Nie ukrywam tym razem oceniłam książkę po okładce i tytule - od razu mi się spodobała i wiedziałam, że muszę ją mieć w swojej kolekcji. Nie znałam autorki Lucy Dillon wcześniej i dlatego spodziewałam się,że będzie to lekka opowieść o kobiecie jej wiernym przyjacielu psie i poszukiwaniu szczęścia i miłości. Po części tak jest, ale nie jest to wcale typowa lekka opowieść, a wręcz przeciwnie. Juliett to młoda kobieta, lekko po trzydziestce, ale już bardzo doświadczona przez los. Cierpi po śmierci ukochanego męża, a opisy przeżywanej przez nią żałoby są tak prawdziwe,że chwytają za serce i wyciskają łzy. Jak można sobie poradzić w czasie żałoby? Recepta jest prosta wystarczy wyjść z domu, bo " świeże powietrze na wszystko pomaga". Juliett na wiele szczęścia, bo jej kochająca rodzina wspiera ją w tym trudnym czasie, a jej mama wpada na pomysł jak ją wyrwać z domu. Zaczyna się od niewinnej prośby o wyjście na spacer z psem Coco tak przy okazji gdy Julliet będzie wyprowadzać swojego psa Mintona (prawda,że ładne imię dla psa?) I tak zaczyna się historia Julliet,
Na prawdę warto przeczytać i zobaczyć jak potoczą się losy Juliett i czy i jak poradzi sobie z żałobą po mężu.Koniecznie z paczką chusteczek pod ręką.
A na koniec cytat z książki, który mi się bardzo spodobał:
,,Życie to nie jest długi wiersz. To książka, która składa się z wielu rozdziałów. Co jakiś czas robi ci się smutno a potem odwracasz stronę, żeby zobaczyć, co będzie dalej''.
Informacje dodatkowe o Spacer po szczęście:
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2011-10-04
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
978-83-7648-941-4
Liczba stron: 400
Dodał/a opinię:
Anna Iwańska
Sprawdzam ceny dla ciebie ...