Twórczość Poświatowskiej to mój "fiś" od zawsze. Mam wszystkie Jej tomiki poezji, opowiadania, bajki, listy, "Opowieść dla przyjaciela" i książki o Niej- wspomnienia, opracowania. Jak mogłabym tę pominąć?
Niniejszy tom zawiera listy Ireneusza Morawskiego pisane do Haliny Poświatowskiej w czasie od 24.09.1957 do 01.01.1963 roku.
Teraz, gdy nie żyją już Oboje, czyta się to z jakimś żalem.
Morawski pisze: "[...] pytam, czy tamto niespełnienie legło jakimś cieniem na moje późniejsze życie? Nie wiem. Nie sądzę. [...]"
Pisze to z perspektywy ponad 40 letniej rozłąki i ta cezura czasowa ma tu niebanalne znaczenie. Z jego korespondencji bowiem na końcu wieje rozpaczą i chłodem, przejmującym niczym symboliczny, stygnący piec, opisany w ostatnim liście.
Wiele mówi też jego wspomnienie o Halinie zamieszczone na końcu tomu. Zawsze znałam to tylko z Jej, nieco narcystycznej, relacji. Jako czytelnik jestem usatysfakcjonowana, a jednocześnie mam jakieś delikatne, ale nie dające się wybić z głowy poczucie, że zrobiłam coś niestosownego- zajrzałam w coś, co nie było powołane dla niczyich oczu. I mylisz się odbiorco moich słów sądząc, że w epistołach Morawskiego są wyznania miłości- nic z tych rzeczy.
Jego listy to gra słów, zabawa, wygibasy, za którymi dopiero ukryte są żywe uczucia. To też subtelna relacja tamtych czasów i wielki zapis tęsknoty za kimś, kto wyjeżdżając do Ameryki na operację serca mentalnie i emocjonalnie wyjechał na zawsze, pomimo późniejszego powrotu do Polski.
Z tylu głowy pozostają pytania- czy była jakaś szansa, by mogło Im się udać? Czy od początku byli dla siebie tylko właśnie owym, genialnym niespełnieniem?
Polecam gorąco, pomimo smutku, jaki mnie ogarnął po tej lekturze.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2017-10-10
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 240
Dodał/a opinię:
szmaragdova