Gdybym czytając nie wiedziała, że Edmund Bojanowski jest błogosławiony powiedziałabym, że jest to dziennik jakiegoś szlachcica z Wielkopolski zaangażowanego w dobroczynność podczas Zaborów.
Jego dziennik pisany jest tak po... ludzku... a to pisze, że wypił kawę, a to poszedł do kościoła... To była jego szara codzienność i dzięki takiej codzienności Edmund wskazuje nam, że i ty człowiecze w swojej szarej codzienności możesz zostać świętym. Jego wielkim pragnieniem było zostać księdzem, ale niestety albo i stety los pokierował życiem inaczej i nim nie został, ale jako osoba świecka założył Zgromadzenie zakonne, które istnieje do dziś i działa według zasad, które ustalił i powołań nie brakuje. Co miał takiego w sobie ten zwykły szlachcic, że nadal przyciąga tłumy dziewcząt do służebniczek? Przeczytaj, a się dowiesz. Zachęcam!
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Pax
Data wydania: b.d
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 388
Tytuł oryginału: Dziennik 1853 - 1871
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
owuwu