Czasem trafia się na książkę, która od razu przyciąga nie tylko tytułem czy okładką, ale przede wszystkim swoim klimatem, takim cichym szeptem, który mówi: „to historia dla Ciebie”. Właśnie tak było, gdy sięgnęłam po „Dwór w Czartorowiczach” Moniki Rzepieli, debiutancką powieść, która od razu poczułam, że będzie mi bliska. Autorka ma już siedem książek na swoim koncie.
Zawsze lubiłam książki, w których tło historyczne przenosi mnie w inne czasy, a losy bohaterów splatają się z wydarzeniami, które choć minione, wciąż potrafią wzruszać, poruszać, budzić emocje. A jeśli na dodatek mam do czynienia z sagą rodzinną, pełną uczuć, rozterek, codzienności i wielkich chwil – wiem, że to lektura dla mnie idealna.
Tę książkę wybrałam z potrzeby oderwania się od codzienności, z chęci zatopienia się w świecie, gdzie życie płynęło wolniej, ale nie mniej intensywnie. I nie zawiodłam się.
Poznałam Ewę Jabłońską, pannę z dobrego domu, spokojną, odpowiedzialną, wrażliwą. Wychowaną w tradycji, mocno związaną z rodzinnym dworem w Czartorowiczach. I Igę Branicką, żywszą, odważniejszą, bardziej impulsywną, choć równie głęboko przeżywającą wszystko, co ją spotyka. Obie różne, a jednak tak pięknie ze sobą splecione przyjaźnią i wspólnym dorastaniem. To właśnie one stały się dla mnie drogowskazem tej historii, dwie młode kobiety, które muszą odnaleźć się w świecie pełnym konwenansów, obowiązków i niespełnionych marzeń.
Zachwyciło mnie to, jak pięknie została ukazana codzienność jakim jest świat dworu, jego rytm, rozmowy przy stole, szeptane modlitwy, wyciszone dramaty, ale też chwile radości, na które czeka się z utęsknieniem. Wszystko to oddane w sposób tak plastyczny, że chwilami czułam się, jakbym naprawdę tam była z nimi, przy nich. A może w nich?
Były momenty, kiedy ściskało mnie w gardle, kiedy nadzieja mieszała się z niepokojem, ale też chwile, które przynosiły ciepło, jak cichy promyk słońca przez okno. Uwielbiam takie książki, które pozwalają zapomnieć o wszystkim dookoła, zatrzymać się i po prostu być z bohaterkami, z ich myślami, w ich świecie. To była historia, która mnie ukoiła, a jednocześnie zostawiła ze wzruszeniem i refleksją.
„Dwór w Czartorowiczach” to opowieść o miłości, o życiu w zgodzie z tradycją i sercem, o trudnych wyborach i o chwilach, które potrafią dać nadzieję nawet w najciemniejsze dni. To opowieść o kobiecej sile, o czekaniu, o rozczarowaniach, ale też o cichym szczęściu, które potrafi zakwitnąć nawet wśród trudnych okoliczności.
Polecam tę książkę każdemu, kto tak jak ja, kocha zanurzyć się w klimacie dawnych lat, śledzić losy bohaterów i odnajdywać w ich przeżyciach cząstkę siebie.
To była piękna literacka podróż. I wiem, że z wielką przyjemnością sięgnę po kolejne tomy tej sagi.
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2017-09-04
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 304
Dodał/a opinię:
Poczytajzemna
Napisana z epickim rozmachem powieść ukazuje świt nowych idei będących konsekwencją przyjęcia chrztu przez Mieszka I. ...
XVII wiek. Zamojskiemu patrycjuszowi Dantyszkowi sprzyja fortuna. Jego zakład złotniczy odwiedzają znamienici mieszkańcy Zamościa. Złotnik korzysta z uroków...