Za ta książkę złapałam ze zwykłej, babskiej ciekawości. Myślałam, że książki podróżnicze nie są dla mnie, ale mimo wszystko musiałam się przekonać jak pan Zbigniew radził sobie będąc przykutym do wózka, nie miejcie mi za złe, że tak to określam, ja po prostu podziwiam ludzi, którzy z podniesioną głową łamią stereotypy i są wzorem do naśladowania.
Poznajemy historie autora, który za dziecka zapadł chorobę, która polega na zanik mięśni. I mimo to nie poddał się, a wręcz przeciwnie! Jest to jeden z moich największych idoli – człowiek, który pokazując swoją determinację i zaangażowanie w to co robi, a nie użala się nad sobą jest naprawdę godne podziwu! Ten człowiek znalazł sobie tyle siły, by nie widzieć przeszkód, by odwiedzić Nordkapp, Japonię, Paryż, Rzym czy Londyn! To nie lada wyzwanie i nie jeden zdrowy człowiek temu by nie podołał, a jednak pan Zbigniew to zrobił!
Podobało mi się niesamowicie, że Autor zadbał o graficzną stronę tejże pozycji. Gdzieniegdzie trafiamy na zdjęcia – to reniferów, to z krajobrazu Alp, to znowuż Hiszpanii. Opowieść, w której Rullman opowiada, że są miejsca dostosowane dla każdego, w szczególności dla osób niepełnosprawnych napawa wiarą, że może kiedyś w każdym zakątku świata, będą takie możliwości i opcje dla ludzi, którzy mają problem poruszać się samodzielnie.
Historia dla mnie zdecydowanie jest autobiografią, dodatkowo humor i dystans do siebie to zdecydowanie główny atut! Ja jestem zupełnie na TAK! Czytajcie, bo naprawdę warto!
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2017-12-20
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 296
Dodał/a opinię:
Ovieca