To może być duża sprawa. Fragment książki „Jesień zapomnianych"

Data: 2022-05-06 09:13:43 | Ten artykuł przeczytasz w 5 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Październik 1966 roku. Krystyna Wojciechowska bez większego przekonania studiuje prawo. Trzy lata wcześniej w tajemniczych okolicznościach zniknął w Tatrach jej brat, Roman. Rodzina żyje w zawieszeniu, nie chcąc przyjąć do wiadomości, że jeden z jej członków już nie wróci.Tymczasem na katowickich Drugich Szopienicach młody mężczyzna, Karol Fiszel, znajomy z dzieciństwa Krystyny, odbiera sobie życie. Wiesza się. Po pogrzebie okazuje się, że to nie pierwszy taki zgon w tamtej okolicy, a co więcej, wcześniejszymi interesował się Romek niedługo przed zaginięciem. W nadziei, że obie sprawy jakoś się ze sobą wiążą, Krystyna pomaga lokalnemu dziennikarzowi dotrzeć do rodzin zmarłych. Nad jesiennym śledztwem tej połączonej przez czysty przypadek pary unosi się złowrogi cień Wampira z Zagłębia, seryjnego i nieuchwytnego zabójcy kobiet...

Obrazek w treści To może być duża sprawa. Fragment książki „Jesień zapomnianych" [jpg]

W powieści Jesień zapomnianych – finałowej odsłonie swej trylogii Anna Kańtoch w zawikłaną kryminalną intrygę zręcznie wplata pytania o zadziwiające zdolności ludzkiej psychiki. Jak wiele potrafimy zracjonalizować, wybaczyć, zapomnieć, a ostatecznie po prostu wyprzeć, żeby żyć dalej? Gdzie przebiega granica, za którą staje się to niemożliwe? Co trzeba zrobić, by przestać być ,,dobrym chłopcem"?

Do lektury ostatniego, najbardziej mrocznego tomu trylogii Anny Kańtoch zaprasza Wydawnictwo Marginesy. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach mogliście przeczytać premierowy fragment książki Jesień zapomnianychDziś czas na kolejną odsłonę tej historii:

Milczałam. Mój brat kiedyś – być może nawet wtedy, w kawiarni, gdy rozważaliśmy, czy kobieta w ciemnych okularach może być szpiegiem – zarzucił mi, że nie mam wyobraźni. Ale to nieprawda. Mam wyobraźnię, choć moja koncentruje się nie na abstrakcyjnych fantazjach, tylko na tym, co faktycznie może się zdarzyć. Albo co mogło się zdarzyć. Dlatego bez problemu przywołałam w głowie obraz tamtego strychu: zapach grubej warstwy kurzu zmieszany z mydlaną wonią schnącego prania, promienie słońca wpadające przez wąskie okna, gruchanie i trzepot skrzydeł gołębi, które przysiadają na parapetach i zaglądają ciekawsko do środka. Cisza i w tej ciszy poskrzypywanie sznura, ciało obracające się wolno wokół własnej osi, aż wreszcie nieruchomieje, kształt zarysowany ciemnością na jasnym prostokącie światła, w którym wirują szare drobinki. 

– Czego właściwie ode mnie oczekujesz? – zapytałam, chociaż znałam odpowiedź. Resztki niedojedzonego ciastka rozpływały się na talerzyku, kawa w filiżance całkiem już wystygła. 

– Rodziny tych chłopaków nie chcą ze mną rozmawiać. To znaczy na początku trochę mówili i nawet dali mi te zdjęcia, ale szybko rozeszła się plotka, że chcę napisać o ich bliskich sensacyjny artykuł, i nabrali wody w usta. 

– A chcesz napisać sensacyjny artykuł? 

– Dlaczego nie? – Znowu ta szczerość, na wpół rozbrajająca, a na wpół irytująca. – Na tym polega moja praca. To może być duża sprawa, może nawet coś kalibru zagłębiowskiego wampira. A o nim nie wolno pisać. 

– Naprawdę wierzysz, że ktoś zabił tych chłopaków? – Przyłapałam się na tym, że zaczęłam o nich myśleć „chłopcy”, a nie „mężczyźni”, choć przecież cała piątka była już dorosła, mieli pracę, a przynajmniej w jednym przypadku także żonę i dzieci. Może sprawiły to zdjęcia, na których wszyscy z wyjątkiem Ryszarda wydawali się tacy młodzi, niewinni i bezbronni. 

– Nie wiem – przyznał Łukasz. – Jeśli tak, to morderca jest niesamowicie sprytny. Istnieje też inna ewentualność: może ktoś ich do tego namówił. 

– Żeby powiesili się ze związanymi z tyłu rękami?

Wzruszył ramionami.

– To nie brzmi zbyt prawdopodobnie, wiem, ale na Drugich Szopienicach dzieje się coś złego. Ze mną nikt już nie chce rozmawiać... 

– Ale ze mną będą chcieli.

Skinął głową.

– Słyszałem, jak matka Karola Fiszela zapraszała cię do siebie. Mogłabyś ją odwiedzić i trochę popytać.

– Jak prawdziwy szpieg. – Uśmiechnęłam się, myśląc o kobiecie w ciemnych okularach. Łukasz nie zrozumiał, odpowiedział jednak uśmiechem. 

– Trochę tak. Możesz zabrać ze sobą tę teczkę i przejrzeć ją w domu na spokojnie. Skontaktuję się z tobą... Masz w domu telefon? 

– Mam i mogę ci podać numer, ale niczego nie obiecuję. 

– Jasne. – Zdobył się na tyle przyzwoitości, by udawać, że mi wierzy, choć już wtedy oboje wiedzieliśmy, że się zgodzę. Łukasz należał do ludzi, którzy błyskawicznie rozpoznają słabości innych i wiedzą, jak nimi manipulować, ja zaś pod pewnymi względami stanowiłam typ idealnej ofiary. Wystarczyło pomachać mi pod nosem szansą na dowiedzenie się, co przydarzyło się mojemu bratu, a już gotowa byłam rzucać wszystko i biec z pomocą. 

W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Jesień zapomnianych. Powieść Anny Kańtoch kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Jesień zapomnianych
Anna Kańtoch13
Okładka książki - Jesień zapomnianych

Październik 1966 roku. Krystyna Wojciechowska bez większego przekonania studiuje prawo. Trzy lata wcześniej w tajemniczych okolicznościach zniknął w Tatrach...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Sekrety domu Bille
Agnieszka Janiszewska
Sekrety domu Bille
Morderstwo z malinką na deser
Monika B. Janowska
Morderstwo z malinką na deser
Witajcie w Chudegnatach
Katarzyna Wasilkowska
Witajcie w Chudegnatach
Déja vu
Jolanta Kosowska
 Déja vu
Freudowi na ratunek
Andrew Nagorski
Freudowi na ratunek
Do roboty!
Katarzyna Radziwiłł
Do roboty!
A wokół nas pomarańcze
Weronika Tomala
A wokół nas pomarańcze
Imperium
Conn Iggulden
Imperium
Meduzy nie mają uszu
Adle Rosenfeld
Meduzy nie mają uszu
Pokaż wszystkie recenzje