O wielkości i nieprzeciętności tej książki przemawia fakt, że od premiery minęło bardzo niewiele, a już ma dzisiątki recenzji. Widać, że czytalnicy czekali na tę powieść.
Cieszę się, że nie umknęlo mi nazwisko Jakuba Małeckiego i mogę nakarmic swoją duszę jego przepięknymi historiami.
"Rdza" wpisuje się w kanwę narracji, które bohaterami czynią zwyczajnych ludzi, z najbliższymi nam wszystkim sprawami- świadomością przemijania, nieustanną próba ocalenia najdroższych sercu wspomnień, z zyciem, na które składa się milion nieistotnych spraw, które w ostatecznym rozrachunku budują nasza tożsamość i ze śmiercią, która jest alter ego tego życia.
Każdy z bohaterów plecie swoją historię na tle przyrody, niezmiernie waznego motywu powieści Małeckiego. Nić, splątaną z innymi, tworzącą swoista pajęczynę połączeń i relacji międzyludzkich.
Historia nienachalnie, w tle, ale znacząco wpływa na losy postaci. Czas płynie jak w naszym życiu- początkowo powoli, by potem gnac na złamanie karku, ku nieuchronnemu kresowi.
Spójna, przemyslana kompozycja, cudowna proza godna klasyków polskiej literatury; a w niej Szymon Stawny, jego babcia Tośka i inni mieszkańcy Chojen. Żyjący blisko, jak moi sąsiedzi z rodzinnej wioski; znajomi, bliscy, ważni.
Jestem oczarowana ta historią, głęboko poruszona, myślę o niej i otym, co ukryte pod słowami- o tym, co najważniejsze. Z całego serca dziękuję czlowiekowi, ktory potrafi tak pisać.
"Stary Kłoda mówił. Że tak to już w życiu bywa. Nic nie jest na zawsze. ale nie trzeba się gnębic, bo może będzie lepiej."
Cóż ważniejszego można powiedzieć drugiem człowiekowi? Można tylko, po prostu, być obok. I jak Tośka kupić nową pralkę, by zabawki miały bezpieczne schronienie w starej...
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2017-09-27
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 288
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
szmaragdova
Są marzenia niewarte swojej ceny i cuda przemienione w klątwy. Zło przychodzi cicho. Ukradkiem. PRZEMYCONE. Nieszczęśliwi ludzie- sfrustrowany pracownik...
Jestem błyszczącym, jasnym wężem i sunę przez poszycie. Głęboko we mnie tkwi gorące miejsce, które pulsuje w rytm lasu. Kiedyś miałem twarz i imię. ...