Dlaczego warto?
REJESTRACJA
LOGOWANIE
KSIĄŻKI
Nowości
Zapowiedzi
Patronujemy
Autorzy
Cykle
Streszczenia
Wydawnictwa
FILMY
Nowości
Zapowiedzi
SERIALE
Wszystkie
Popularne
Seriale obyczajowe
Seriale tureckie
Telenowele
Seriale komediowe
Seriale kryminalne
Reality show
Programy rozrywkowe
NEWSY
Wszystkie
O tym się mówi
Filmy i seriale
Konkursy i nagrody literackie
Fragmenty książek
Promocje i wyprzedaże
Telewizja
Wydarzenia
RECENZJE
Wszystkie
Biografie, wspomnienia
Dla dzieci
Dla młodzieży
Dydaktyka
Fantasy, science fiction
Historyczne
Horror
Komiksy
Kryminał, sensacja, thriller
Kuchnia
Literatura faktu, reportaż
Literatura piękna
Medycyna i zdrowie
Obyczajowe
Pedagogika
Podróżnicze
Poezja
Popularnonaukowe
Poradniki
Przygodowe
Psychologia
Romans
Sport
Wiedza ezoteryczna
Young Adult
Zarządzanie i marketing
PUBLICYSTYKA
Wszystkie
Popularne
Wywiady
Recenzje filmów i seriali
Sylwetki twórców
Analiza
Esej
Felieton
Komentarz
Kurs pisania
Jak pisać wiersze?
Recenzje gier planszowych
Relacja
CYTATY
Wszystkie
O Życiu
O miłości
O kobietach
Złe
O ludziach
RANKING
SPOŁECZNOŚĆ
Wiersze
Opowiadania
Forum
Konkursy
Granice TV
Wymieniaj punkty na książki
Zdjęcia użytkowników
Wyzwania czytelnicze
Ranking użytkowników
BIBLIOTECZKA
granice.pl
Cytaty
Autor: Roland Barthes
Roland Barthes - cytaty
Zawsze rozpoznawałem ją tylko w kawałkach, to znaczy niedostępne mi było jej istnienie, a tym samym cała była mi niedostępna. To nie była ona, a przecież nie był to nikt inny. Rozpoznałbym ją pośród tysiąca innych kobiet, a jednak nie mogłem jej "odnaleźć".
Autor:
Roland Barthes
0
Roję sobie coś empirycznie niemożliwego: że swoje dwa okrzyki wydamy jednocześnie: że jeden nie nastąpi po drugim, jakby od niego zależał. Te okrzyki nie powinny być podwójne (rozdwojone): przystoi im tylko jednej błyskawicy lśnienie, w którym połączą się dwie siły (gdyby były rozłączone, niejednoczesne, nie wyszłyby poza zwykły akord). Albowiem jednej błyskawicy lśnienie spełnia rzecz niesłychaną: znosi wszelkie obrachunki. Wymiana, dar, kradzież (jedyne znane postacie ekonomii) dotyczą - każde w inny sposób - przedmiotów różno
Autor:
Roland Barthes
0
27 października
Autor:
Roland Barthes
0
Pragnienie jest wszędzie, ale w stanie miłosnym staje się czymś bardzo szczególnym: tęsknotą.
Autor:
Roland Barthes
0
Albo też: taki, czyż nie jest to przyjaciel? Ten, kto może na chwilę odejść i kogo obraz wówczas się nie rozpada? ,,Byliśmy przyjaciółmi i staliśmy się sobie obcy. Lecz to słuszne i nie chcemy przed sobą tego ukrywać i zaciemniać, jak gdybyśmy się tego wstydzić mieli. Jesteśmy dwa okręty, z których każdy ma swój cel i swą drogę; możemy się skrzyżować i razem dzień święty święcić, jak to uczyniliśmy - i wówczas spoczywały dzielnie okręty w jednej przystani i w jednym słońcu, iż mogło się zdawać, jakby już były u celu i jakby miały
Autor:
Roland Barthes
0
Karma jest łańcuchem (katastrofalnym) działań (ich przyczyn i ich skutków). Buddysta chce się wycofać z karmy, chce zawiesić grę przyczynowości; chce odejść od znaków, zignorować praktyczne pytanie: co robić? Ja nieustannie je sobie stawiam i tęsknię do zawieszenia karmy, jakim jest nirwana. Przeto sytuacje, które szczęśliwie nie wymagają ode mnie odpowiedzialnego zachowania, są przyjmowane przeze mnie, jakkolwiek byłyby bolesne, ze swoistym spokojem; cierpię, lecz nie muszę przynajmniej o niczym decydować; maszyna miłosna (wyob
Autor:
Roland Barthes
0
Demon jest mnogi. Kiedy odpycham od siebie jednego demona, gdy wreszcie skłaniam go (przypadkiem lub w walce) do milczenia, obok podnosi już głowę następny i zaczyna mówić. Demoniczne życie zakochanego przypomina powierzchnię solfatary, wielkie pęcherzyki (wrzące i zamulone) pękają jeden po drugim; gdy jeden opada i się uspokaja, powraca do masy, już nowy odrywa się od niej i pęcznieje. Pęcherzyki ,,Rozpacz", ,,Zazdrość", ,,Odepchnięcie", ,,Pragnienie", ,,Niepewność zachowania", ,,Strach przed utratą twarzy" (najzłośliwszy z demonów)
Autor:
Roland Barthes
0
Ciasnota umysłu: w istocie nie zakładam nic o innym, nic nie rozumiem. To wszystko, co w nim mnie nie dotyczy, wydaje mi się obce, wrogie; odczuwam wówczas wobec niego mieszaninę przerażenia i srogości: obawiam się kochanej osoby i ją potępiam, kiedy już nie ,,pasuje" do swego obrazu. Jestem tylko ,,liberałem": zbolałym dogmatykiem pewnego rodzaju. Pracowita, niestrudzona maszyna do języka, która we mnie huczy - bo dobrze funkcjonuje - wytwarza łańcuch przymiotników: przykrywam innego przymiotnikami, wyliczam jego zalety.
Autor:
Roland Barthes
0
Niekiedy nachodzi mnie ta myśl: zaczynam długo wpatrywać się w ukochane ciało. Wpatrywać się znaczy grzebać: grzebię w tym ciele, tak jakbym chciał zobaczyć, co jest w środku, tak jakby mechaniczna przyczyna mojego pożądania tkwiła w ciele naprzeciw (podobny jestem do dzieci, które rozkładają na części budzik, by zobaczyć, czym jest czas). Przeprowadzam tę operację w sposób zimny i pełen zadziwienia: jestem spokojny, uważny, tak jakbym znajdował się przed osobliwym insektem, którego nagle przestałem się bać. Niektóre części ciał
Autor:
Roland Barthes
0
Raz świat jest nierealny (wypowiadam go inaczej), innym razem odrzeczywistniony (wypowiadam go z trudem). Nie chodzi tu o to, że (jak mówią) w obu przypadkach rzeczywistość wycofuje się tak samo. W pierwszym przypadku opór, który rzeczywistości stawiam, wyraża się przez fantazję: wszystko wokół mnie zmienia wartość wobec funkcji, jaką jest Imaginarium; zakochany rozstaje się wówczas ze światem, czyni go nierealnym, gdyż po swej stronie fantazjuje na temat perypetii czy utopii swej miłości, oddaje się Obrazowi, przy którym wszelk
Autor:
Roland Barthes
0
Poza fetyszami żadnych innych przedmiotów w zakochanym świecie. Jest to świat zmysłowo ubogi, abstrakcyjny, wytarty, wycofany; moje spojrzenie przechodzi przez rzeczy i nie dostrzega ich uroku; jestem głuchy na wszelką zmysłowość - poza zmysłowością ,,ciała wdzięcznego". Jedyną rzeczą świata zewnętrznego, którą mogę skojarzyć z moim stanem, jest kolor dnia, tak jakby ,,pogoda" była jednym z wymiarów Imaginarium. (Obraz nie jest kolorowy ani głęboki, lecz bogaty we wszelkie odcienie światła i ciepła, kontaktujących się z zakochanym
Autor:
Roland Barthes
0
Oznajmić, co się daje, to przywoływać model rodzinny: zobacz, jak się dla ciebie poświęcam albo daliśmy ci życie (- A po cholerę mi to życie! itd.). Mówić o darze to umieszczać go w ekonomii wymiany (poświęcenia, licytacji itd.), po przeciwległej stronie jest wydatek milczący.
Autor:
Roland Barthes
0
Koan buddyjski mówi: ,,Mistrz trzyma głowę ucznia pod wodą, długo, bardzo długo; pęcherzyków powietrza jest coraz mniej, w ostatniej chwili mistrz wyciąga ucznia, przywraca do życia: kiedy zapragniesz prawdy, tak jak pragnąłeś powietrza, dowiesz się, czym ona jest". Nieobecność innego trzyma mi głowę pod wodą; powoli zaczynam się dusić, powietrze rzednie; to w tej duszności odtwarzam swoją ,,prawdę" i wyszykowuję Nieustępliwość miłości.
Autor:
Roland Barthes
0
21 listopada
Autor:
Roland Barthes
0
Cudowny jest ulotnym śladem zmęczenia będącego zmęczeniem języka. Od słowa do słowa tracę siły na inne wypowiadanie z mojego Obrazu wciąż tego samego, na niewłaściwe wypowiadanie właściwości mego pragnienia: podróż, u której kresu moja ostatnia filozofia może jedynie uznać - i stosować - tautologię. Cudowne jest to, co jest cudowne. Albo też: uwielbiam cię, ponieważ jesteś cudowny, kocham się, bo cię kocham. Tym więc, co wieńczy język miłosny, jest to, co go ustanowiło: urzeczenie. Albowiem opis urzeczenia nie może w ostatecznym
Autor:
Roland Barthes
0
←
pierwsza
poprzednia
8
9
10
11
następna
ostatnia
→
Dodaj nowy cytat
Najpopularniejsze tagi
życie(190)
ludzie(140)
miłość(132)
smierc(126)
bóg(112)
praca(102)
kobieta(74)
dzieci(69)
kobiety(66)
prawda(61)
Reklamy