Dlaczego warto?
REJESTRACJA
LOGOWANIE
KSIĄŻKI
Nowości
Zapowiedzi
Patronujemy
Autorzy
Cykle
Streszczenia
Wydawnictwa
FILMY
Nowości
Zapowiedzi
SERIALE
Wszystkie
Popularne
Seriale obyczajowe
Seriale tureckie
Telenowele
Seriale komediowe
Seriale kryminalne
Reality show
Programy rozrywkowe
NEWSY
Wszystkie
O tym się mówi
Filmy i seriale
Konkursy i nagrody literackie
Fragmenty książek
Promocje i wyprzedaże
Telewizja
Wydarzenia
RECENZJE
Wszystkie
Biografie, wspomnienia
Dla dzieci
Dla młodzieży
Dydaktyka
Fantasy, science fiction
Historyczne
Horror
Komiksy
Kryminał, sensacja, thriller
Kuchnia
Literatura faktu, reportaż
Literatura piękna
Medycyna i zdrowie
Obyczajowe
Pedagogika
Podróżnicze
Poezja
Popularnonaukowe
Poradniki
Przygodowe
Psychologia
Romans
Sport
Wiedza ezoteryczna
Young Adult
Zarządzanie i marketing
PUBLICYSTYKA
Wszystkie
Popularne
Wywiady
Recenzje filmów i seriali
Sylwetki twórców
Analiza
Esej
Felieton
Komentarz
Kurs pisania
Jak pisać wiersze?
Recenzje gier planszowych
Relacja
CYTATY
Wszystkie
O Życiu
O miłości
O kobietach
Złe
O ludziach
RANKING
SPOŁECZNOŚĆ
Wiersze
Opowiadania
Forum
Konkursy
Granice TV
Wymieniaj punkty na książki
Zdjęcia użytkowników
Wyzwania czytelnicze
Ranking użytkowników
BIBLIOTECZKA
granice.pl
Cytaty
Autor: Roland Barthes
Roland Barthes - cytaty
Obsceniczne jest wszystko, co anachroniczne. Jako bóstwo (nowoczesne) Historia jest represyjna. Historia zabrania nam być nie na czasie. Z przeszłości znieść możemy tylko ruinę, pomnik, kicz albo retro, które jest zabawne; sprowadzamy przeszłość tylko do jednej sygnatury. Uczucie miłosne jest niemodne, ale tej niemodności nie możemy odzyskać jako spektaklu: miłość wypada poza czas interesujący, nie może być jej nadany żaden sens historyczny, polemiczny; i w tym właśnie jest obsceniczna.
Autor:
Roland Barthes
0
Póki żałoba po obrazie mi nie wychodzi, póty wypełnia mnie lękiem, lecz kiedy jest udana, czyni mnie smutnym. Jeśli wygnanie z Wyobraźni jest konieczną drogą ku ,,wyleczeniu", trzeba przyznać, że postęp jest tutaj smutny. Smutek ten nie jest melancholią - lub najwyżej melancholią niekompletną (w żadnym razie nie kliniczną), gdyż o nic siebie nie oskarżam ani nie jestem zdruzgotany. Mój smutek należy do tej odmiany melancholii, w której utrata ukochanej osoby pozostaje abstrakcyjna. Brak podwojony: nie mogę nawet zaangażować się w
Autor:
Roland Barthes
0
Dochodzimy do takiego oto paradoksu: w tej trójkowej relacji osoba kochana jest niemal zbędna. Czuje się to po pewnym szczególnym zakłopotaniu. Kiedy sam obiekt miłości uskarża się na mego rywala, deprecjonuje go, nie wiem, jak odpowiedzieć na tę skargę: z jednej strony ,,szlachetnie" jest nie korzystać z wyznania, które mi służy - które zdaje się ,,wzmacniać" moją pozycję; z drugiej strony jestem ostrożny: wiem, ze znajduję się w tym samym punkcie co mój konkurent i że jeśli odłożyć na bok wszelką psychologię i wartościowania, ni
Autor:
Roland Barthes
0
Weźcie przeto wszystkie rozkosze ziemi, przetopcie je w jedną i pospieszcie z nią całą do jednego człowieka, będzie ona niczym wobec upojenia, o którym mówię. Spełnienie jest zatem nagłością: coś się skupia, spada na mnie i mnie poraża. Co mnie tak wypełnia? Całość? Nie. Coś, co wychodząc od całości, poza nią wykracza: całość bez reszty, suma bez wyjątku, miejsce bez czegoś na boku (,,moja dusza nie tylko jest wypełniona, lecz i przepełniona"). Wypełniam (jestem wypełniony), zbieram, ale nie dochodzę do skraju, za którym zaczyna
Autor:
Roland Barthes
0
Głupota to bywanie zaskoczonym. Zakochany wciąż bywa zaskakiwany, nie ma czasu przekształcać, odwracać, chronić. Być może wie o swojej głupocie, lecz jej nie cenzuruje. Albo też: jego głupota rozszczepia go, jest niczym perwersja: to głupie, mówi, a jednak...prawdziwe).
Autor:
Roland Barthes
0
To co Fotografia powiela w nieskończoność, nastąpiło tylko jeden raz; powtarza więc mechanicznie to, co już nigdy nie będzie się mogło egzystencjalnie powtórzyć. [...] Fotografia jest Istnieniem Poszczególnym w sposób absolutny, najwyższą Przyległością i Przypadkowością.
Autor:
Roland Barthes
0
28 maja 1978
Autor:
Roland Barthes
0
Poszukuję znaków, lecz czego? Co jest przedmiotem mojej lektury? Czy: jestemże kochany (już nie jestem, jeszcze jestem)? Czy też próbuję odczytywać swoją przyszłość, odgadując w zapisanym zapowiedź tego, co się zdarzy, wedle procedury, w której byłoby coś z paleografii i zarazem mantyki? Czy w ostatecznym rozrachunku rzecz nie jest raczej w tym, że uwiesiłem się pytania, na które żądam niestrudzenie odpowiedzi od twarzy innego: cóż jestem wart?
Autor:
Roland Barthes
0
Po pierwszym wyznaniu kolejne ,,kocham cię" nie znaczy już nic; tak bardzo wydaje się puste, że w tajemniczy sposób powraca jedynie do dawnego przesłania (które być może nie przebiło się przez te słowa). Powtarzam je poza wszelkim znaczeniem; wychodzi z języka, zbacza, gdzie?Nie umiałbym rozłożyć tego wyrażenia na części, nie wybuchając śmiechem. Jakże to! Z jednej strony miałoby być ,,ja", z drugiej ,,ty", a w środku rozumne (gdyż leksykalne) złącze afektu? Któż nie czuje, jak bardzo taki rozkład, choć zgodny z teoria lingwistyczn
Autor:
Roland Barthes
0
Czy jestem zakochany ? - Tak, ponieważ czekam.
Autor:
Roland Barthes
0
24 marca 1978
Autor:
Roland Barthes
0
Nie żebym wyobrażał sobie, iż znikam, nie wywołując żalu: nekrologię mam zapewnioną: raczej chodzi o to, że gdzieś za żałobą, której nie przeczę, widzę życie innych trwających nadal, niezmiennie; widzę ich, tkwiących nadal w swych zajęciach, rozrywkach, problemach, jak bywają w tych samych miejscach, u tych samych przyjaciół; nic się nie zmieni w rozkładzie ich egzystencji. Z miłości, z obłędnego wyniesienia w Zależność (absolutnie potrzebuję innego), wynurza się okrutnie układ przeciwny: nikt nie potrzebuje mnie naprawdę.
Autor:
Roland Barthes
0
W najciemniejszym jądrze cichego, niedzielnego
Autor:
Roland Barthes
0
Przyjmuję pewna rolę: jestem tym, kto zaraz się rozpłacze, odgrywam ją przed sobą i przez nią płaczę: jestem własnym dla siebie teatrem. I widząc tak siebie płaczącego, płaczę tym rzewniej; a jeśli łkanie słabnie, szybko powtarzam sobie słowo, które je wzmocni. Mam w sobie dwóch rozmówców zajętych podnoszeniem tonu z repliki na replikę niczym w dawnych stychomytiach: jest w tym rozkosz słowa rozdwojonego, podwojonego, prowadzącego aż do końcowego harmideru (scena z błaznami).
Autor:
Roland Barthes
0
Przy najmniejszym zranieniu mam ochotę popełnić samobójstwo: samobójstwo miłosne, gdy je rozważamy, nie liczy się z motywem. Myśl o samobójstwie jest lekka: jest to myśl łatwa, prosta, rodzaj szybkiej algebry, której potrzebuję w tej właśnie chwili mojego dyskursu; nie daję jej żadnej substancjalnej zwartości, nie myślę na wyrost o ciężkiej oprawie i trywialnych skutkach śmierci: ledwo wiem, jak popełnię samobójstwo. Ponuro pieszczę w sobie jedno zdanie, tylko zdanie, od którego jednak moją uwagę za chwilę odwróci błahostka: ,,I
Autor:
Roland Barthes
0
←
pierwsza
poprzednia
7
8
9
10
następna
ostatnia
→
Dodaj nowy cytat
Najpopularniejsze tagi
życie(190)
ludzie(140)
miłość(132)
smierc(126)
bóg(112)
praca(102)
kobieta(74)
dzieci(69)
kobiety(66)
prawda(61)
Reklamy