Porywający thriller obyczajowy, który wciąga bez reszty. „Na fundamentach kłamstw" Wojciecha Zawioły

Data: 2025-04-14 14:38:01 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 6 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Jedno kłamstwo może zburzyć fundamenty nawet najsilniejszej rodziny.

Po śmierci rodziców Michał i Marta zaczynają odkrywać niepokojące fragmenty układanki, której częścią jest ich brat Marek. Od lat nieobecny w ich życiu, okazuje się uwikłany w ciemne interesy. To, co miało być próbą ratunku, szybko zmienia się w podróż przez mroczne zakamarki rodzinnej przeszłości, gdzie każde odkrycie wydaje się bardziej szokujące od poprzedniego.Zerwane więzi, ryzykowne decyzje i sekrety prowadzą rodzeństwo do punktu, z którego nie ma odwrotu.

Na fundamentach kłamstw - grafika promująca książkę

Na fundamentach kłamstw Wojciecha Zawioły to poruszająca opowieść o rodzeństwie i o tym, jak dawne tajemnice mogą zniszczyć to, co wydawało się stabilne i pewne. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Labreto. Dziś na naszych łamach prezentujemy premierowy fragment książki Na fundamentach kłamstw:

ROZDZIAŁ 1

Patrzył po raz ostatni. Właściwie tylko zerkał, bo czuł niewytłumaczalny wstyd. Może nawet zażenowanie. To było takie wrażenie, jakby wyrwał sobie wnętrzności, nie żywiąc do samego siebie żadnych uczuć, żadnych sentymentów, i wrzucił je do worka na odpady. Gdyby próbował opisać to mniej brutalnie, to powiedziałby, że czuje się, jakby napisał autobiografię, a potem, po kolejnym wnikliwym przestudiowaniu tekstu, wyrzucił pierwszą jej połowę, zapominając o tym, co opisywała. Oczywiście tak naprawdę nie zapomniał, tylko po prostu ją wykreślił, sprawił, że ta część jego życia zniknęła.

I jeszcze miał wrażenie, że on do niego mówi. Zadaje pytania, na które nie chciał i chyba nie potrafił odpowiedzieć.

– Nie chcesz mnie? Naprawdę mnie oddajesz? Komuś innemu? I nawet jeszcze nie wiesz komu? Naprawdę? Za mało przeżyliśmy? Za mało dla ciebie zrobiłem?

No tak. Był schronieniem, był azylem, był jego dzieciństwem i wczesną młodością. Był jego tatą, mamą, jego całą rodziną. Był jego porażkami i zwycięstwami. Był jego nauką, jego zabawą, grą w cymbergaja i jego muzyką. Był jego intymnością… Był początkiem i końcem wszystkiego.

Pewnie już nie przekroczy jego progu. Nawet chyba już nie chciał. Nie wyobrażał sobie spacerowania po kolejnych pomieszczeniach, rozglądania się po salonie i patrzenia w lustro w łazience. Nie chciał pokonywać stopni skrzypiących schodów. Kiedyś ten dźwięk go denerwował, ale od kiedy tu nie mieszkał, brzmiał jak słowo „dom”. Kiedyś drażniący uszy, wrzynający się w małżowinę, dziś ciepły i poruszający.

I nie wyobrażał sobie stania w pokoju na górze, który kiedyś był jego pokojem dziecięcym, a później nastoletnim. Nie chciał widzieć siebie sprzed piętnastu czy dwudziestu lat, z okrągłą dziecięcą buzią, a potem twarzą pokrytą pryszczami. Nie chciał patrzeć w kąt, w którym stało jego łóżko. Właśnie na tym łóżku trzymał siostrę za rękę, kiedy się bała. Na tym łóżku czasem siłował się z bratem.

Potem były nowe łóżka, na których już nigdy nie siłował się z bratem i nie trzymał siostry za rękę. Dorośli. Każde z nich miało swoje łóżko i pilnowało swojej przestrzeni. I tak już zostało. Każde z nich prowadziło własne życie, nie dopuszczając do niego zbyt blisko swojego rodzeństwa.

I nie chciał na to łóżko patrzeć, bo na nim po raz ostatni widział, jak mama całuje tatę… A może to tata całował mamę?

Nie miał pewności. Potem już nigdy ich na tym nie przyłapał. W ogóle nigdy ich na niczym nie przyłapał. Jego koledzy opowiadali, że widzieli to i tamto, a on nic. W końcu doszedł do wniosku, że w ogóle „tego” nie robią.

Zerknął na tył domu. To tam ganiali się z kumplami, było dużo miejsca. Choć może to oni po prostu byli tacy mali. Teraz w ogóle wszystko było tutaj mniejsze. Ten dom, ta posesja, nawet ulica.

Na ogrodzie kopał piłkę. A kiedy przyszedł czas fascynacji Agassim, odbijał piłkę tenisową o mur domu, zostawiając małe okrągłe ślady. I tylko to go w tenisie bawiło.

Potem już tylko parkował tam samochód. Teraz też tam stanął. Zaraz otworzy bramę i stąd wyjedzie, ostatni raz. Spodziewał się, że będzie płakał, ale łzy nie przychodziły. Chyba nie wierzył, że to się naprawdę dzieje. Bo to jego część, a jak wyrwać z siebie jedną z części? I tylko ten wstyd czuł. Powinien go zatrzymać.

Sąsiad pojawił się nagle za jego plecami.

– Będziesz tu zaglądał?

Nie wiedział, co odpowiedzieć. Nie będzie tu zaglądał, ale te słowa nie przeszłyby mu przez gardło. Są lekceważące dla tego miejsca. I ludzi. Choć ludzi miał gdzieś.

– Będę – odpowiedział w końcu bez przekonania.

– A Marta? A Marek?

Sąsiad był uparty. Jakby faktycznie mu zależało, by tu przyjeżdżali. Stefan Hamak. Bez hamaka w swoim ogrodzie. Ma w nazwisku, to po co mu w ogrodzie. Zawsze tak mówili. Z Martą i Markiem. I z tatą. Mama nie lubiła żartować z ludzi.

– Nie wiem, czy będą – rzucił, choć wiedział, że nic ich tu już nie przyciągnie. – Do widzenia – powiedział, wyciągając dłoń.

Sąsiad ścisnął ją mocno, oczy miał zaszklone. Było mu przykro. To nie był zły człowiek. Nigdy nie słyszał, by zrobił komuś coś złego.

Otworzył bramę. Wyjechał tyłem. Zamknął bramę. Tak robił od kilku lat, zawsze z obietnicą, że wróci. Teraz już nie obiecuje.

Zatrzymał się na ulicy. Patrzył na dom, jakby obejmował go obiektywem szerokokątnym. Całość mieściła się w kadrze. I ta tabliczka: „Na sprzedaż”. Kłucie.

Przez chwilę zastanawiał się, czy zadzwonić do Marty, żeby powiedzieć jej, że coś się właśnie skończyło. I do Marka. Ale do niego nawet nie miał aktualnego numeru. I to chyba od roku.

Marta i Marek. Rodzice ponoć dawno temu wymyślili, że dzieci będą miały imiona na „M”. Nikt nie wie dlaczego. Pierwszy był Marek, trzecia Marta. On był drugi. Michał.

Książkę Na fundamentach kłamstw kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Na fundamentach kłamstw
Wojciech Zawioła3
Okładka książki - Na fundamentach kłamstw

Jedno kłamstwo może zburzyć fundamenty nawet najsilniejszej rodziny. Po śmierci rodziców Michał i Marta zaczynają odkrywać niepokojące fragmenty układanki...

Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje