"Śpij, mój chłopcze,
Śpij -- i zbudź się mężczyzną.
Już koń osiodłany i napięta cięciwa,
Czasy cię wzywają. Narody czekają."
Jest rok 1923, Diejew, młody weteran wojny domowej w Rosji, dostaje rozkaz przewiezienia pięciuset dzieci w wieku od 2 do 12 lat z dotkniętego klęską głodu Powołża do Samarkandy. Przez lata służby w transporcie woził wszystko, co mogło poruszać się po torach: od zarekwirowanego ziarna i bydła po tłuszcz wielorybi w cysternach. Nigdy jednak dzieci. Mimo to z zapałem przystępuje do wykonania zadania. Nie zrażając się licznymi przeciwnościami i wykazując się nieoczekiwaną pomysłowością, kompletuje skład eszelonu oraz wyposażenie wagonów, zbiera załogę i pasażerów - sieroty z okolicznych domów dziecka. Wyruszając w tę podróż, Diejew nawet nie przypuszczał, jak wielu wyzwaniom będzie musiał sprostać i jak bardzo zmieni się jego życie.
Eszelon do Samarkandy to trzecia po powieściach Zulejka otwiera oczy i Dzieci Wołgi książka Guzel Jachiny, której akcja rozgrywa się we wczesnym okresie sowieckim. Tym razem autorka stworzyła na podstawie historycznych przekazów przejmującą opowieści o dramacie głodujących, bezdomnych dzieci skazanych przez los na życie na marginesie społeczeństwa. Inspiracje czerpane ze źródeł znalazły odzwierciedlenie nie tylko w fabule powieści, ale także w warstwie językowej, a szczególnie w przydomkach nadawanych sobie przez dziecięcych bohaterów.
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: 2023-09-27
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 500
Tytuł oryginału:
Powieść ta należy do tego rodzaju literatury, który, jak się zdawało, zniknął całkowicie wraz z rozpadem Związku Radzieckiego. Istniała wspaniała...
,,Dzieci Wołgi" to nowa powieść Guzel Jachiny, której debiutancka powieść ,,Zulejka otwiera oczy" zdobyła serca krytyków i czytelników, przynosząc autorce...
Przeczytane:2023-11-15, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2023, Egzemplarz recenzencki, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, czytam regularnie, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023,
Kto raz przeczyta książkę Guzel Jachiny, prawdopodobnie będzie czekać na kolejne. Ja tak miałem, wiele osób na bookstagramie również i chyba nie ma w tym nic dziwnego. Trudno nie docenić konsekwencji pisarki w przedstawianiu świata, który w przeciwnym razie mógłby zostać zapomniany – mieszanie niemal dokumentalnej dokładności opisu z elementami baśniowej narracji stały się jej znakiem rozpoznawczym. Nie inaczej jest w przypadku najnowszej powieści, Eszelonu do Samarkandy.
Diejew, główny bohater opowieści, to młody mężczyzna, weteran walk w trakcie wojny domowej, który w nowym radzieckim kraju pracuje w transporcie kolejowym. Kiedy zostaje naczelnikiem eszelonu, jego zadaniem staje się przewiezienie pięciuset dzieci z Kazania do Samarkandy. Śledząc kolejne stacje w podróży pociągu Diejewa, można zauważyć, że trasa wynosi ponad 3500 kilometrów. Choć wyposażony w odpowiednie dokumenty i zezwolenia, naczelnik będzie musiał walczyć o każdą przebytą wiorstę, każdy dzień drogi i każdego pasażera. W świeżym Związku Radzieckim brakowało wszystkiego, a parowóz potrzebuje opału i części wymiennych, dzieci ubrań, leków i przede wszystkim jedzenia. Na wygłodzonym Powołżu nie ma co liczyć na porządny posiłek, ba, nawet na głodową rację. Diejew, w towarzystwie, bo nie zawsze przy wsparciu, twardej jak skała komisarz Białej, felczera Buga, kuchcika Memeli i kilku kobiet do opieki nad dziećmi, przedziera się przez krainę biedy i głodu do swojej ziemi obiecanej, Samarkandy, gdzie czeka na pasażerów eszelonu słońce, winogrona i szczęście.
Jachina po raz kolejny zabiera czytelnika do pierwszych lat Związku Radzieckiego, rozpoczynając podróż na Powołżu, by kierować się bardziej w stronę stepów i pustyni na wschodzie i południu. Na każdej mijanej stacji, poza zmieniającymi się okolicznościami przyrody i warunkami atmosferycznymi, wszystko wygląda tak samo – braki w zaopatrzeniu, umierający ludzie i prawie wszędzie niezachwiana wiara w Partię. Autorka umiejętnie przedstawia nastroje społeczne tamtych czasów, a także na przykładzie bohaterów jadących w pociągu i tych spotykanych po drodze kreśli przykładowe biografie ludzi, którzy musieli się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Szperanie w tekstach źródłowych zaowocowało stworzeniem namacalnego wręcz świata, w którym bardzo ważne są szczegóły. W książce wiele jest fragmentów poświęconych dzieciom i ich przydomkom, które same sobie nadały - dziesiątki, czy nawet setki przewijających się ksywek nie powstało w głowie autorki, lecz wzięło się ze źródeł, o czym mowa w komentarzach na końcu tekstu.
Pozostaję pod wrażeniem stylu, w jakim pisze Jachina. Eszelon do Samarkandy przepełniony jest śmiercią i walką z przeciwnościami rzucanymi przez świat, a mimo całego brudu na pierwszy plan potrafi wybić się piękno ludzkiego poświęcenia, wiary w pozytywny obrót spraw i niewyczerpanych pokładów woli. Postaci wydają się proste, ale ich złożoność zostaje uwydatniona w trakcie trwania podróży. Realistyczny sposób obrazowania potrafi zmienić się nagle w poetykę baśni lub snu. Największą zdolnością wydaje mi się manipulowanie potencjometrem nadziei – czytelnik znajduje się wraz z bohaterami w sytuacjach bez wyjścia, by zaraz gdzieś pojawiła się mała iskierka, która bardzo szybko rośnie. Z tego powodu trasa eszelonu przypomina napięciowy i emocjonalny rollercoaster, z którego jednocześnie chce i nie chce się wychodzić. Ukłony należą się tłumaczom, Henrykowi Chłystowskiemu i Magdalenie Hornung, dzięki którym po polsku eszelon tętni życiem.
Tą powieścią Jachina udowadnia znów nie tylko to, jak dobry jest jej warsztat, ale przede wszystkim, że potrzebujemy historii z zapomnianych kart dziejów i obcych miejsc na mapie, historii mniejszości. Eszelon do Samarkandy potrafi wywołać smutek i grozę, ale jednocześnie niesie ze sobą także oczyszczenie, zarówno dla bohaterów, jak i czytelników.