"Sarai z trudem przełknęła ślinę. Teraz, kiedy już zdążyła odwiedzić sny Minyi, słowa te nabrały znaczenia, którego poprzednio nie znała. Nie miała pewności, czy nie myliła się co do Ellen, lecz jeśli tak, usłyszała prawdę. Grzeczne dziewczynki nie zabijają opiekunek i nie przeczołgują niemowląt przez zwłoki, chcąc ocalić im życi. Grzecznie dziewczynki nie zabijają. One umierają. "
Pchełka przynosi na serwetce tabletki. Raz, dwa, trzy – podopieczna toczy tabletki po serwetce. Toczy, liczy, liczy, toczy… Patrzy na Pchełkę i mówi, że wczoraj nie miała ich tyle. Ruchliwa Pchełka biega, toczy, liczy, liczy, toczy, biega i mówi po swojemu, że wczoraj też dostała takie same. Ja, jako że kobieta o imieniu Demencja była mi wtedy jeszcze obca, a Pchełka sprawiała wrażenie nieco chaotycznej, z przerażeniem patrzyłam na wszystko. Sytuacja jeszcze nieraz się powtórzyła. Miałam wrażenie, że opiekunka jest nierozgarnięta i niechcący truje podopieczną, wydając złe tabletki.
Ucieka, biegnie. Szybciej niż kiedykolwiek była w stanie. Powietrze wypełniajej płuca, serce wali, nawet nie wie, dokąd biegnie ani jak długo chce byćdaleko. Wie tylko, że pragnie się znaleźć jak najdalej od domu. I udaje jej sięto.
Ujmuje jej twarz w dłonie, przybliża się do niej i obdarza ją długimpocałunkiem, bardzo długim, takim, który sprawia, że Gioia zapominao mijającym nieubłaganie czasie.