Historia, która kipi humorem, ironią, lekkością. „Jak ograłem PRL. Z gitarą" Witka Łukaszewskiego
Data: 2024-09-30 13:04:20 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 4 min.Polska lat 70. Na drogi wyjeżdża „maluch", piłkarze Kazimierza Górskiego zdobywają olimpijskie złoto w Monachium, a Piotr Kaczkowski puszcza Pink Floydów w „MiniMaxie" - programie radiowej „Trójki". Towarzysz Gierek zastąpił genseka Gomułkę. W naród wstąpiła nadzieja na lepsze życie w socjalistycznej ojczyźnie. Niby ojczyzna rośnie w siłę, lecz nadal trzeba wszystko załatwiać i walczyć z trudnościami dnia codziennego.
Franek Lipa nie daje się zwieść propagandowym hasłom. Trzyma się planu i żyje po swojemu, odnosząc sportowe sukcesy. Jednak los płata mu figla... Dzięki przyjacielowi, Zdzichowi, odkrywa nową pasję – gitarę. Granie i śpiewanie dają mu wolność. I przyciągają spojrzenia kobiet. Tymczasem nad jego studencką głową zbierają się czarne chmury... Warto wybrać się Z gitarą w podróż do PRL-u – z drugim tomem cyklu Jak ograłem PRL autorstwa Witka Łukaszewskiego – ponieważ fabuła kipi humorem, ironią i lekkością. Wszystkich rozbawi, ale i wzruszy!
Do lektury zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina. Dziś na naszych łamach prezentujemy premierowy fragment książki Jak ograłem PRL. Z gitarą:
Stało się! Towarzysz Gomułka Władysław*, nasz umiłowany towarzysz Wiesław, wódz i przywódca, genialny strateg i troskliwy gospodarz, był… i nagle go nie ma!
Nastał grudzień tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego roku.
Jeszcze dziewiętnastego grudnia Gomułka brylował w „Dzienniku Telewizyjnym”, a już następnego dnia nie padło ani jedno słowo na jego temat, ani w radiu, ani w telewizji.
A… skłamałbym. Towarzysze ogłosili tylko, że Wiesław zrezygnował z funkcji genseka z przyczyn zdrowotnych.
Dzień później, niczym królik z kapelusza, wyskoczył towarzysz Gierek.
To miała być nowa gwiazda na tym ich komunistycznym firmamencie, która miała nam „królować” przez najbliższych dziesięć lat… Towarzysz Edward, trzymający dotąd krótko i za mordę Katowice i cały Górny Śląsk. W przeciwieństwie do zawsze ponurego Gomułki zaserwował uśmiech od ucha do ucha już w pierwszym wywiadzie telewizyjnym.
Natychmiast też wstrzymał podwyżki cen i ludzie odetchnę-li przed świętami z ulgą.
A swoją drogą, Gomułka miał szczęście, że towarzysze zostawili go przy życiu. Za Stalina towarzyszy, którzy podpadli, czekała kula w łeb, i to natychmiast. Komuniści takie sprawy mieli opanowane doskonale.
Poprzednik towarzysza Gomułki Władysława, niejaki Bierut Bolesław, pojechał do Sowietów na ich zjazd partii i wrócił w trumnie… Oczywiście z powodów zdrowotnych.
Nam, małym grzdylom z poniemieckiego miasteczka na Ziemiach Odzyskanych, było wszystko jedno. Właśnie zaczęły się fe-rie zimowe, śniegu było co niemiara i przez najbliższe dwa tygodnie nie chciało nam się myśleć o niczym innym poza zabawą na dworze i oglądaniem do południa „Teleferii” na najlepszym, bo jedynym, kanale TVP.
* Stosuję kolejność zapisu: nazwisko, następnie imię w przypadku osób, do których chcę zaznaczyć swój negatywny stosunek.
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Jak ograłem PRL. Z gitarą. Publikację kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,