Powieść Wizjonerka. Zostań! Nie odchodź... ma w sobie wszystko, za co można pokochać książkę. Świetną narrację, kapitalną bohaterkę i uczucia, które większość z nas przeżyła. Do tego to książka, która łączy wartką akcję z przesłaniem. Ta powieść podnosi na duchu.

Ina próbuje poskładać życie po bolesnym rozstaniu. Chce zacząć od nowa, więc kupuje dom na obrzeżach miasta, licząc, że znajdzie tam spokój i poczucie bezpieczeństwa. Szybko jednak przekonuje się, że nowe miejsce skrywa pewną tajemnicę. Zamiast upragnionej ciszy nasza bohaterka doświadcza serii niepokojących wydarzeń. Dokąd ją to zaprowadzi? Uprzedzam: będzie szaleństwo!
Co boli mocniej od złamanego serca? Tęsknota, rozpacz, analizowanie różnych scenariuszy. I cicha nadzieja, że może to jednak nie koniec. Ina zna te bolączki. A kiedy odwiedza swój nowy dom, okazuje się, że to istna ruina do remontu. W jakimś sensie stan budynku koresponduje z jej wnętrzem. Ina również musi wszystko uporządkować, zerwać stare, ułożyć nowe. I nie ma wcale pewności, że jej się to uda.
Remont domu to jedno, ale Ina odnajduje w nim pewną tajemniczą wiadomość. I spotyka ludzi, którzy robią dziwne rzeczy. Na przykład ktoś rzuca w nią kamieniem. Później intryga staje się coraz bardziej kryminalna i zakręcona.
Ina jest pisarką. Chce pisać o miłości, co może w jej obecnym stanie ducha nie jest najlepszym pomysłem. W swoich uczuciach jest mocno pogubiona. Bywa chaotyczna, ale też chce coś zmienić. Poza tym, nagle musi wybierać: zostać w starym życiu? A może jednak iść w to, co nowe, nieznane i wcale nie takie łatwe? Te wewnętrzne konflikty są, oczywiście, zrozumiałe. Tym bardziej kibicujemy Inie, mamy nadzieję, że jej się uda.
Wizjonerka. Zostań! Nie odchodź... to książka, która niesie dużo ciepła i nadziei. W pewnym sensie kojarzy mi się z Nigdy w życiu! Grocholi, bo pojawia się tu motyw domu, ale też odzyskiwania sił, kobiecości i walki o siebie. Eliza Bahr, która zajmuje się scenopisarstwem, potrafi budować lekką narrację, która wciąga i angażuje.
Powieść autorki opowiada o katharsis, o nowych początkach, ale też o uprzedzeniach i ludzkiej słabości. Pięknie to wybrzmiewa w narracji pierwszoosobowej. Akcja toczy się wartko, w powieścinie ma miejsca na nudę. Choć refleksji nie brakuje, dzieje się tak dużo, że warto czasem zatrzymać się na tą lekturą. A uwierzcie, czyta się Wizjonerkę błyskawicznie i chce się więcej!
Polecam. Po to, by się odstresować, uśmiechnąć, podumać. I po to, by poczuć, jak mocno można utożsamić się z główną bohaterką. W końcu każdy pragnie miłości – nawet, jeżeli już ją ma. Miks gatunkowy (trochę obyczajówki, kryminału, psychologii i sensacji) naprawdę jest tutaj mistrzowski!