Życie z chorym dzieckiem było jak rollercoaster, pełne wzlotów i upadków.
Sunęła przez główną płytę, niosąc gdzieś w środku małą żałobę po tym, co mogło być, a nie było. Pomyślała, że czas wracać w cień Babiej Góry.
Znów była w tym samym miejscu co kiedyś. Stała samotnie pod pomnikiem Adama Mickiewicza. Rynek świecił pustkami. Nie było turystów, kwiaciarek, mimów.
To nie była ta sama kobieta, która przed chwilą gładko mijała się z prawdą. Coś się z nią stało. Zajda miała wrażenie, jakby się popsuła.
Owszem, kochała córkę. Kasia była najlepszym, ale i najgorszym, co ją w życiu spotkało. Dziewczynka rosła i opieka nad nią stawała się ponad jej siły.
Lokum Marty Kuc trudno było nazwać zwykłym mieszkaniem w bloku. Był to dwupiętrowy apartament z tarasem.
– Ano, wieści po Zawoi jak holny lotojo predko. Opwiodoj, sikorecko, co tam w grodzie Kraka? Bo my tu z twojo matulo sie frasujemy o ciebie.
Nie pamiętała już, kiedy miała spokojną noc. Taką, gdy po wieczornej kąpieli kładziesz się do łóżka. Czujesz przyjemny ciężar kołdry, wtapiasz się w poduszkę i spokojnie zamykasz oczy, oczekując na sen.
Kraków, jak perz w ogrodzie, rozpleniał się z roku na rok, wydzierając z natury kolejne hektary. Zapełniał je marketami, blokami i domami jednorodzinnymi. Pochłaniał w swych czeluściach drzewa, krzewy i łąki.
Niebo nad miastem wyglądało jak mokra szmata. Wszędzie panoszyła się bura szarość.
Jego ciałem wstrząsnął szloch. Wsadził do ust róg poduszki, aby stłumić płacz. Nie chciał być już pocieszany. Przez nikogo. Nigdy więcej.
Życie z chorym dzieckiem było jak rollercoaster, pełne wzlotów i upadków.
Książka: Więcej niż jedno życie
Tagi: zycie, choroba