Bo miłość nie jest taka prosta. Tom 1, część 3

Autor: art_roxana
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

***

Rano do Mikea przyszła Marika, cała roztrzęsiona.

-Mike! Mike, powiedz co się dzieje? Co się stało?- Liczyła, że się czegoś dowie.

-Marika... ja sam nie wiem.

-Boże, jak ja się o ciebie martwiłam! Cała noc nie spałam.- Było słychac przejęcie w jej głosie.

-Podobnie jak ja.- W głosie Mike natomiast bardziej było słychać zrezygnowanie.

-No ale powiedz co oni od ciebie chcą?

-Marco... Wychodzi na to, że chce mnie wrobić w zabójstwo.

-Jakie zabójstwo? Mike co ty gadasz?- Reakcja była zupełnie przewidywana.

-Marco potrącił dziecko. Moim samochodem a jedyny świadek jaki jest wskazuje na mnie!

-To jakaś pomyłka, mówiłeś że byłeś w pracy?! Masz alibi przecież!

-To się stało po północy, mam marne alibi. Według nich, to, że spałem to nie jest wytłumaczenie.

-Mike, nie wiem jak to zrobię ale wyciągnę cię stąd! Obiecuje! Nie pozwolę zrobić ci krzywdy.

Mikea cieszyły te słowa i to, że miał oparcie w przyjaciółce lecz wiedział, że to na nic. Marika wróciła do domu. Opowiedziała wszystko Roxanie. Ta jednak nie wydawała się tak przejęta jak Marika. Powiedziała jej niemal to samo, co usłyszała na policji, że należy czekać. Skoro jest niewinny a dobrze wiedziała, że był prędzej czy późnej wszystko się wyjaśni. To tylko utwierdziło Marikę w tym jak bardzo jest bezradna. Za wszelką cenę chciała odnaleźć Marco i udusić go własnymi rękoma. Ten niestety rozpłynął się w powietrzu.

***

Mike kilka kolejnych nocy spędził za kratkami. Gdy pod celą pojawił strażnik wraz z jeszcze jedną osobą powróciła iskra nadziei, że w śledztwie coś ruszyło. Pomylił się. Był to jego adwokat, który przyszedł z nim porozmawiać o rozprawie, która miała się niebawem odbyć. Poinformował go o jego prawach ale brzmiało to tak jakby miał zaraz zasnąć. Flegmatycznie przeciągał zdania od czasu do czasu przewracając oczami ku górze. Następnie zadał Mikeowi kilka pytań. Po każdym pytaniu Mike robił się coraz bardziej zły. Po kilka razy powtarzał to samo a adwokat? Wydawało się, że albo go nie słucha albo mu nie wierzy. Na końcu nie wytrzymał już. Krzyknął na starca a ten spojrzał na niego dość złowrogo, co było dziwne. Był to pierwszy i chyba jedyny raz gdy w jego oczach było widać jakiekolwiek emocje. Potem znów jego starcze oczy nabrały stoickiego spokoju, pożegnał się i wyszedł.

***

Dzień rozprawy był najbardziej nerwowym jaki do tej pory przeżył. Przynajmniej innego sobie nie przypominał. W areszcie spędził dwa tygodnie a miał wrażenie, że jest to cała wieczność. Cała papierowa robota i inne procedury zajmowały więcej czasu niż sama rozprawa. Jednak w końcu nadszedł ten dzień. Siedział i wpatrywał się w zegarek na ścianie.

-Spieszy o jakieś piętnaście minut.- Usłyszał od strażnika, który podczas rozwiązywania krzyżówki od czasu do czasu zerkał w jego stronę. Gdy od tego momentu minęła może jakaś godzina z korytarza było słychać rozmowę kobiety z mężczyzną. Nie były to pogaduszki, brzmiało dość formalnie. Po paru chwilach zobaczył Marikę.

-Nie musiałaś przychodzić.- Choć w głębi ducha potrzebował jej obecności.

-Musiałam.- Usiadła na krześle naprzeciwko celi.

-Jeszcze kilka minut i wyjdziesz stąd wolny.

-Jasne.- Powiedział bez wiary.

-Trzeba mieć nadzieje.

-Już dawno mnie opuściła.- Znów pokręcił głową jak wtedy gdy oddawał kluczyki Marcowi.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
art_roxana
Użytkownik - art_roxana

O sobie samym: Pisanie to moje hobby, nie zawsze wychodzi idealnie. Chętnie wczytuję się w opinię innych. Uważam, że każdy ma prawo do własnego zdania. Szanuję to i chcę, aby inni szanowali moje.
Ostatnio widziany: 2024-02-25 16:54:12