"Ogień w moich żyłach zareagował natychmiast. Na dłoni pojawił się płomień – żywy, rozszalały, gotów mnie chronić, choć wiedział, że Colton nie stanowił zagrożenia."
📚Echa klątwy📚 to krótka, aczkolwiek przyjemna książeczka. Wiem, co piszę, przeczytałam ją w około godzinę. Idealnie nadaje się jako odskocznia od życia codziennego, a przy tym nie zajmuje wiele czasu.
Niestety z racji niewielkiej objętości, nie zajmuje też wielu emocji... bądź raczej zbyt wielu ich nie wywołuje. Wszystko dzieje się szybko, są duże przeskoki w czasie i akcji, a czasem podczas jednej sceny jako czytelniczka miałam wrażenie, że... jest tu mało. I oczywiście zdaję sobie sprawę, że krótka forma nie pozwala na rozwój wielu wątków, a w wypadku #mokrejbajki jak wskazuje #, opowieść skupia się głównie na konkretnym wątku - relacji między głównymi bohaterami. Niemniej czuję niedosyt w wielu przypadkach.
Kluczową sprawą dla 📚Echa klątwy📚 jest właśnie tytułowe echo klątwy rzuconej przez rozżaloną i zranioną czarownicę, która doprowadziła do międzyrasowej nienawiści. I tu cieszę się, że padła wzmianka o klątwie oraz okolicznościach, w jakich padła, ale względem niech mam mieszane uczucia. Przede wszystkim nie gra mi trochę zestawienie czasu z miejscem...
Z historii wynika, że stado wilkołaków geograficznie żyje w pobliżu plemienia czarownic, a sprawa z klątwą była dość "głośna" w czasach jej rzucenia. Tymczasem o klątwie opowiada Coltonowi dziadek, który żył w tamtych czasach i pamięta to z "pierwszej ręki", ale kiedy Liora poznaje opowieść od rodziców, mamy wrażenie, że babcia Liory żyjąca w podobnym czasie dowiedziała się o całym przekleństwie ze... snu?
Sama klątwa również zakłada dużo wybojów w relacji między czarownicą a wilkołakiem, którzy zostaną złączeni losem, zanim osiągną szczęście. W końcu to bajka, więc jakby odgórnie czytelnik liczy na happy end, ale nie powiem, czy zasadzie. Bajki ze złym zakończeniem też się zdarzają. Niemniej brakowało mi tych wybojów, a te opisane w większości nie nastręczały większych problemów. Niestety jest to w dużej mierze wynik drobnej formy historii, bo jestem pewna, że gdybyśmy dostali dłuuuższą bajkę, wyszłoby to tylko na plus zarówno dla czytelników, jak i dla samej historii.
Do gustu przypadli mi bohaterowie, a konkretnie ich silne charaktery. Liora, czarownica ognia i Colton - silny alfa watahy to nie chucherka, którymi smaga wietrzyk. Każde z nich ma swoje zdanie, swoją wizję przyszłości i granice, które wypadałoby zatrzeć dla wspólnego dobra... lecz tu pora na kompromis, a to nie jest proste.
Spicy sceny nie zostały spisane w sposób żenujący, a to ogromny plus. Autorka pominęła w opisach słownictwo wywołujące śmieszki czy buraczany rumieniec i dziwne wizje w głowie. Cieszę się, bo tego bałam się najmocniej. Dobra scena ero, w dodatku nie jedna, wbrew pozorom nie jest prosta do napisania, a tu wyszło świetnie.
Mocne przeskoki czasowe są zabiegiem zrozumiałym, ale... nie pogniewałabym się za rozbudowanie całej opowieści. Wątek klątwy i uczucia między "wrogami" świetnie sprawdziłby się również przy nakreśleniu innych elementów świata, w którym rozgrywa się akcja, zwłaszcza że ten przenosi nas w realia fantasy.
Podsumowując, 📚Echa klątwy📚 oceniam dobrze. Nie jest to arcydzieło czy książka, po którą musiałabym sięgać, ale też nie ocenię jej jako kiepską pozycję. Tytuł lekki i przyjemny, w sam raz do chwilowego zapomnienia się w tekście.
[współpraca barterowa] [współpraca recenzyjna]
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2025-03-14
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 95
Dodał/a opinię:
Alexia_Berg