w Google hasło "Ashley Cordova" to wyskoczą nam prawdziwe artykuły, takie jakie widzimy na łamach książki. Bo w niej pełno jest realistycznie wyglądających skanów notatek, zdjęć, artykułów internetowych, czy akt policyjnych i to chyba one sprawiają, że momentami zapominamy o fikcji literackiej, a także umiejętność autorki w kreowaniu postaci i zdarzeń.
Bohaterowie - jak ja ich polubiłam! Mowa o Scottcie, Norze i Hopperze, których ścieżki splotły się właśnie przez Ashley i to dzięki jej tajemniczej śmierci połączyła ich wspólna więź. Czy Ashley wiedziała, że tak będzie? Czy specjalnie połączyła te trzy zupełnie inne osoby, by dociekły prawdy?
"Intensywna, pochłaniająca, doskonała". Intensywna - kolejne dobre słowo. Akcja książki nie zwalnia ani trochę, a narracja jest poprowadzona tak, że nawet długie wypowiedzi, czy refleksje nie nudzą. Jest wręcz odwrotnie - pochłaniamy każde słowo z ekscytacją i drżącym sercem (ale to jest zupełnie inne drżenie serca niż w przypadku romansideł). To co było dla mnie nierealne, nierzeczywiste i z reguły by mi bardzo przeszkadzało, nie sprawiało tym razem problemu. Takie elementy były idealnie wyważone, nie były przesadzone. Oczyma wyobraźni widziałam każdą ze scen, czułam się jakbym oglądała film, a nie czytała książkę. W pewnym momencie musiałam po prostu odłożyć tomisko i wyjść na spacer do lasu - zwykłego, spokojnego lasu, a nie tego otaczającego Szczyt (rezydencję Cordovy) żeby wrócić na ziemię, bo ta intensywność powieści mnie w pewnym momencie przytłaczyła. Doskonale skonstruowany kryminał, który zawiera w sobie elementy horroru i thrillera psychologicznego, ale nie brakło też dobrego poczucia humoru i refleksji, które sprawiają że ta pozycja jest jeszcze bardziej wartościowa, bo to nie tylko pusta fikcja literacka. Genialnie przedstawiona całość, która zbija nas z tropu przy każdym rozdziale.

A zakończenie? Zakończenie każdy zinterpretuje sobie sam. Tak jak i prawdę, do której doszli bohaterowie (o ile taka istnieje), każdy odebrał na swój swój sposób, bo każdego zadowoliło coś innego - tak samo i my, czytelnicy, możemy odebrać koniec tej przygody indywidualnie. Dla mnie to było idealnie zwieńczenie całej historii, tak samo tajemnicze, niezrozumiałe i niejasne jak całość.
"
Powieść tak mroczna, jak myśli młodej kobiety, która nocą rzuca się do opuszczonego szybu windy towarowej." Mroczna, gęsta, hipnotyzująca, duszna, wielowarstwowa, soczysta. To jedne z wielu określeń, które znalazłam podczas przeglądania istniejących już recenzji
Nocnego Filmu. Fenomenalna. Zgadzam się z każdym z nich.